Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
migrator migrator 28.06.2010

Blamaż sondażowni. Ale konfitury są gdzie indziej

Na marginesie wyborów prezydenckich mówi się o blamażu ośrodków badania opinii publicznej, pisze "Gazeta Wyborcza". Ale polityka jest zaledwie wąskim wycinkiem rynku badawczego, wartego w zeszłym roku ok. 750 mln zł.
Blamaż sondażowni. Ale konfitury są gdzie indziejfot. sxc.hu

Na projekty związane z polityką z tej kwoty przypada nie więcej niż 3 mln zł.

Firmy podejmują się tych zleceń głównie dla prestiżu i obecności na łamach gazet oraz w studiach telewizyjnych.

Konfitury w proszku do prania

Konfitury pracowni badawczych leżą gdzie indziej - w badaniach dla producentów żywności, detergentów, kosmetyków, instytucji finansowych oraz firm telekomunikacyjnych.

Procter & Gamble, Unilever, Kraft, Nestle czy Henkel, gwarantują firmom badawczym 43 proc. rocznych obrotów (Ok. 322 mln zł). Wydatki na badania jednego koncernu mogą sięgać nawet 20 mln zł rocznie.

Tutaj zepsuta reputacja sondażowni naprawdę mogłaby wiele kosztować. Jednak jeśli chodzi o polityczne potknięcia, to np. według szefowej badań firmy Nestle, nie zmienią one relacji z klientami.

Wyniki dla polityki niezbyt dobre

Jak przypomina „Gazeta Wyborcza”, prawdy w sondażach prezydenckich było do tej pory było niewiele. Prawie wszystkie sondażownie przeszacowały wynik kandydata PO, niedoszacowały kandydata PisS

W rzeczywistości Komorowski uzyskał w I turze 41,54 proc. głosów, Jarosław Kaczyński z 36,46 procent. Tymczasem na przykład przykład SMG KRC w badaniu dla TVN podała, że kandydat PO dostał 45,7 procent głosów, a Kaczyński … 33,2 (12 punktów procentowych różnicy między kandydatami). Sondaż przedwyborczy PBS DGA dla „GW” przyznawał Komorowskiemu aż 51 procent głosów, a Kaczyńskiemu 33.

Dobry sondaż: 2-3 mln złotych

Jedyną firmą, która zaprezentowała wyniki zbliżone do rzeczywistych, był w tym roku TNS OBOP. Pracownia wysłała ankieterów przed lokale wyborcze, pytali o decyzję tuż po wyjściu z lokalu. Różnica nie przekroczyła punkta procentowego.

Jak zauważa gazeta, tego rodzaju badanie jest stosunkowo drogie. Kosztuje 2-3 mln złotych, bo potrzebny jest sprzęt, pracownicy, oprogramowanie.

Inne firmy przygotowały znacznie tańsze sondaże telefoniczne.

Można zrezygnować z gigantów

Gazeta sugeruje, że wyjściem z sytuacji jest zlecenie sondaży nie wielkim pracowniom, ale uczelniom lub placówkom naukowym.

Przypomina też pomysł wysunięty kiedyś przez LPR, który chciał stworzyć Narodowy Ośrodek Badania Opinii Społecznej. Miałby on być związany z Sejmem , dyrektora powoływałaby PKW. Państwowa Komisja Wyborcza mogłaby rozliczać ośrodki za wpadki sondażowe, nawet zakazując im na kilka lat prowadzenia podobnych badań.

agkm, "Gazeta Wyborcza", PAP