W 2001 roku według badać CBOS radykalnie nietolerancyjnymi okazało się 40 procent Polaków. W 2010 ten odsetek spadł do 25 procent, ale zapytani na ulicy jesteśmy przekonani, że z tolerancją jest u nas dobrze. Rzeczywistość natomiast często pokazuje co innego.
- Proszę zauważyć, jak ludzie biali stoją dalej od Afrykańczyków niż od innych białych. To siedzi w nas głęboko, w naszej podświadomości i często nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Można nazwać to uprzedzeniem – mówi Krzysztof Jarymowicz z Fundacji dla Wolności.
Największy problem w Polsce jeśli chodzi o tolerancję mamy w sferze obyczajowej. – Wyraźnie różnimy się w tym względzie od innych krajów europejskich. Według badań CBOS 25 procent Polaków twierdzi, że homoseksualizm nie jest rzeczą normalną i nie wolno go tolerować. Nie mówimy o tym, czy mogą manifestować swoje poglądy publiczne lub zawierać formalne związki, tylko w ogóle nie powinny funkcjonować w społeczeństwie - podkreśla dr Marek Troszyński, socjolog.
Bez względu na powód takiego podejścia statystyki mówią o wciąż bardzo licznych przykładach przemocy z nienawiści czy przestępstw motywowanych uprzedzeniami. Stad wniosek, że mamy duży problem nie z deklarowaniem tolerancji, a z zastosowaniem słowa w praktyce.
Więcej w materiale Katarzyny Pilarskiej.
pg