Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Klaudia Hatała 22.12.2010

Kolejne kontrowersje ws. raportu MAK

Rosja ma zastrzeżenia do polskiego przekładu uwag do raportu MAK.
Kolejne kontrowersje ws. raportu MAKwikipedia

Rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) badający katastrofę Tu-154 pod Smoleńskiem potwierdza otrzymanie 148-stronicowego polskiego dokumentu zawierającego uwagi do raportu MAK. Zaznacza jednak, że ma wątpliwości w sprawie przekładu - pisze "Rzeczpospolita".

W komunikacie MAK czytamy, że uwagi dostarczono „w języku polskim wraz z tłumaczeniem na rosyjski przygotowanym przez stronę polską”. Według komitetu Polacy napisali, że oryginał to dokument w języku polskim. Jeśli więc pojawią się jakieś różnice między tekstem a tłumaczeniem, to „decydująca jest wersja polska”.

Rosjanie przypominają, że podczas przekazywania przedstawicielowi Polski raportu proszono, by odpowiedź była w języku angielskim lub rosyjskim – oficjalnych językach ICAO (Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego). MAK podkreśla w komunikacie, że w polskim dokumencie jest dużo technicznych informacji i terminologii lotniczej. W związku z tym działający w Moskwie komitet chce, żeby tłumaczenie na rosyjski zostało sprawdzone i potwierdzone notarialnie. W Polsce notariusze nie dokonują jednak tego rodzaju poświadczeń.

"Dopełniliśmy wszystkich procedur"

Sprawą zdziwiona jest rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak. Jej szef minister Jerzy Miller kieruje polską komisją badającą okoliczności katastrofy. – Tłumaczenia dokonywał tłumacz przysięgły, moim zdaniem dopełniliśmy wszystkich procedur – mówi gazecie Woźniak.

Zaskoczony sytuacją jest pułkownik Edmund Klich, polski akredytowany przy rosyjskim komitecie: – Widziałem ten zastanawiający komunikat MAK. Jestem zdziwiony, że z Warszawy wyszła polska wersja językowa, i to z adnotacją, że jest decydująca. Dlaczego tak się stało? Nie wiem. Proszę pytać w MSWiA.

Odpowiedź na rosyjski raport przygotowywała polska komisja badająca tragedię tupolewa pod kierunkiem ministra Jerzego Millera. 34-osobowy zespół prawników, pilotów, fachowców od bezpieczeństwa lotniczego i kontroli ruchu powietrznego uwinął się w wyznaczonym przez procedury międzynarodowe 60-dniowym terminie. Choć wielu ekspertów powątpiewało, że uda się to zrobić, i wzywało, by Miller wystąpił (ma takie prawo) o przedłużenie czasu na odpowiedź.

kh, rp.pl