Złośliwość rzeczy martwych to nie jedyny przejaw pecha, który jest przecież wpisany w sport. Najgorsze – jak mówią sami sportowcy – są 4. miejsca.
- W 1964 roku na igrzyskach w Tokio Wiesław Maniak zajął 4. miejsce w sprincie na 100 metrów. Okazał się najszybszym na świecie białym człowiekiem, ale medalu nie przywiózł - mówi Henryk Urbaś z redakcji sportowej radiowej Jedynki.
Za pechową może się też uważać piłkarska reprezentacja Anglii, która notorycznie przegrywa ważne mecze w rzutach karnych.
- Zaczęło się w 1990 roku na mundialu we Włoszech. Tam karnego nie strzelili Chris Waddle oraz Stuart Pearce i Anglicy odpadli w półfinale. W 1996 roku podczas Euro, które było rozgrywane w ich ojczyźnie, też grali z Niemcami. Stuart Pearce tym razem wykorzystał karnego, ale za chwilę nie strzelił Gareth Southgate i Anglików ponownie zabrakło w finale. Dwa lata później historia powtórzyła się na mundialu we Francji. W meczu z Argentyną karnych nie strzelili Paul Ince i David Batty. Później odpadali jeszcze trzy razy: podczas Euro 2004, MŚ 2006 i Euro 2012 - wymienia Tomasz Kowalczyk, dziennikarz sportowy radiowej Jedynki.
Pecha można też odpędzać. Służą temu liczne rytuały, które znani sportowcy często praktykują. I np. Wojciech Szczęsny słucha Carlosa Santany, Maja Włoszczowska maluje paznokcie na biało-czerwono, Michael Jordan zakładał niebieskie slipki z logo swojej uczelni, a Kazimierz Górski nie golił się przed meczem.
Więcej w materiale Karoliny Rożej.
Rozmawiał Roman Czejarek.
pg