Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 15.03.2010

Koalicja SLD z PiS pod trzema warunkami

Leszek Miller nie wyobraża sobie koalicji SLD z PiS. Chyba, że PiS spełni trzy warunki - mówi były premier Leszek Miller w "Sygnałach Dnia".

Jego zdaniem, szum informacyjny wokół tej koalicji ma przykryć rzeczywistą koalicję PO z PiS. - Obie partie są sobie bardzo bliskie ideowo - ocenia polityk SLD.

- Koalicja SLD z PiS jest ideowo niemożliwa i moralnie naganna - podkreśla Leszek Miller. No chyba, że Prawo i Sprawiedliwość spełni trzy warunki: zmieni całe kierownictwo, pożegna się z programem IV RP oraz przejdzie polityczną kwarantannę.

Były premier ocenia, że obecny szum wokoł koalilcj SLD-PiS ma przykryć rzeczywistą koalicję PO z PiS. - Obie partie są sobie bardzo bliskie ideowo - mówi polityk SLD. Ale Miller dopuszcza w przyszłości koalicję SLD z Platformą Obywatelską. Choć sam nie wie, czy dla SLD byłoby to korzystne.

Leszek Miller krytykuje też Wojciecha Olejniczaka. Uważa, że europoseł zaniedbuje swe obowiązki w Brukseli, zwłaszcza teraz, kiedy ogłosił zamiar kandydowania na prezydenta stolicy. - Trzeba się zdecydować, czy chce się pracować w Brukseli, czy w Polsce - mówi rozmówca Programu Pierwszego.

>>

*

  • Krzysztof Grzesiowski: Leszek Miller, były Premier Rządu Rzeczpospolitej, nasz gość. Dzień dobry, panie premierze.

    Leszek Miller: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

    K.G.: Wydłuża nam się lista chętnych na fotel prezydencki. Oficjalnie Ludwik Dorn jako przedstawiciel czy też lider partii Polska Plus. 20 marca ma zapaść decyzja w sprawie startu Waldemara Pawlaka. Coraz więcej chętnych. Pana komentarz do tych dwóch kandydatur?

    L.M.: Chyba to dobrze dla wyborców i dla demokracji, dobrze w tym sensie, że wyborcy mają większą paletę do wyboru i demokracja tutaj pokazuje czy ujawnia swoje wszystkie blaski. Natomiast rzecz jasna każda z tych kandydatur ma inny ciężar gatunkowy.

    K.G.: Ale to ciekawe, w przypadku Waldemara Pawlaka to będzie pierwszy chyba i jedyny lider, taki prawdziwy lider partii zasiadający w parlamencie.

    L.M.: Rzeczywiście tak, ale ja niedawno słyszałem, że PSL rozważa kandydaturę kobiety.

    K.G.: Ale to już chyba nieaktualne.

    L.M.: No właśnie, widać, że kobieta przegrała z Waldemarem Pawlakiem.

    K.G.: No dobrze, ale dlaczego na przykład miałby startować Waldemar Pawlak? I po co?

    L.M.: Szczerze mówiąc, to kandydowanie liderów w praktyce demokracji parlamentarnych jest czymś naturalnym. Widocznie PSL uznał, że Waldemar Pawlak jest tą przysłowiową lokomotywą, która może pociągnąć także notowania całego ugrupowania, a sądząc po sondażach PSL ciągle jest na granicy 5%.

    K.G.: No, Sojuszowi Lewicy Demokratycznej też to się zdarza w niektórych badaniach.

    L.M.: Nie, 5% nie...

    K.G.: Było siedem procent ostatnio, sześć.

    L.M.: No tak, ale SLD ma stabilną sytuację gdzieś w granicach 10–12%, natomiast życzę oczywiście Szmajdzińskiemu, żeby jego wynik był o wiele lepszy. Ja w każdym razie będę głosował na Jerzego Szmajdzińskiego zarówno w pierwszej, jak i w drugiej turze.

    K.G.: Aha, to znaczy na pewno pan będzie brał udział w dwóch turach.

    L.M.: Na pewno będę brał udział i będę głosował na Szmajdzińskiego. W ogóle uważam, że wariant optymalny drugiej tury to byłaby rywalizacja Lecha Kaczyńskiego z Jerzym Szmajdzińskim, dlatego że wtedy rzeczywiście mamy dwóch kandydatów reprezentujących odległe od siebie opcje, a to dla wyborców byłoby zapewne o wiele bardziej ciekawe niż jeśli ten wynik będzie inny.

    K.G.: A to pan wychodzi z kalkulacji politycznych czy raczej serce panu podpowiada, że tak by było dobrze?

    L.M.: Wyobraźnia mi podpowiada i doświadczenie długoletnie, bo przecież wiem, że wyborców tym łatwiej można namówić do udziału w akcie głosowania, im to wydaje się im ciekawsze.

    K.G.: Ludwik Dorn, jak rozumiem, po to, by jego partia istniała.

    L.M.: Tak, po to, żeby zaistnieć, oczywiście.

    K.G.: A czytał pan Dekalog prezydencki Ludwika Dorna?

    L.M.: Nie.

    K.G.: Pierwszy punkt: „Nie będziesz składał meldunków z wykonania zadania nikomu poza narodem swoim”.

    L.M.: Cóż za czytelna aluzja do swojego dawnego szefa.

    K.G.: Panie premierze, mniej więcej tydzień temu niespełna miał się pan okazję dowiedzieć, że (cytuję) Adama Hofmana, posła Prawa i Sprawiedliwości): „Zgadzam się, że Donald Tusk jest gorszym premierem niż premierzy, którzy byli za czasów lewicy, także niż Leszek Miller”. To musiało być panu przyjemnie z tego powodu.

    L.M.: No i się z tym zgodzę oczywiście. Natomiast wolałbym, żeby pan Hofman trzymał się z daleka od mojego nazwiska, zwłaszcza jeżeli kreśli takie różne scenariusze egzotyczne, jak chociażby przyszła koalicja SLD–PiS, która nie tylko jest niemożliwa, ale byłaby też moralnie naganna.

    K.G.: No ale czas płynie, lata lecą, może kiedyś?

    L.M.: No, pod trzema warunkami: po pierwsze PiS wymieni całe swoje kierownictwo, po drugie wyrzuci swój program IV Rzeczypospolitej do kosza, i po trzecie odbędzie kilkuletnią kwarantannę, żeby udowodnić, że po tych zmianach może być już normalną partia polityczną.

    K.G.: Kiedyś w sporcie, w piłce nożnej bardzo się ceniło coś, co nazywało się przywiązaniem do barw klubowych. Pamięta pan, panie premierze, takie czasy. Piłkarze grali po kilkanaście lat w jednej drużynie. Dzisiaj to się nie zdarza.

    L.M.: To się zmienia, bo dzisiaj jest więcej rynku.

    K.G.: Właśnie. A jak to jest w Sojuszu? Na przykład Ryszard Kalisz, Wojciech Olejniczak – wierzy pan, że będą na trwałe związani z Sojuszem?

    L.M.: [śmieje się] Nie wiem, co tam im w duszach gra, natomiast odnoszę wrażenie, że na przykład jeśli chodzi o Wojciecha Olejniczaka, to on powinien być bardziej aktywny w Brukseli, a nie w Warszawie, bo trzeba być aktywnym tam, skąd się bierze pieniądze. Jeżeli Wojciech Olejniczak ma startować w wyborach na prezydenta Warszawy, no to jak on połączy to ze swoją aktywnością w Parlamencie Europejskim, gdzie wysłali go wyborcy? Mnie się wydaje, że to jest mało realne, że może powinien zrezygnować z mandatu.

    K.G.: Ale to niepoważna kandydatura pana zdaniem?

    L.M.: Poważna...

    K.G.: Wojciecha Olejniczaka na prezydenta Warszawy?

    L.M.: Poważna, tylko trzeba się na coś zdecydować. Albo się jest w Parlamencie Europejskim i tam się prowadzi aktywną działalność, albo się jest w Polsce i kandyduje się na przykład na prezydenta Warszawy.

    K.G.: Znaczy dla wyborców, którzy głosowali na Wojciecha Olejniczaka, to może być pewien problem, no bo po to głosowali na niego, aby reprezentował nasz kraj w Brukseli i w Strasburgu, a tymczasem po dość krótkim okresie w sumie miałby pojawić się ponownie w Warszawie, jeśli oczywiście by te wybory wygrał.

    L.M.: Oczywiście, oczywiście.

    K.G.: No ale to takie rozterki wyborcy, dla polityków to zdaje się nie jest argument.

    L.M.: Tak samo jak te wszystkie opowiadania właśnie o tej koalicji medialnej SLD i PiS. Mnie się w ogóle wydaje, że ten szum o tej koalicji w istocie ma przykryć rzeczywistą koalicję ustrojową w wykonaniu Platformy Obywatelskiej i PiS-u, bo to właśnie te partie nie tylko mają wspólny rodowód wynikający czy wychodzący jeszcze z AWS–u, ale przecież razem głosowały w sejmie nad tak fundamentalnymi ustawami, jak tworzenie CBA, IPN–u czy rozwiązanie WSI. Sądzę zatem, że te różnice, które są eksponowane, one są taktycznie wyolbrzymiane w interesie tych partii, a w rzeczywistości nie są tak duże, a na pewno nie są alternatywne. A prawdziwą alternatywą jest Sojusz Lewicy Demokratycznej oczywiście.

    K.G.: Ale o jednym nazwisku pan jeszcze nie wspomniał w komentarzu – Ryszard Kalisz, dziś Sojusz Lewicy Demokratycznej.

    L.M.: Ryszard Kalisz jest w SLD, a czy będzie dalej i co będzie w SLD robił, to jest kwestia Ryszarda Kalisza. Ja nie potrafię panu odpowiedzieć na pytanie. Rozumiem, że pan nawiązuje do...

    K.G.: No, może rozmawiają panowie ze sobą poważnie gdzieś na jakichś spotkaniach.

    L.M.: Pan nawiązuje do słów pana Palikota...

    K.G.: Tak, tak, że obydwu polityków widział.

    L.M.: ...który zapowiada jakieś transfery. Ale ja mam wrażenie, że im wiosna bliżej, tym aktywność pana Palikota większa. Więc jeśli nie musielibyśmy się dzisiaj zajmować kolejnymi rewelacjami pana Palikota, to byłoby dobrze.

    K.G.: Ale takie zdanie kończące rzeczywiście wątek posła Janusza Palikota, że Platforma byłaby w stanie osiągnąć więcej, gdyby zawarła koalicję z Sojuszem Lewicy Demokratycznej?

    L.M.: No, jest pytanie: czy SLD by osiągnęło więcej, gdyby zawarł taką koalicję? Ale o ile ja wykluczam koalicję z PiS-em, to koalicja z Platformą Obywatelską kiedyś w przyszłości po wyborach to jest rzecz do rozważenia oczywiście.

    K.G.: „Jeśli SLD przetrwa jako partia”.

    L.M.: Nie...

    K.G.: To już kończę to zdanie Janusza Palikota.

    L.M.: Niech się pan Palikot nie martwi.

    K.G.: Jeszcze powróćmy do tego wątku koalicji możliwych, niemożliwych, realnych, nierealnych. Aleksander Kwaśniewski po co to wywołał?

    L.M.: No, powiedział o pewnej wizji, ale jak pan wie, Aleksander Kwaśniewski się z tego wycofał, pewnie dostrzegł, jaki opór ta opinia wyraża. Ja uważam, że sprawa jest zamknięta.

    K.G.: Ale to jakiś sondaż miał być?

    L.M.: Może chciał zobaczyć, jakie będą reakcje. Problem między SLD i PiS-em nie wynika wcale, jak to się powszechnie sądzi, z różnej oceny przeszłości, ale przede wszystkim z różnej projekcji przyszłości. Jak przypomni pan sobie projekt Konstytucji, którą PiS niedawno przedstawił, to jest to projekt państwa represyjnego i opresyjnego, gdzie państwo ma zdecydowaną przewagę nad obywatelem, gdzie zamazany jest trójpodział władzy. Jednym słowem to jest Konstytucja i wizja państwa jakby z innej epoki. I Sojusz Lewicy Demokratycznej nigdy nie może w czymś takim uczestniczyć, w takiej wizji państwa.

    K.G.: Tak, ale tak do końca pan nie odpowiedział na to pytanie, dlaczego Aleksander Kwaśniewski wpadł na taki pomysł. Tak doświadczony polityk w poniedziałek mówi coś, a... no dobrze, może nie we wtorek, ale w środę mówi...

    L.M.: Ja nie tkwię w duszy i w sercu Aleksandra Kwaśniewskiego, natomiast po prostu mój szorstki przyjaciel...

    K.G.: Wciąż?

    L.M.: Tak. Wyobraził sobie pewien scenariusz, pewien wizerunek. Wie pan, w polityce to są fascynujące rzeczy, bardzo wielu wizjonerów kreśli rozmaite projekty, a czy to może być wdrożone w życie, czy nie, to potem praktyka, która, jak to się mówi, jest królową prawdy, ona to wszystko weryfikuje.

    K.G.: A czasami wyborcy budzą się pewnego ranka i dowiadują się, że zapadła decyzja, której nie są nijak w stanie zrozumieć.

    L.M.: Ale wyborcy zawsze mogą zweryfikować swój pogląd w następnych wyborach.

    K.G.: A, to co cztery lata niestety.

    L.M.: No, to prawda.

    K.G.: Dziękuję za wizytę i za rozmowę.

    L.M.: Dziękuję bardzo.

    K.G.: Były Premier Rzeczpospolitej Leszek Miller, gość Sygnałów Dnia.

    (J.M.)