Rozgryzając po raz wtóry zawartość "Ray Guns Are Not Just The Future" przypomniała mi się Smolikowa "Kremowa rewolucja". "Cytrynowa piana", "płynna czekolada","marcepanowy śnieg", które pojawiają się w tekście wspomnianego kawałka, jako żywo streszczają tegoroczny krążek duetu z Los Angeles. Bez obaw.
Głównym rozgrywającym jest tu "Love Letter To Japan", znakomity przykład na to, jak pisać przebojowe, radio-friendly piosenki unikając sztampy i ogranego do znudzenia przez popowych producentów schematu "zwrotka-refren". O tym, co wyprawia z warstwą muzyczną Greg Kurstin można rozprawiać (i rozpływać się) w zachwytach przez kilka kolejnych linijek tekstu, bo dzieje się niemało, jednocześnie zaś "Love Letter To Japan" w żadnym wypadku nie jest przeładowane od nadmiaru pomysłów songwriterskich. Z kolei refren śpiewany przez Inarę George ma taką moc rażenia, że przy kolejnym odsłuchu sami będziemy wtórować artystce przy "From the west to the east" czy "I am yours, I am yours". Żal tylko, że wersja singlowa została zmieniona i uszczuplona w stosunku do tego, co znajduje się na albumie. Zaraz za pierwszym kawałkiem promującym album TBATB lokuje się ten drugi, czyli "My Love". Poprzedzona przez otwierające longplay "Fanfare", wpadająca w ucho mieszanka handclapsów, bujających bębnów, wokalu Inary i tak, znowuż chwytliwego refrenu. Można by tak wymieniać track po tracku, wymieniać hooki w pojawiającym się już na EP-ce z 2007 r. ("Please Clap Your Hands") nośnym "Polite Dance Song", docenić sentymentalny i bardzo ciepły tekst "Baby" albo opiewać intrygującą, retro-melodię "Diamond Dave". Można by, bo – wyłączając "Love Letter To Japan" - indeksy od 1 do 5 oraz od 7 do 14 funkcjonują właściwie w tej samej klasie rozgrywkowej.
The Bird And The Bee na pewno powalczą w corocznych muzycznych podsumowaniach, pytanie tylko czy "Ray Guns Are Not Just The Future" jako całością, czy może jednak lider ostatecznie odjedzie reszcie i tym samym Inara i Greg znajdą się w zupełnie innej klasyfikacji? Lista płyt czy piosenek roku? Licząc na jeszcze parę dobrych albumów w nadchodzących miesiącach skłaniam się na ten moment bardziej ku drugiej opcji.