Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 22.10.2010

Dać życie innym

Rok 2010 będzie rekordowy, jeśli chodzi o przeszczepy. Ale minister Kopacz chce dalej namawiać Polaków, by przekazywali narządy do transplantacji.
Ewa KopaczEwa Kopaczfot: W. Kusiński/PR

- Resort zdrowia robi wszystko, żeby zwiększyć liczbę przeszczepów - deklaruje w "Sygnałach Dnia" minister zdrowia Ewa Kopacz. I zapewnia, że są na to pieniądze.

W 2009 roku zostało przeszczepionych 1122 narządów. W porównaniu z rokiem poprzednim liczba przeszczepionych serc wzrosła o 16 procent, a np. wątroby od żywych dawców o 9 procent. - Naszym zadaniem jest zwiększenie liczby przeszczepów i liczby dawców - mówi Ewa Kopacz. Przypomina, że kryzysowy był rok 2007, kiedy liczba transplantacji dramatycznie spadła.

Szefowa resortu podkreśla, że w przyszłym roku na transplantacja przeznaczono w projekcie budżetu 41 milionów złotych. Ale najważniejsza jest praca w szpitalach, bo tam lekarze typują dawców narządów. Ewa Kopacz dodała, że specjalni koordynatorzy czuwają nad tym, by przeszczepy przebiegały sprawnie, a organy mogły być szybko transportowane w różne części Polski.

W najbliższą niedzielę pani minister weźmie udział w akcji organizowanej przez Centrum Zdrowia Dziecka "Biegnij – życie czeka!". Celem akcji jest zachęcenie Polaków do przekazywania swych narządów na przeszczepy. W akcję włącza się również radiowa Jedynka. Przez cały tydzień na naszej antenie będzie poruszanych wiele zagadnień związanych z tematem transplantologii.

Minister Zdrowia deklaruje, że cały czas jest zwolenniczką metody in vitro. - Tak było kilka lat temu, tak jest i teraz - mówi Krzysztofowi Grzesiowskiemu. Ewa Kopacz ma nadzieje, że jeszcze w tej kadencji Sejmu posłowie uchwalą przepisy, regulujące zasady stosowania tej metody zapłodnienia.

(ag)

Krzysztof Grzesiowski: Minister Zdrowia Ewa Kopacz w naszym studiu. Dzień dobry, pani minister.

Ewa Kopacz: Witam serdecznie.

K.G.: Plany na najbliższą niedzielę?

E.K.: Na pewno odwiedzę Centrum Zdrowia Dziecka.

K.G.: Ano właśnie, tak jak my, jak Program 1 Polskiego Radia. Akcja organizowana właśnie przez Centrum Zdrowia Dziecka „Biegnij, życie czeka!”, a to wszystko ma związek z tematem transplantologii. Mamy Światowy Dzień Transplantacji czy jak oficjalnie to się nazywa – Światowy Dzień Donacji i Transplantacji. A przy okazji jedenastą rocznicę pierwszego rodzinnego przeszczepienia wątroby właśnie w Centrum Zdrowia Dziecka. Znalazłem wypowiedź z roku 2008 jednej z osób związanych z transplantologią w Polsce, cytuję, że w 2007 roku program przeszczepienia narządów w Polsce w dużej mierze się załamał. Minęły trzy lata. Czy to jest aktualne jeszcze to zdanie?

E.K.: No nie, walczymy, walczymy z tym. Bardzo ubolewałam nad tym, że w roku 2007 rzeczywiście ilość uratowanych osób, które czekały w długich kolejkach na swoje narządy, wydłużała się. I to, że zrobiliśmy wszystko, czyli oprócz finansowania, które zdecydowanie było większe niż kiedykolwiek, w roku 2008, 2009 i w 2010, to już dzisiaj możemy powiedzieć o tej statystyce. Otóż w roku 2009 przeszczepiliśmy 1122 narządy, co w przybliżeniu, gdybyście państwo chcieli wiedzieć, to jest wzrost na przykład ilości przeszczepionych serc rok do roku o 16% co najmniej. Mówię o roku 2009. Ale też nerek i wątroby od żywych dawców o 9%. Zadaniem naszym jest, aby z roku na rok ilość dawców, ale też osób, którym uratujemy życie dzięki tej metodzie leczenia, była coraz większa.

K.G.: Wszystko zgoda, ale pozostając jeszcze w świecie liczb, przeszczep serca 2008 rok – 61, 2009 – 71, ale jak podkreśla profesor Marian Zembala, szef Śląskiego Centrum Chorób Serca, kiedyś wykonywało się tych przeszczepów dwa razy tyle.

E.K.: No tak, ale proszę pamiętać, żeby był ten magiczny zły 2007 rok. Musieliśmy w świadomości również Polaków zmienić podejście do tego, powiedzieć: my dzisiaj możemy dać coś innym, my, nawet żywi, bo próbujemy w tej chwili pokazać, że to, co się robi w niewielkiej ilości, np. w Warszawie, czyli przeszczepiamy wątrobę od żywych dawców i robimy to tylko w 20 przypadkach na rok, może być bardziej popularne. Mówimy: oddaj kawałek wątroby swojemu genetycznie najbliższemu, czyli córce, czyli bratu...

K.G.: Czyli przeszczep rodzinny.

E.K.: ...więc przeszczep rodzinny. I to, co możemy dzisiaj powiedzieć, to to, że oprócz tego, że zachęcamy i zmieniamy świadomość tych ludzi, którzy są chorzy, i ci, którzy są w otoczeniu tych chorych, to również staramy się pomagać finansowo, czyli to, co zrobiliśmy w tej chwili, chociażby jeśli chodzi o przeszczep szpiku, czyli ilość pieniędzy na badania, na rejestry jest zdecydowanie większa niż kiedykolwiek. Proszę sobie wyobrazić, że jeszcze trzy lata temu zarejestrowanych potencjalnych dawców szpiku było 40 tysięcy, dzisiaj w roku 2009 mamy ponad 100 tysięcy. Dzisiaj mamy na tyle dobry sprzęt dzięki nakładom finansowym przeznaczonym do tych laboratoriów i do ośrodków transplantacji, że mogliśmy zejść z kosztu jednego badania z 700 złotych do 350 złotych, a więc możemy zdecydowanie więcej tych badań zrobić. No oczywiście ambicją jest, aby te kolejki były jak najkrótsze, czyli tych oczekujących było jak najmniej.

K.G.: Jest coś takiego, co nazywa się współczynnikiem liczby pobrań narządów na milion mieszkańców. W 2008 roku ten współczynnik dla Polski wynosił 11,2, w większości krajów Europy to było 2-3 razy więcej. Ale co ciekawe, o ile w Zachodniopomorskiem ten współczynnik to było 40,8, to w Małopolsce to było 0,6. Skąd tak gigantyczna różnica?

E.K.: No więc właśnie. To jest sprawa tego, jak podchodzą ci, którzy pracują w danym szpitalu, gdzie niestety umiera młody człowiek, wiemy, że możemy, jeśli nie było sprzeciwu, pobrać narządy do przeszczepu, dostarczyć na drugi koniec Polski w bardzo krótkim czasie dzisiaj. Ale ta decyzja w tym szpitalu musi zapaść. Czyli musi być ktoś, kogo nazywamy koordynatorem. My w naszym narodowym programie transplantacji, który został przyjęty 12 października tego roku, mówimy, że przeznaczamy blisko 3 miliony złotych na właśnie usytuowanie koordynatorów, których ma być blisko200, czyli nieomalże w każdym szpitalu, w którym może dojść do pobrania tego narządu, po to, żeby sygnał bardzo szybko szedł do Poltransplantu, mówiący: jest dawca, jest określony narząd, możemy go bardzo szybko przetransportować i tym samym powiadamiajcie już osobę, która czeka w kolejce, sprawdziliśmy to genetycznie, wiadomo jest rzeczą, że jest zgodność, możemy przystępować w bardzo krótkim czasie do zabiegu operacyjnego. A więc skoordynowanie tej akcji.

Co wiąże się oczywiście z nakładami, ale ten Narodowy program rozwoju transplantacji przyjęty na Radzie Ministrów i mocno wspierany przez pana premiera, ma swoje zabezpieczenie finansowe, bo jeśli od roku 2006 do roku 2009 generalnie na transplantację wydaliśmy blisko 60 milionów złotych, to dzisiaj, w roku 2011 mamy zabezpieczone finansowanie na poziomie 45 milionów. Czyli proszę zobaczyć, przez tyle lat 60 milionów i rok 2011 i każdy następny, który jest wpisany w ten program wieloletni, to jest 45 milionów. A więc wiemy, że potrzebne są pieniądze, zabezpieczyliśmy je, opisaliśmy procedury. Będziemy oczywiście wyłaniać koordynatorów przygotowanych, przeszkolonych do tego, żeby jak najwięcej osób mogło skorzystać z tej formy leczenia.

K.G.: To, co pani minister mówi, jakby wiąże się z tym (tu się powołam jeszcze raz na profesora Mariana Zembalę), otóż stwierdził on, że przeszczepów jest mało, bo szpitale wciąż zgłaszają niewielu dawców. „Tych dawców nie brakuje, brakuje chęci, by ich zgłaszać”.

E.K.: I po to jest ten koordynator. To jest właśnie ta osoba, oczywiście z wykształcenia medyk, która będzie każdą taką sytuację monitorowała. Oczywiście będą zespoły orzekające o śmierci mózgowej. Wiadomą jest rzeczą, że rok 2007 to między innymi taki lęk, że nagle ktoś orzeknie, któryś z lekarzy orzeknie, że nastąpiła śmierć mózgowa, zostaną pobrane narządy, jeśli nie było sprzeciwu oczywiście, i zacznie się cała historia i przygoda z prokuraturą. Tak skutecznie wystraszono służby medyczne, zupełnie niesłusznie, bo tym sposobem wiele osób nie doczekało tego swojego narządu.

K.G.: Pod koniec ubiegłego roku liczba pacjentów oczekujących na przeszczepy wynosiła 2291 osób, to mniej więcej o 400 osób więcej jak w 2008. Ciekawe, jak będzie zamykał się rok 2010, jaka to będzie liczba?

E.K.: Wiemy tylko, że więcej robimy też tych przeszczepów również w roku 2010. Bo jeśli porównujemy rok do roku w tym samym okresie od stycznia do września, czyli rok 2010 do roku 2009, to wiemy, że wzrost w tym okresie już jest o 16%, a to jest około 68 przeszczepów. Czyli widzimy, że rok 2010 będzie zdecydowanie rekordowy, jeśli chodzi o przeszczepy, kiedy go zamkniemy.

K.G.: Oby ten współczynnik 11,2 zaczął dorównywać temu, co obowiązuje w większości krajów Europy, a więc był 2-3-krotnie wyższy.

E.K.: My robimy wszystko. Robimy wszystko i myślę, że przyszedł dobry czas, kiedy jest zielone światło, są środki na to, a reszta, czyli dotarcie z tą świadomością do Polaków, należy również do państwa. Musimy powiedzieć, że można się podzielić czymś bez uszczerbku na swoim zdrowiu, ale dać życie innym, którzy na ten narząd czekają.

K.G.: Pani minister, nie mogę nie skorzystać z okazji, polityk w naszym studiu, minister zdrowia na dokładkę...

E.K.: No tak, wiedziałam. [śmieje się]

K.G.: To mam jakieś pytanie postawić, czy od razu będzie deklaracja ze strony pani minister w sprawie zapłodnienia in vitro, który projekt pani popiera?

E.K.: Ja pamiętam pana jako bardzo skrupulatnego dziennikarza i pamięta pan, że właściwie całą awanturę, jeśli to tak można nazwać, co najmniej 2,5 roku temu dotyczącą in vitro rozpętałam właśnie ja taką deklaracją, bodajże wtedy w Dzienniku i powiedziałam: to jest jedna z metod, która pozwala znosić skutki bezpłodności, ostatnia metoda na to, aby mieć swoje potomstwo i aby mieć poczucie, że nasze małżeństwo się nie rozpada, a my możemy kochać tę malutką istotę swoją, własną dzięki temu, że medycyna na to pozwala.

Byłam zwolennikiem i jestem w dalszym ciągu zwolennikiem finansowania in vitro, w związku z tym mamy w trakcie oceny przez naszą agencję, oceny technologii, program finansowania in vitro. Oczywiście w momencie, kiedy wejdzie ustawa, kiedy będziemy wiedzieli, jaka jest zasada, a dzisiaj rozpoczyna się taka debata w sejmie, będziemy wiedzieli, czy stać nas na finansowanie w ramach takich zapisów prawnych, jakie będą zaproponowane w ostatecznym kształcie ustawy. Ja jestem zwolennikiem in vitro, byłam nim kilka lat temu i dzisiaj też jestem, więc nie zmieniam swojego zdania w tej sprawie.

K.G.: Kilka dni temu Grzegorz Schetyna, marszałek sejmu, wyraził nadzieję tu właśnie, w tym studiu, że ustawa o zapłodnieniu in vitro będzie w tej kadencji sejmu gotowa, będzie przegłosowana, zacznie obowiązywać. Ostatnie informacje mówią o tym, że a może jednak nie, a może jednak nie w tej kadencji, że może dopiero w przyszłej.

E.K.: Więcej optymizmu, panie redaktorze, więcej optymizmu.

K.G.: Nie, nadzieja to takie piękne słowo, ja wiem, ale realnie jaka jest możliwość?

E.K.: Nadzieja, ale też determinacja. Pan widzi, że w tej chwili od kilku, kilkunastu miesięcy nawet posłowie przygotowywali swoje projekty, tych projektów jest bodajże sześć. Wiem, że trzy, które również regulują sprawy bioetyczne, czyli cała komisja bioetyczna, a więc dostosowują nieomalże nasze prawo do prawa europejskiego, bo tamte sprawy zostały już dawno uregulowane. A więc jeśli dzisiaj te propozycje są w miarę pełne, jeśli dzisiaj są bardzo konkretne, jeśli dzisiaj są również wycenione pod względem finansowym, czyli jest gotowy program finansowania, to nie ma przeszkód, abyśmy dzisiaj nie mogli o tym szczerze, na wprost, bez fobii, ale też bez jakiejś hipokryzji opowiadać o tym, że dajemy szansę tym, którzy chcą z tej metody skorzystać. Nie ma żadnego przymusu. Jeśli komukolwiek nie pozwala jego światopogląd na to i chce leczyć innymi metodami ewentualnie zaadoptować dziecko, ma zielone światło. Ale ci, którzy skorzystali już ze wszystkich metod, a ich światopogląd pozwala im na skorzystanie z metody in vitro, no to właśnie do tych jest dedykowany ten program i dedykowana ta ustawa, którą mam nadzieję za chwilę będziemy procedować.

K.G.: O in vitro dziś w sejmie, a my przypominamy o najbliższej niedzieli – Centrum Zdrowia Dziecka, Światowy Dzień Transplantologii, będziemy tam my, Program 1 Polskiego Radia, będzie między innymi...

E.K.: Ja też tam będę i serdecznie pewnie wspólnie zapraszamy, tak?

K.G.: ...„Biegnij, życie czeka” to taka akcja. No właśnie, wraz z panią minister Ewą Kopacz, minister zdrowia, zapraszamy. Dziękujemy za rozmowę.

E.K.: Dziękuję.

(J.M.)