Ów prototyp "rekleksyjnej" muzyki filmowej oraz idealną ilustrację dla wszelkich funeralno-żałobnych kontekstów zawdzięczamy tak na prawdę Remo Giazotto. Ten włoski muzykolog ogłosił w 1949 roku, że odnalazł nieznany wcześniej manuskrypt Tomaso Albinoniego. Adagio g-moll na smyczki i ograny opublikowane zostało w 1958 roku i szybko zdobyło międzynarodową sławę. Także dzięki wsparciu Herberta von Karajana, najbardziej wpływowego dyrygenta XX stulecia.
Dopiero po śmierci Giazotto w 1998 roku okazało się, że najpopularniejszy, obok "Czterch pór roku" utwór barokowy wyszedł najprawdopodobniej spod jego pióra. Mistyfikator odnalazł tylko fragment oryginalnej melodii oraz strzępy harmonii Albinoniego. Reszta adagia jest jego dziełem.
Ani trochę nie zmniejszyło to jednak popularności "Adagia", które rok rocznie wykorzystują stacje radiowe i telewizyjne z całego świata. Fikcyjnym dziełem Albinoniego nie pogardzili zresztą także Orson Welles ("Proces", 1962), Werner Herzog ("Zagadka Kaspara Hausera", 1974) oraz członkowie zespołu The Doors. A w 2004 roku popularny producent DJ Tiesto przeniósł je w świat elektronicznej muzyki tanecznej. Albinoni pozostaje tymczasem kompozytorem umiarkowanie dziś cenionym i znanym wyłącznie garstce koneserów...