Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 15.02.2011

Złe czasy dla polskich rolników

Jarosław Kalinowski (PSL): Państwa tzw. starej Unii chcą zachować przywileje dla swoich rolników, ale odebrać dopłaty Polakom.
Jarosław KalinowskiJarosław Kalinowskiźr. PR

Unia Europejska zaczyna dyskusję o wspólnej polityce rolnej. I tu ujawnia się egoizm takich państw, jak Francja, Niemcy czy Dania, które chcą zachować przywileje i dopłaty dla swoich rolników, a ograniczyć je dla Polski i innych nowych członków.

- Grozi nam, że będziemy mieli Europę dwóch prędkości - ocenia eurodeputowany PSL, były wicepremier Jarosław Kalinowski. Tłumaczy, że nasi rolnicy mają zagwarantowane dopłaty do 2014 roku. Potem trzeba je na nowo wynegocjować. Zaś obecne dopłaty i tak są niższe, niż te, jakie dostają rolnicy w Europie Zachodniej.

Polityk PSL zwraca w "Sygnałach Dnia" uwagę, że rząd powinien aktywniej negocjować na forum Unii Europejskiej warunki wsparcia naszych rolników. Chwali swego partyjnego kolegę, ministra rolnictwa Marka Sawickiego, który - jego zdaniem - jest bardzo aktywny, ale musi otrzymać wsparcie całego rządu. Kalinowski obawia się, że podczas głosowań w parlamencie Europejskim górę wezmą narodowe interesy i eurodeputowani będą głosować tak, by jak najwięcej przywilejów zagwarantować swoim rolnikom.

Na całym świecie ceny żywności poszybowały w górę. Eksperci uważają, że w tym roku w Polsce żywność zdrożeje 4-5 procent.

- Wzrost cen jest spowodowany głównie tym, że zdrożało zboże - podkreśla polityk PSL w rozmowie z Krzysztofem Grzesiowskim. Jego zdaniem, że zboża nie brakuje, ale obracają nim spekulanci. Choć przyznaje, że zbiory w minionym roku były niższe ze względu na złą pogodę i nieurodzaj w takich państwach jak Rosja.

Jarosław Kalinowski uważa, że sytuacja polskiego rolnictwa nie jest dobra. A to dlatego, że obniża się dochodowość. - Dwa lata temu cena zboża była mniej więcej taka jak dziś, wieprzowina była nawet droższa, a od tego czasu podrożały choćby środki ochrony roślin i paliwa - tłumaczy eurodeputowany. Więc dobrze nie jest. Wyjaśnia też, że duńska wieprzowina jest dlatego tańsza od polskiej, bo duńscy rolnicy dostają większe wsparcie od państwa.

(ag)

Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy kliknąć "Nie jest dobrze" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
"Sygnałów Dnia" można słuchać w dni powszednie od godz. 6:00.

*****

Krzysztof Grzesiowski: Teraz zgodnie z zapowiedzią przenosimy się do Strasburga, tam w studiu Sygnałów Dnia jest nasz gość: były wicepremier i minister rolnictwa, a dziś deputowany do Parlamentu Europejskiego, pan Jarosław Kalinowski. Dzień dobry, witamy w Sygnałach.

Jarosław Kalinowski: Dzień dobry, witam panów, pozdrawiam słuchaczy.

K.G.: Powtórzę jeszcze raz to, co cytowaliśmy przed godziną siódmą za najnowszym numerem Newsweeka, oto FAO, czyli ONZ-owska Organizacja ds. Wyżywienia i Rolnictwa bije na alarm – ceny żywności osiągnęły w styczniu najwyższy poziom w historii. Tak zwany indeks FAO, który obejmuje koszyk 55 produktów spożywczych i surowców, wzrósł w ciągu zaledwie miesiąca o 3,4%, a w całym 2010 roku żywność podrożała o 25%. Także w naszym kraju według Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej tylko w I półroczu czekają nas cztero-, pięcioprocentowe podwyżki cen przede wszystkim produktów roślinnych. Panie pośle, dlaczego i jak długo to potrwa?

J.K.: Problem dotyczy przede wszystkim zboża, tutaj gdybyśmy popatrzyli na ceny sprzed roku o tej porze a dzisiaj, no to różnice byłyby gdzieś 80-procentowe. W pierwszej kolejności oczywiście zła pogoda i sytuacja ze zbiorami w Rosji, w Kazachstanie, na Ukrainie, tam o 30% nawet były mniejsze zbiory. Podobnie w Australii. I to rzutuje na sytuację w całym świecie. Ale tu eksperci zwracają uwagę na jeszcze jeden element – kapitał, który już nie zarabia, nie może zarabiać tyle pieniędzy na nieruchomościach załóżmy, próbuje zarabiać i robi to niestety skutecznie na wahaniach cen zbóż.

K.G.: Znaczy spekulacja na rynkach żywnościowych.

J.K.: To jest spekulacja przede wszystkim na rynkach związanych z handlem zbożem, a inne rzeczy są pochodną. Sytuacja niezwykle trudna, teraz słyszymy też o kolejnych kataklizmach w Australii, zima nie jest dobrym prognostykiem i warunki teraz przezimowania dla zbóż, przynajmniej tutaj, w naszej części Europy, to jest jakby wskazanie, że Unia Europejska, która w ostatnich latach ograniczała zakres interwencji i magazynowania zbóż na tego typu sytuacje, z jaką mamy do czynienia, było rozwiązaniem złym.

K.G.: No tak, z tym, że jeśli ktoś spekuluje, nie wiem, na przykład złotem, to to nikomu specjalnie nie przeszkadza, natomiast żywność jest to...

J.K.: No właśnie, z żywnością to jest sprawa niemoralna, nieetyczna. Niedawno przecież... nie niedawno, dyskutujemy cały czas w Europie o instrumentach nadzoru nad rynkami finansowymi, które doprowadziły do generalnego kryzysu gospodarczego w świecie, no a tak naprawdę trzeba dyskutować o zakazie czy eliminowaniu spekulantów z rynku zbożowego, bo to jest dziesiątki milionów czy setki milionów ludzi, którzy w świecie głodują, bo dla niektórych podwyżka jest tylko, że tak powiem, uderzeniem w portfel, ale dla niektórych to jest po prostu kwestia głodu. I teraz ruchy, które są w Afryce Północnej, rozpoczęły się tak naprawdę od spraw związanych z cenami żywności.

K.G.: Eksperci przytaczają jeszcze dwie przyczyny wzrostu cen, a więc pogarszające się warunki upraw i przeznaczenie coraz większych areałów pod produkcję biopaliw kosztem żywności. Zgadza się pan z tym?

J.K.: Są takie opinie, natomiast gdybyśmy zajrzeli na ilość obrotów na największej giełdzie zbożowej w Europie, czyli w Paryżu, to się okazuje, że ilość transakcji nie jest mniejsza od roku ubiegłego, czyli zboża w tym momencie tak naprawdę nie brakuje, tylko ono jest to zboże wycofane z rynku przez wspomniany kapitału spekulacyjny.

K.G.: Czyli odpowiedział pan już na pytanie, dlaczego tak się dzieje, ale jak długo tak może się dziać i tak się będzie działo?

J.K.: To jest najważniejsze... znaczy najważniejszą kwestią jest jakość zbiorów, ilość zbiorów w nadchodzącym sezonie.

K.G.: Czyli co? Pogoda zdecyduje?

J.K.: No, to jest taki rodzaj produkcji, że uzależniony jest nie od reguł wolnego rynku i zwykłego popytu i podaży, tylko w znacznej mierze też od aury, czyli od pogody.

K.G.: To teraz nasze polskie podwórko. Kilka dni temu posłowie Prawa i Sprawiedliwości przedstawili taki raport „Trzy lata psucia polskiego rolnictwa”. Nie wiem, czy pan miał ten dokument w ręku. Oto zarzucają resortowi rolnictwa, a tak się składa, że w tej koalicji resort rolnictwa to domena ludowców, czyli pana partii, zarzucają niekompetencję w zakresie wspólnej polityki rolnej, a także „dramatyczne pogorszenie sytuacji rynku wieprzowiny, mleka, zbóż, owoców miękkich i warzyw, tytoniu oraz cukru”. Jak to się ma w kontekście tego, o czym rozmawialiśmy wcześniej?

J.K.: Więc kwestia cen zbóż, to jest prawda i o tym rozmawialiśmy przed chwilą, to jest sytuacja światowa, ale to rzutuje na sytuację w niektórych branżach produkcji w Polsce. Wspomniana trzoda chlewna, główna przyczyna problemów to jest cena pasz, a cena pasz to jest cena zbóż. Jeżeli w jednym sezonie te ceny wzrastają o 80%, no to wiemy, że to rzutuje. Do tego doszła jeszcze afera dioksynowa w Niemczech, która w całej Europie sprawiła, że ceny spadły. Ale tutaj sytuacja jest lekko optymistyczna, Unia rozpoczęła interwencję dopłaty do magazynowania, czyli te nadwyżki są magazynowane i w tej chwili jest już zauważalna lekka tendencja wzrostowa, mam nadzieję, że w przeciągu tam dwóch, trzech tygodni, eksperci mówią, ta sytuacja powinna się znacząco poprawić.

Sprawa cukru – no to tutaj sami politycy PiS-u powinni się uderzyć w piersi, bo po raz kolejny przypominam, że jak negocjowana była reforma cukru, to minister Jurgel nie chciał z panią Fischer Boel rozmawiać w ogóle na temat tej reforma.

Natomiast mleko – to proszę zapytać producentów mleka. Sytuacja jest po kryzysie sprzed dwóch lat w taj chwili naprawdę dość dobra.

Natomiast, no cóż, jest to polityka i wybory się zbliżają, no więc trzeba ruszać z ofensywą. Natomiast w sprawie negocjacji czy wspólnej polityki rolnej, bo chodzi przede wszystkim o aktywność ministra rolnictwa w sprawie przyszłości wspólnej polityki rolnej, no to nie ma drugiego ministra spośród państw, które razem z nami przystępowały, tak aktywnego w tej sprawie, nie tylko mówiącego, ale i organizującego możliwe koalicje, żeby się przeciwstawić starym państwom członkowskim, które chcą nadal przywileje utrzymywać.

K.G.: O tej wspólnej polityce rolnej za chwilę, jeśli pan pozwoli, jeszcze wracając do raportu, tam się pojawiło takie zdanie, że dzisiaj, po ponad trzech latach rządów, chodzi o kierowanie resortem rolnictwa przez ministra Sawickiego, sytuacja polskiego rolnictwa jest (i tu uwaga) „jeszcze bardziej tragiczna, a w wielu dziedzinach wręcz katastrofalna”. Chodzi mi o zwrot „jeszcze bardziej”. To znaczy, że już była tragiczna, a teraz jest jeszcze bardziej?

J.K.: Nie no, sytuacja nie jest dobra, bo gdybyśmy spojrzeli na generalną sytuację i badanie dochodów rolników, no to te dochody się obniżają i to jest tendencja znowu ogólnoeuropejska, no bo na przykład te ceny zbóż, o których rozmawialiśmy, w 97 roku ceny zbóż były na tym samym poziomie jak dzisiaj. Ceny wieprzowiny były wyższe niż dzisiaj. No a z drugiej strony popatrzmy, jakie są koszty, ceny środków do produkcji. Generalną tendencją jest to, że jednostkowe, że tak powiem, zyski rolników w Europie maleją i jest to problem dotyczący przyszłej polityki rolnej. Czy tylko i wyłącznie ekonomia i bez zwracania uwagi na aspekty wszystkie społeczne, ale również zwrócenie uwagi na wszystkich konsumentów, bo te wahania i poddawania się tylko rynkowi doprowadza do takiego kryzysu, o którym mówiliśmy na początku.

K.G.: Natomiast ta kwestia związana ze wspólną polityką rolną i z dopłatami dla rolników – Prawo i Sprawiedliwość chciałoby, by rząd uznał te sprawy za jedne z priorytetowych podczas naszego przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej, ale dopłaty bezpośrednie dla rolników są zróżnicowane, prawda, w tej chwili, dla różnych krajów.

J.K.: No są.

K.G.: Jak to wygląda? Gdzie my w tym jesteśmy?

J.K.: No, powiedzmy my dochodzimy powoli. W trzynastym roku będzie sytuacja taka, że w przeliczeniu na hektar w Polsce rolnicy będą mieli 200 euro, nasi najbliżsi zachodni sąsiedzi, czyli Niemcy, około 260, Francuzi 300, no ale Duńczycy czy Holendrzy no to już bliżej 400, tak że te różnice nadal są duże.

K.G.: No tak, na Łotwie jest podobno 100.

J.K.: A na Litwie jeszcze mniej.

K.G.: No więc właśnie...

J.K.: Czy w Rumunii.

K.G.: Czy w ogóle jest możliwe takie zrównywanie tego poziomu dopłat?

J.K.: Ja sobie nie wyobrażam, żeby było inaczej. W traktacie akcesyjnym nie tylko my, ale wszyscy nasi sąsiedzi z nami wstępujący do Unii mieliśmy zapisany 7-letni okres dochodzenia do równych warunków i ten 7-letni okres kończy się w 2014 roku. Natomiast prawdą jest, że stare państwa członkowskie na czele z Francją i z Niemcami mówią, że owszem, może kiedyś w przyszłości to te równe warunki niech będą, ale to my, my, oni mówią, że oni chcą mieć teraz okres dochodzenia do równych warunków. Dla nas jest to niedopuszczalne. My tu Parlamencie robimy, co możemy, i dla rządu będzie to absolutnie też priorytet i nie może być po prostu inaczej. Tu aktywność i rządu, a przede wszystkim ministra Sawickiego jest naprawdę olbrzymia.

K.G.: Tu się pojawia taka propozycja premii za respektowanie zasobów naturalnych i norm ochrony środowiska.

J.K.: A to jest tzw. zazielenienie wspólnej polityki rolnej. To jest jedna z form, że tak powiem, usprawiedliwienia, uwierzytelnienia wspólnej polityki rolnej dla wszystkich konsumentów, że to nie jest tylko kwestia produkcji, ale również jakości produkcji, kształtowania czy zachowania środowiska i produkowania metodami środowiskowymi. Dobrostan zwierząt jeszcze do tego i jak gdyby rolnicy w Europie dostają premię za te nadzwyczajne wymogi w stosunku do jakości produkcji.

K.G.: A kiedy poznamy jakiekolwiek decyzje w sprawie przyszłości wspólnej polityki rolnej?

J.K.: Pierwszy raport Komisji Europejskiej ukazał się w listopadzie roku ubiegłego, ale to są bardzo ogólne sformułowania, w Parlamencie raporty pierwsze na ten temat też już powstały i na razie była zgoda, bo to były sformułowania bardzo ogólne, że to mają być sprawiedliwe warunki i obiektywne warunki określania wielkości wsparcia, natomiast w tej chwili zaczynają przechodzić do szczegółów, gdzie już różnice są bardzo widoczne. I ja mam obawę taką, że decyzje tu, w Parlamencie Europejskim nie będą podejmowane na zasadzie decyzji frakcji politycznych, tylko na zasadzie miejsca pochodzenia posła, jeżeli już będziemy o szczegółach głosowali. I posłowie niezależnie, czy z lewicy, czy z prawicy, z centrum z państw starej Unii będą głosowali w sprawach szczegółowych razem niezależnie od różnicy partii politycznych, a z państw, które razem z nami przystępowały, będziemy głosowali razem. Na szczęście jeszcze w Radzie Europejskiej, wtedy, kiedy na szczycie będą już naprawdę rozstrzygnięcia zapadały, nie będzie głosowania większościowego, tylko jest jeszcze kwestia, że tak powiem, zgody wszystkich państw. I tutaj mamy, że tak powiem, trzymanie i wierzę, że to nam się uda.

K.G.: No ale na początek będziemy mieli tę teorię dwóch Europ, tak? W jednej linii.

J.K.: No, nadal są takie głosy. Ten egoizm polityków starych państw członkowskich niestety jest olbrzymi, oni mówią, że po prostu muszą mieć więcej, no bo nie wyobrażają sobie, żeby zmniejszać swoim rolnikom. No nie może być w Unii Europejskiej dwóch polityk nadal, skoro mamy jednolity rynek, no to muszą być na tym rynku jednolite warunki funkcjonowania. I dam przykład tej wieprzowiny, o której mówiliśmy. W Polsce przegrywamy z produkcją wieprzowiny i pogłowie bardzo nam spada przede wszystkim dlatego, że Duńczycy, Niemcy mają po prostu większe wsparcie.

K.G.: Dziękujemy za rozmowę. Jarosław Kalinowski, deputowany do Parlamentu Europejskiego, były wicepremier i minister rolnictwa, był naszym gościem w Strasburgu w studiu Sygnałów Dnia. Dziękujemy jeszcze raz.

J.K.: Dziękuję, do widzenia.

(J.M.)