O nowej płycie Raz Dwa Trzy można by napisać to samo, co o poprzednich i nie jest to żaden zarzut pod adresem zielonogórskiego zespołu. Raczej dowód na to, że zespół podąża raz wybranym szlakiem i na tym szlaku spotyka oddanych zwolenników.
Nie będę tego ukrywał: należę do wrogów tak zwanego nurtu "poezji śpiewanej". Mam jej za złe, że prawie zmonopolizowała muzykę gór, które kocham - Bieszczad, jak również to, że zredukowała legendę Wielkiego Poety Edwarda Stachury do figury pryszczatego studenta i wyciągniętym swetrze śpiewającego na rozstrojonej gitarze "jest już za późno, nie jest za późno". Zespół Raz Dwa Trzy, choć związany z tymi korzeniami i pewnie ogromnie popularny w środowisku rozstrojonych gitar i rozciągniętych swetrów, jest ewenementem w tym świecie właśnie dlatego, że tworzy muzykę autentyczną, dojrzałą i zaskakującą. Piórkowanie na gitarze klasycznej w otwierającym album "Z uśmiechem dziecka kamień" dostarczyło mi uczucia spokoju, że oto na nadchodzącą godzinę popłynę w świat poezji ze "starym dobrym" Raz Dwa Trzy. Zaskoczeń brzmieniowych jest na tym albumie niewiele. Jest leniwe reggae w "Już" i senna bossanova w "Upał roztapia granice miasta". Z niespodzianek to chyba wszystko. Pozostałe utwory są klasycznymi (tak, to dobre słowo tutaj) balladami w stylu Raz Dwa Trzy. Jest to chyba najmniej rockowa płyta zespołu.
Teksty Nowaka są doskonale skonstruowanymi formalnie przypowieściami filozoficznymi, przy jednoczesnym czerpaniu z polskiej tradycji piosenkopisarstwa. Wspomniana "Z uśmiechem dziecka kamień" to opowieść o stworzeniu świata. Podobny ciężar metaforyczny niesie "Skąd przybywasz" czy "Tylko we mgle błądzi człowiek". Nowak nie boi się stawiać podstawowych pytań o sens ludzkiego życia, sprawy pierwsze i ostateczne. Co innego stanowi jednak o sile jego poezji. Tym czymś jest ogromna liryczna i filozoficzna skromność, z jaką autor podchodzi do tych problemów. Nowak doskonale panuje nad słowem nie tylko w tym sensie, że wie, co chce nam zaśpiewać, ale również dlatego, że zna i rozumie ograniczenia nie tylko siebie jako artysty czy filozofa, ale i człowieka w ogóle. Tę skromność, która wypełnia album, należy koniecznie podkreślić.
Obok tematów fundamentalnych, na płycie mamy też liryczne perełki stanowiące przykład pochylenia się poety nad szczegółem. Doskonałym przykładem takiej piosenkowej fenomenologii jest piosenka "Oto papieros w dłoni", rozpoczynająca się tak: "Oto papieros w dłoni, po zapałkach pudełko, a pod pudełkiem stolik i jego wieczna lepkość. Drzwi uchylone lekko…". Z kolei "Upał roztapia granice miasta" to doskonale rozpisana na role impresja o pewnym wydarzeniu na sklejonym skwarem rynku jakiegoś prowincjonalnego polskiego miasteczka.
"Stądokąd" zdecydowanie wykracza poza proste podziały na muzykę poetycką i rockową, popularna i niszową. Nie od dziś wiadomo, że Raz Dwa Trzy to zjawisko i jakość sama w sobie, a ten album tylko tę opinię potwierdza.
Radek Oryszczyszyn