Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 14.02.2011

Reformy konieczne, ale sprawiedliwe

Marek Balicki (SLD): Ciężary powinny być rozłożone równomiernie, a nie tylko na najmniej zarabiających.
Marek BalickiMarek Balickifot: W. Kusiński/PR

Poseł klubu SLD Marek Balicki uważa, że reformy budżetu są niezbędne, ale muszą być rozłożone sprawiedliwie. Jego zdaniem, SLD nie może poprzeć pewnych rozwiązań, które zamierza wprowadzić rząd. Dlatego Sojusz musi się dobrze zastanowić, czy po wyborach wchodzić w koalicję z PO, bo sondaże wskazują, iż Platforma nie będzie rządzić samodzielnie.

- Partia lewicowa nie może wspierać takich rozwiązań, które preferują najlepiej zarabiających - mówi poseł w "Sygnałach Dnia". Za przykład daje obniżenie składki rentowej. Na tym posunięciu najbiedniejsi zyskali kilkadziesiąt złotych, a najlepiej zarabiający po kilka tysięcy.

Marek Balicki podkreśla, że również reformy w służbie zdrowia powinny być przeprowadzone rozważnie, aby publiczne pieniądze nie trafiały w prywatne ręce. Daje przykład Belgii, gdzie jest ustawowy zakaz finansowania z państwowej kasy zabiegów w prywatnych placówkach zdrowia.

Poseł SLD zwraca uwagę, że jego partia może zawrzeć koalicję rządzącą tylko wtedy, kiedy pozwoli jej to realizować swój program. Rozmówca Krzysztofa Grzesiowskiego odniósł się w ten sposób do pogłosek o planowanej koalicji PO z SLD po wyborach. Gość Jedynki wyjaśnia, że jego partii zależy na wprowadzaniu nowych rozwiązań w kwestiach światopoglądowych, jak in vitro, legalizacja związków partnerskich i homoseksualnych i aborcja. To są - jego zdaniem - sprawy z dziedziny swobód obywatelskich, a SLD nie pozwoli spychać ich margines.

Polityk zapewnia że Sojusz, podejmując decyzję o wejściu do koalicji, będzie się kierował właśnie możliwością realizacji programu, a nie chęcią obsadzenia stanowisk. Marek Balicki dodaje, że nie dziwi go spadek notowań Platformy w sondażach. Jego zdaniem, jest to efekt polityki rządu, który kosztami walki z kryzysem obciąża ubogich i średniozamożnych.

Poseł SLD przypuszcza, że wybory parlamentarne odbędą się w terminie konstytuctyjnym, czyli jesienią. Gdyby wybory parlamentarne odbywały się w ubiegły weekend, na Platformę Obywatelską głosowałoby 32 procent Polaków, a na Prawo i Sprawiedliwość 28.2 proc. Według sondażu Instytutu Homo Homini, przeprowadzonego na zlecenie Polskiego Radia, na Sojusz Lewicy Demokratycznej swój głos chce oddać 16.4 proc. badanych.

(ag)

Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy kliknąć "Sprawiedliwe reformy" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
"Sygnałów Dnia" można słuchać w dni powszednie od godz. 6:00.

*****

Krzysztof Grzesiowski: Poseł Marek Balicki, były minister zdrowia, klub poselski Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Dzień dobry, panie pośle, witamy.

Marek Balicki: Dzień dobry państwu, dzień dobry panom.

K.G.: Jakie znaczenie ma termin wyborów, czy to będzie wcześniej, czy to będzie później?

M.B.: No, na pewno inne nastroje społeczne są wiosną, inne jesienią, na to część zwolenników przyspieszania wyborów chyba Platformy Obywatelskiej się powoływała. Też jak partia rządząca patrzy na sondaże, to myśli o tym, który okres byłby dla niej korzystniejszy. Wiemy, że w Wielkiej Brytanii to rząd decyduje o tym, czy rozpisać przedterminowe wybory, czy nie w zależności od sytuacji politycznej. Ale wszystko wskazuje na to, że mimo sygnałów o takich ciągotkach do wcześniejszych wyborów ze strony Platformy Obywatelskiej, wybory odbędą się w terminie konstytucyjnym.

K.G.: Czyli jesiennym.

M.B.: Tak jest.

K.G.: A ma znaczenie, czy to będzie, nie wiem, początek października, czy koniec października?

M.B.: Myślę, że nie, chociaż były takie kalkulacje Platformy Obywatelskiej, żeby wybory były najpóźniej jak tylko to możliwe, po to, żeby cała prezydencja była w ramach prowadzona jeszcze przez rząd, który obecnie pełni tę funkcję, czyli rząd Donalda Tuska.

K.G.: (...) interesująco, ostatnio pojawiła się nawet data 6 listopada, co jest o tyle trudne, że one się muszą odbyć 4 listopada, w związku z tym ten szósty nie wchodzi w grę.

M.B.: No tak, bo od terminu wyborów mamy konstytucyjny termin 30 dni na zwołanie pierwszego posiedzenia nowego sejmu, potem terminy na powołanie nowego rządu, czyli im późniejszy termin przeprowadzanie wyborów, tym większa szansa, że rząd obecny dotrwa do końca prezydencji.

K.G.: Dwudniowy? Jak pan sądzi, będziemy głosować przez dwa dni?

M.B.: No, nie sądzę, to już mało prawdopodobne.

K.G.: A byłoby dobrze?

M.B.: Nie wiem, czy byłoby dobrze. Jesteśmy przyzwyczajeni do głosowania w jeden dzień i taka nieprzygotowana, pospieszna zmiana zachowań wyborczych ja nie wiem, czy by przyniosła jakieś korzyści.

K.G.: Sojuszowi, mówiąc niezbyt może elegancko, rośnie w sondażach. 16,4 to według sondażu Homo Homini dla nas, czyli dla Polskiego Radia. Ba, 21% to sondaż TNS OBOP dla programu Forum w Telewizji Polskiej, dla TVP Info. No to z pana punktu widzenia to oczywiście wynik dobry, tylko że to może mieć pewne konsekwencje.

M.B.: Znaczy ja muszę powiedzieć nie dziwię się, że wyniki sondaży są coraz korzystniejsze dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej, bo coraz bardziej widać, że Polska przeżywa kryzys finansów publicznych, czyli to, co jeszcze pan premier Tusk mówił rok, dwa czy trzy lata temu, że Polska jest zieloną wyspą, że tutaj wzrost gospodarczy i nie ma żadnych problemów, to to się wszystko okazało nieprawdą i w sytuacji, kiedy mamy tak głęboki kryzys finansów publicznych, że konieczne jest naprawianie reformy OFE (akurat kierunek jest słuszny), to ludzie się zastanawiają, kto zapłaci cenę za naprawę finansów publicznych i czy ten podział kosztów będzie sprawiedliwy, czyli obciąży proporcjonalnie do sytuacji osobistej materialnej obywateli, czy nie, to odpowiedź na to jest zawarta we wzroście notowań Sojuszu Lewicy Demokratycznej, no bo jasne jest, że dla partii lewicowej kluczowe jest... kluczowa odpowiedź polega na tym, że te obciążenia nie mogą dotyczyć najbiedniejszych czy średnio zarabiających, a podwyżka VAT-u była na przykład takim rozwiązaniem i raczej należy rozważyć, czy skłaniać się do takich rozwiązań, które proporcjonalnie obciążą w zależności od sytuacji materialnej. Czyli warto może znowu rozmawiać o powrocie do trzeciego progu podatkowego, bo na obniżkach podatków od dochodów osobistych i obniżce składki rentowej zyskali nie pielęgniarka czy osoba nisko zarabiająca, a już na pewno nie bezrobotny czy emeryt, tylko zyskali ci, którzy mają najwyższe dochody 8, 10, 12 tysięcy. Więc może warto wrócić do rozwiązań tych, które błędnie zostały podjęte, a wtedy kryzys nie będzie tak drastyczny.

K.G.: Czyli co, podnieść składkę rentową i wprowadzić trzeci próg?

M.B.: Nie, mówię tylko, jaki kierunek dyskusji powinien być. Cenę za wyjście z kryzysu finansów publicznych nie powinni płacić biedni, średnio zarabiający, tylko cena, koszty powinny być rozłożone w sposób sprawiedliwy.

K.G.: Pytałem o tę popularność sondażową, co może mieć przełożenie oczywiście na wynik wyborczy, a potem na, bo taka jest prawda...

M.B.: No tak, no to wyborczy...

K.G.: ...układ polityczny rządzący, prawda, z Sojuszem Lewicy Demokratycznej, no, w gronie właśnie, nie wiem, dwupartyjnym, trójpartyjnym, dzisiaj to jest wróżenie z fusów, oczywiście.

M.B.: To rozstrzygają wyborcy, czyli jeśli Platforma Obywatelska wspólnie z Polskim Stronnictwem Ludowym, a wszystko na to wskazuje, nie będzie miała wystarczającej większości w parlamencie, no to jakie mamy rozwiązania do wyboru? Albo poszerzenie koalicji, albo nowe wybory. Więc to od wyborców będzie zależało, które partie uzyskają jakie poparcie. I też duże poparcie dla partii politycznej to jest pewne zobowiązanie wobec wyborców. Ale zobowiązanie takie, że współrządzenie, wzięcie odpowiedzialności za sprawy kraju ma dotyczyć nie tyle objęcia stanowisk, bo to nieporozumienie, czyli takie wygłodnienie do władzy, tak jak czasami słyszy się w złośliwych komentarzach, no to jest nieporozumienie. Natomiast wejście do koalicji powinno być podyktowane programem, wizją Polski, czyli jeśli trzeba chronić interesy nisko i średnio zarabiających i wejście do koalicji może temu sprzyjać, no to wtedy oczywiście jest sens. W innym przypadku nie ma.

K.G.: Jeżeli wyborcy poprą Sojusz, to znaczy, że chcą, żeby lewica wzięła na siebie odpowiedzialność z kraj – mówił pan w ten sposób w wywiadzie dla sobotnio-niedzielnej Rzeczpospolitej. No ale to przeważnie jest tak, biorąc pod uwagę opis sytuacji, jaki pan dał przed chwilą, sytuacji gospodarczej czy finansowej naszego kraju, że decyzje będą niezbędne, ale będą to decyzje niepopularne, a to się przeważnie kończy źle...

M.B.: No tak...

K.G.: ...dla tych, którzy takie decyzje podejmują, i koło się zamyka.

M.B.: Gdyby to miało być tak jak w 2001 roku, gdzie też lewica objęła rządy w Polsce w bardzo trudnej sytuacji budżetu, sytuacji finansów publicznych, pamiętamy słynną „dziurę Bauca”, którą trzeba było zasypywać, i wówczas decyzje dotyczyły niekoniecznie sprawiedliwego rozłożenia ciężarów, bo pamiętamy, że były próby zmniejszania dotacji do barów mlecznych, cofanie ulg do biletów np. dla studentów. Więc to nie ta droga, tak jak powiedziałem. I naprawa finansów publicznych jest konieczna, ale ciężary powinny być rozłożone sprawiedliwie. To jest jeden obszar.

Drugi – usługi publiczne. Od dłuższego czasu obserwujemy dążenia do zagrażającej równości w dostępie komercjalizacji tych usług, czyli partia lewicowa nie może akceptować czy nie może wspierać takich kierunków działań, które zwiększają komercjalizację, która jest nieobecna w większości krajów Europy Zachodniej. W niektórych krajach wręcz, jak w Belgii, jest zakazane przekazywanie środków publicznych w systemie opieki zdrowotnej do placówek opieki czy do szpitali, które działają dla zysku. Więc powinniśmy bronić tego głównego nurtu europejskiego i ważnego z punktu widzenia partii lewicowej, partii, która dąży do tego, żeby nierówności społeczne były jak najmniejsze, bo najmniejsze nierówności sprzyjają lepszemu rozwojowi kraju, to wiadomo.

K.G.: Przy okazji działania tej koalicji – Platformy i ludowców – od czasu do czasu pojawia się takie zdanie wtedy, kiedy na forum sejmu pojawia się jakiś problem, że to nie jest przedmiotem uzgodnień koalicyjnych ta konkretna sprawa. To przeważnie dotyczy spraw związanych, nie wiem, z ideologią, tak to nazwijmy, nie wiem, kwestia in vitro na przykład, prawda, że myśmy tego nie uzgadniali Platforma i PSL. A czy w przypadku potencjalnej oczywiście koalicji, która może powstać po jesiennych wyborach, na przykład właśnie z udziałem SLD, sprawy ideologiczne powinny być zapisane w umowie?

M.B.: To są kwestie, które dotyczą wolności czy swobód obywatelskich, więc lewica nie może, tak jak to się zdarzało rzeczywiście, podejmować jakichś porozumień czy zawierać koalicje, w których te sprawy byłyby uważane za mniej ważne. Sprawy dokonywania wyborów, jak żyć czy korzystać z metody in vitro, czy sprawy dotyczące regulacji aborcji nie mogą pozostawać na dłuższą metę traktowane przez lewicę jako mniej ważne, jako spychane na margines, bo efekty tego są takie, że lewica płaci wówczas cenę wiarygodności. To jest jeden z ważnych elementów programu lewicy.

K.G.: Podobno wkrótce już mają trafić do sejmu projekty Sojuszu związane z liberalizacją prawa aborcyjnego czy też dotyczące związków partnerskich. To prawda? Czy one są już gotowe może?

M.B.: No tak, one są gotowe, podejmowane są pewne działania też inne zmierzające do tego, żeby przedstawić opinii publicznej, na czym polegają te problemy. Była zorganizowana w sejmie konferencja przeze mnie i przez Federację Kobiet na rzecz Planowania Rodziny dotycząca turystyki aborcyjnej, nie tak dawno mieliśmy możliwość oglądaniu filmu o podziemiu aborcyjnym, czyli coraz więcej mamy udokumentowanej informacji, też sprawa in vitro. No, wreszcie zostały wszystkie projekty skierowane do jednej podkomisji, podkomisja ustaliła, w jaki sposób chce pracować, projekt, którego ja jestem przedstawicielem wnioskodawców, będzie tym, na podstawie którego będzie nowelizowana ustawa transplantacyjna, która wprowadzi szczegóły dotyczące in vitro. Więc zobaczymy, najbliższe tygodnie, miesiące będą też obszarem istotnej aktywności lewicy w tych ważnych, jak widzimy po różnych wypowiedziach i sondażach, sprawach dla Polaków.

K.G.: I jeszcze jedna kwestia, panie pośle. Wracając do tego wywiadu dla Rzeczpospolitej, był pan pytany o obecne kierownictwo Sojuszu, czy wykazują wrażliwość lewicową, no to pewnie o taką, jaka się panu marzy, i pan mówi, że mamy jeszcze wiele do zrobienia. To o co tak konkretnie chodzi?

M.B.: No wiele do zrobienia, bo kampania wyborcza jest taką okazją, żeby rozmawiać o najważniejszych sprawach dla Polski, najważniejszych sprawach dla Polaków również o tym, jak mamy... jaka wizja lewicy powinna być wobec wyzwań, które nas czekają, wobec sytuacji finansów publicznych, wobec starzenia się populacji, wobec gonienia świata, jeśli chodzi o innowacje i rozwój, i dlatego mówię, że rozmawiajmy, mamy trochę do zrobienia, bo też tej debaty...

K.G.: To chęć rozmowy jest, jak rozumiem, w Sojuszu.

M.B.: No, widać coraz więcej konkretów...

K.G.: No bo wybory się zbliżają.

M.B.: ...a mamy zaległości, jeśli chodzi o debatę w obrębie lewicy, jaka naprawdę powinna być wizja lewicy we współczesnym świecie, we współczesnej Polsce.

K.G.: Poseł Marek Balicki, nasz gość. Dziękujemy bardzo, panie pośle, za rozmowę, za wizytę.

M.B.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)