Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Klaudia Hatała 21.02.2011

Rozpoczyna się proces lustracyjny Tomasza Turowskiego

Proces lustracyjny Tomasza Turowskiego, do niedawna ambasadora tytularnego RP w Moskwie, wszczęto na wniosek IPN. Instytut podejrzewa, że zataił on informację o swojej szpiegowskiej przeszłości.
Rozpoczyna się proces lustracyjny Tomasza Turowskiegofot. East News

W grudniu 2010 r. "Rz" ujawniła, że Turowski co najmniej od połowy lat 70. działał jako "Orsom" – wtyczka komunistycznego wywiadu w Watykanie. SB wysłała go do zakonu jezuitów. Oprócz meldunków z Rzymu przekazywał też informacje o opozycji w Polsce i przeciwnikach komunizmu we Włoszech i Francji.

Do dyplomacji III RP trafił w 1993 r. Był jednym z głównych organizatorów wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu (jako łącznik między MSZ a ówczesnymi urzędnikami Kancelarii Prezydenta). 10 kwietnia był na lotnisku w Smoleńsku, kiedy doszło do katastrofy prezydenckiego samolotu. Z MSZ odszedł, gdy "Rz" ujawniła jego przeszłość.

Przebieg jego szpiegowskiej kariery opisuje w poniedziałkowym wydaniu tygodnik "Uważam Rze". Ujawnia wiele dokumentów z archiwum IPN i relacjonuje rozmowy z kilkunastoma informatorami, którzy zetknęli się z Turowskim w ostatnich 35 latach.

Większość materiałów procesu lustracyjnego Tomasza Turowskiego zastała utajniona. W sądzie jest tylko jeden tom akt, któremu nie została nadana klauzula "ściśle tajne".
W jawnych aktach znajduje się jednak dokument, który może przesądzać o wyniku procesu. Nie pochodzi z archiwum IPN. To wypełniony osobiście, odręcznie przez Turowskiego wniosek emerytalny do Zakładu Emerytalno-Rentowego MSWiA o resortową emeryturę. Turowski własnym podpisem poświadcza, że do wywiadu wstąpił w marcu 1973 r.

"Ukadrowiony wstecznie"

Porównanie tego z zachowanymi zapisami ewidencyjnymi dowodzi, że Turowski jako pracownik wywiadu PRL został "ukadrowiony wstecznie" (bo jako funkcjonariusza zarejestrowano go trzy lata później). A wsteczne ukadrowienie stosowano wobec szczególnie zasłużonych oficerów bezpieki. Turowski poświadczył też własnoręcznym podpisem, że służbę zakończył w stopniu pułkownika na stanowisku zastępcy dyrektora – naczelnika wydziału.

Tymczasem wypełniając 9 lipca 2009 r. oświadczenie lustracyjne, Turowski podał, że nie pracował w służbach specjalnych PRL. Prokurator z IPN Aneta Rafałko postawiła mu zarzut zatajenia tego, że od 1 marca 1973 r. do 31 lipca 1990 r. był funkcjonariuszem MSW (końcowy termin wiąże się z tym, że pozytywnie zweryfikowani pracownicy służb nie mogą ujawniać, iż służyli także po 31 lipca 1990 r., bo stanowi to tajemnicę państwową). Grozi mu utrata biernego prawa wyborczego i zakaz pełnienia funkcji publicznych od trzech do dziesięciu lat.

"Rz" ustaliła również, że Tomasz Turowski był przesłuchiwany 2 grudnia 2010 r. w wojskowej prokuraturze okręgowej w sprawie katastrofy smoleńskiej. Nie pytano go o związki ze służbami specjalnymi, bo wniosek lustracyjny do sądu IPN sformułował dwa tygodnie po tym przesłuchaniu.

Zeznania Turowskiego nie wniosły wiele do śledztwa smoleńskiego. Opowiedział w nich, jak wyglądały przygotowania do wizyty zarówno Donalda Tuska (7 kwietnia), jak i Lecha Kaczyńskiego (10 kwietnia). Relacjonował, co się działo po katastrofie.

rp.pl/kh