Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Tomasz Jaremczak 21.04.2013

Esesman z KL Auschwitz: byłem tylko kucharzem

Do grupy 50 osób, które mogą wkrótce stanąć przed sądem za pomoc w zbrodniach, należy były strażnik w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau Hans Lipschis.
AuschwitzAuschwitzWikipedia/Bundesarchiv

Centralny Urząd Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu zapowiedział ostatnio wdrożenie śledztwa przeciwko 50 mieszkającym w Niemczech byłym strażnikom niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau.

93-letni Lipschis przyznał w rozmowie z dziennikarzami ""Welt am Sonntag" że od jesieni 1941 roku przez trzy lata służył jako esesman w obozie w Auschwitz-Birkenau. - Tak (służyłem), przez cały czas jako kucharz - powiedział. Zapewnił też, że gotował dla załogi obozu i nic nie wiedział o masowych zbrodniach. - Nie widziałem, ale słyszałem - dodał.
Jego wersji zaprzeczają jednak dokumenty odnalezione w Archiwum Federalnym w Koblencji oraz w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau. Wynika z nich, że pochodzący z Litwy mężczyzna, któremu niemieckie władze przyznały status volksdeutscha, służył początkowo jako szeregowy esesman w oddziałach wartowniczych trupiej główki (Totenkopf) w Birkenau i Auschwitz, by następnie awansować na Rottenfuehrera SS (dowódca sekcji w SS, odpowiednik kaprala w wojsku).

Niewiarygodnie, zdaniem niemieckiej gazety, są też jego zapewnienia o tym, że nie wiedział co działo się w "fabryce śmierci". - W całym obozie czuć było odór spalanych zwłok, ciemne kłęby dymu z kominów krematoriów widoczne były z daleka, a w 1944 do Birkenau niemal codziennie przyjeżdżały pociągi wypełnione ludźmi, które następnie, po paru godzinach, odjeżdżały zupełnie puste - pisze "WaS".

Zobacz serwis specjalny: II WOJNA ŚWIATOWA>>>
Po zakończeniu wojny Lipschis mieszkał początkowo w Niemczech Zachodnich, a następnie w latach 50. wyemigrował do Chicago. Władze USA odkryły dopiero w 1983 roku jego nazistowską przeszłość i wydaliły go z kraju. Od tamtej pory były esesman przez nikogo nie niepokojony mieszka znów w Niemczech, w Badenii-Wirtembergii. - Jego losy są dobrym przykładem na to, jak sprawcy zbrodni wprowadzali w błąd wymiar sprawiedliwości i unikali kary - komentuje "WaS".

IAR/PAP, tj