Pismo zawiera sześćdziesiąt dwa punkty. Ale największe zainteresowanie komentatorów wzbudziły trzy, które zostały odrzucone, bo nie zdobyły 2/3 głosów. W tym gronie są kwestie dotyczące komunii świętej dla rozwodników i stanowisko w sprawie osób homoseksualnych. Konserwatyści i liberałowie odczytują te ustalenia odmiennie: jedni jako rewolucyjne otwarcie Kościoła, drudzy jako potwierdzenie starej drogi.
- Mi się wydaje, że jest to przejaw projekcji zbiorowej świadomości różnych środowisk, czyli każdy po prostu interpretuje to w takim kluczu, żeby odpowiadało to na jego zapotrzebowanie - ocenił ksiądz Krzysztof Ołdakowski. Duchowny mówił w radiowej Trójce, że biskupi zwrócili przede wszystkim uwagę na rolę rodziny w dzisiejszym świecie.
- W dokumencie znajduje się wielka afirmacja rodziny jako daru od Pana Boga dla człowieka. Daru, który ma również do niego zbliżać - w takim sensie, że nie jesteśmy tylko i wyłącznie takimi osobnymi bytami, ale droga do Boga prowadzi we wspólnocie i to w tej wspólnocie najbardziej podstawowej - rodzinie. To jest podstawowy komunikat, który słyszymy po synodzie - zaznaczył szef Redakcji Programów Katolickich Polskiego Radia.
Więcej interesujących dyskusji znaleźć można na stronach audycji "Salon polityczny Trójki", "Komentatorzy" , "Puls Trójki" i "Śniadanie w Trójce".
Ksiądz Kazimierz Sowa powiedział w "Pulsie Trójki", że wartość rodziny zawsze była przez Kościół podkreślana. - Pierwsza część tego dokumentu końcowego jest czymś w rodzaju fotografii współczesnego świata z bardzo mocnym zaznaczeniem miejsca rodziny w tym świecie oraz problemów, na które ona napotyka. Mamy do czynienia z sytuacją, w której biskupi najpierw dokonali pewnego oglądu rzeczywistości, a potem mówili o tym jakie to jest wyzwanie dla Kościoła z punktu widzenia pastoralnego. Bardzo ważną częścią jest także przypomnienie podstawowych, dla nas czasem wręcz banalnych nauk o rodzinie, które wypływają z ewangelii i tradycji Kościoła - podkreślił.
Dyrektor Religia.TV zaznaczył, że dokument powstał w wyniku kompromisu pomiędzy różnymi "frakcjami". - Ani ci którzy są tradycjonalistami, ani ci którzy uważają się za reformistów i liberałów nie mogą dzisiaj odtrąbić sukcesu - dodał.
Rozmawiał Damian Kwiek.
(aj/fbi)