Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Marlena Borawska 27.06.2012

Bodo - zimny drań, który nie znał nut

Eugeniusz Bodo - wielka gwiazda przedwojennego kina, wykonawca niezapomnianych hitów: Ach, śpij, kochanie, Już taki jestem zimny drań czy Umówiłem się z nią na dziewiątą - nie potrzebował nut, aby śpiewać.
Eugeniusz Bodo ze swoim psem dogiem niemieckim-arlekinem o imieniu SamboEugeniusz Bodo ze swoim psem dogiem niemieckim-arlekinem o imieniu SamboWikipedia
Posłuchaj
  • Posłuchaj rozmowy z Ryszardem Wolańskim, autorem książki biograficznej "Eugeniusz Bodo - już taki jestem zimny drań"
Czytaj także

Kiedy Jerzy Boczkowski przyjmował młodego Boda do kabaretu "Qui Pro Quo” poprosił go, aby zaśpiewał z nut. "Zimny drań" odparł, że nie ma nut. Boczkowski poprosił zatem, aby Bodo przyszedł następnego dnia, przyniósł nuty i wtedy zaśpiewał. Oburzony Bodo odpowiedział: ja nie śpiewam piosenek, ja je robię.

Bogdan Eugene Junod swój pseudonim stworzył z pierwszych sylab imion swojego (Bogdan)  i matki (Dorota). Największy gwiazdor polskiego przedwojennego kina był Szwajcarem i Polakiem.– Z dokumentów, które miałem okazję prześledzić jasno wynika, że był Szwajcarem. Natomiast jak było z tym jego obywatelstwem polskim do końca nie wiadomo – prostuje Ryszard Wolański, autor książki biograficznej "Eugeniusz Bodo - już taki jestem zimny drań". - Podobno sam Bodo opowiadał, że podczas jakiegoś przyjęcia w placówce obywatelskiej wypełniał jakąś ankietę dotyczącą polskiego obywatelstwa. Czym to się skończyło? Tego nie wie nikt. Fakt jest taki, że Polska nigdy nie odżegnywała się od tego najsławniejszego aktora kina międzywojennego.

W naszej świadomości Bodo funkcjonuje przede wszystkim, jako aktor. – Ale on najpierw był artystą kabaretowym, śpiewakiem operetkowym. Kino było rzeczą wtórną – podkreśla Wolański. Eugeniusz Bodo pierwszy raz w filmie zagrał w 1925 roku. – I to był film niemy. Kilka następnych filmów było także niemych. On nie traktował jeszcze wtedy kina, jako swojej podstawowej muzy. Ta muza objawiła mu się wtedy, gdy mógł na ekranie zaśpiewać to, co mógł śpiewać na estradzie – dodaje gość Jedynki.

Mimo, iż Eugeniusz Bodo robił to, co kochał, jego życie nie było rzeką miodem płynącą. W maju 1921 wracając z kolegami z Morskiego Oka Bodo spowodował wypadek, w którym zginął aktor Witold Roland. To był dramatyczny moment dla niego. Został uznany za winnego. Mówiło się, że od tamtej pory nie tknął alkoholu. Ten wypadek ustawił go na całe życie. Bodo był jednym z najbardziej rozchwytywanych przez reklamodawców aktorów. Chętnie imał się tego zajęcia. Odmówił tylko raz, gdy chodziło o reklamę wódki. Z powodu alkoholu rozstał się także z piękną ekscentryczną aktorką Tahitanką Reri.

Był człowiekiem, który nie przywiązywał się zbytnio do sercowych znajomości. W jednym z wywiadów dziennikarz zapytał go: skoro pan ma takie powodzenie to czemu nie bierze pan żony. Na co Bodo mu odpowiedział: żeby można było wziąć i oddać to od razu bym wziął.

Więcej o niezwykłej postaci, jaką był Eugeniusz Bodo i jego tajemniczej śmierci dowiecie się słuchając rozmowy z Ryszardem Wolańskim, autorem książki biograficznej "Eugeniusz Bodo - już taki jestem zimny drań" wydanej pod patronatem Programu 1 Polskiego Radia.

Rozmawiał Michał Montowski.

(mb)