Komisja Millera, badająca okoliczności katastrofy smoleńskiej, przedstawiła dziś raport w tej sprawie. W konsekwencji do dymisji podał się minister obrony, Bogdan Klich, a premier Donald Tusk przyjął jego rezygnację, nazywając jednocześnie byłego szefa resortu "człowiekiem honoru". Sam Klich uzasadnia swoje odejście chęcią uniknięcia sytuacji, w której jego obecność mogłaby być przeszkodą dla wprowadzania w resorcie rekomendacji Komisji Millera.
- Minister Klich zrobił dla polskiej armii bardzo wiele. Teraz wziął na siebie odpowiedzialność polityczną. Faktycznych winnych wskaże prokuratura - komentuje dymisję posłanka PO, Małgorzata Kidawa-Błońska. - Nie widzę nic złego w tym, że trafił on na listy Platformy do Senatu. Teraz sami wyborcy będę mieli możliwość go zweryfikować.
Innego zdania są politycy PiS. - Uwypuklone w raporcie komisji Millera nieprawidłowości po stronie pilotów wynikały z politycznych nacisków kancelarii premiera - mówił w "Pulsie Trójki" poseł Zbigniew Girzyński. - Nawet niezwiązany w żaden sposób z naszym ugrupowaniem generał Petelicki uważa, że premier i wielu jego urzędników powinno odejść.
Nie tak radykalny w sądach, choć nie mniej sceptyczny, był europoseł SLD, Janusz Zemke. - W raporcie pojawiają się wątki, które nie doczekały się stosownego rozwinięcia. Łatwo jest obciążyć winą pilotów; sęk w tym, że do tego lotu w ogóle nie powinno było dojść. Przecież polski ambasador w Moskwie ostrzegał MSZ, że na lotniku w Smoleńsku nie ma technicznych warunków do przyjmowania samolotów. Nie wywołało to jednak żadnej reakcji. Warto też pamiętać, że, zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, za loty najważniejszych osób w państwie odpowiada szef kancelarii premiera...
Gospodarzem audycji był Marcin Zaborski.
"Pulsu Trójki" słuchać można na naszej antenie od poniedziałku do piątku po godzinie 17.45.