Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Beata Krowicka 01.07.2013

Archeolog: wojna w Syrii sprzyja rozgrabianiu zabytków

Wojna domowa w Syrii to okazja dla rabusiów do grabienia głównych stanowisk archeologicznych. Szczególnie narażone są miasta Apamea i Palmyra.
Wielka kolumnada w ApameiWielka kolumnada w ApameiPR/Xenia Kolińska

Złodzieje okradają stanowiska archeologiczne z okresu bizantyjskiego i grecko-rzymskiego - powiedział dyrektor Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego prof. Piotr Bieliński.
Wyjaśnił, że zabytki pochodzące z tych miejsc ze względu na ich walory artystyczne cieszą się zainteresowaniem na rynku antykwarycznym. Szczególnym zainteresowaniem rabusiów cieszą się starożytne miasta - Apamea i badana od 1959 roku przez Polaków - Palmyra.
- Niepokojące sygnały z Palmyry docierały do nas już w zeszłym roku. Łupem grup rabusiów padły prawdopodobnie cmentarzyska położone tuż za starożytnym miastem - mówił prof. Bieliński.
W niektórych rejonach Syrii, ze względu na wojnę domową, przestała funkcjonować regularna policja i funkcjonariusze odpowiedzialni za opiekę stanowisk archeologicznych. Do nielegalnych wykopalisk dochodzi w miejscach, w których wiadomo o cennych odkryciach archeologów.
- Sygnały o tych działaniach pochodzą głównie z rynku antykwarycznego z libańskiego Bejrutu, skąd pozyskane zabytki trafiają na rynek europejski i amerykański - wyjaśnił prof. Bieliński.

Na rynku tym pokazały się m.in. nieznane badaczom tabliczki klinowe. Pochodzą one najprawdopodobniej ze stanowiska Meri na wschodzie Syrii.
- W zasadzie żadnej ze stron konfliktu nie można winić bezpośrednio za rabunki stanowisk archeologicznych - to handlarze dają sygnał rabusiom, jaki towar cieszy się zainteresowaniem kupców z zachodniego świata - uważa archeolog.
Jego zdaniem rabusie interesują się Syrią, bo ostatnie lata przyniosły przesycenie rynku antykwarycznego materiałami z Iraku. Według prof. Bielińskiego skala rabunków w Syrii w porównaniu z procederem w Iraku jest jednak nadal nieporównywalnie mniejsza.

Dodał, że zabytkom grozi też inne niebezpieczeństwo.

- W przypadku starożytnego miasta Apamea jego ruiny mogą być doskonałą kryjówką dla stron konfliktu. Ta groźba jest dość realna z tego względu, że miejsce to położone jest na granicy między muzułmańskimi odłamami religijnymi - sunnitami i szyitami, którzy w wojnie domowej walczą między sobą - opisał archeolog.
Do 2010 roku w Syrii pracowały polskie misje archeologiczne w Tell Arbid, Palmyrze, Tell Qaramel oraz konserwatorska, odrestaurowująca freski z miejscowości Hawarte w muzeum w Hamie.
- Ze względu na wojnę nasi archeolodzy udali się w inne rejony strefy śródziemnomorskiej. Obecnie prowadzimy badania w krajach Zatoki Perskiej, irackim Kurdystanie. Planujemy otwarcie nowych wykopalisk w Armenii - wyjaśnił profesor.

W Syrii do czasu rozpoczęcia konfliktu pracowało około 120 zagranicznych misji archeologicznych i konserwatorskich. Większość z nich przeniosła się, podobnie jak Polacy, do krajów Zatoki Perskiej, ale również Jordanii, Gruzji i innych republik zakaukaskich.
''PAP, bk