Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Marlena Borawska 04.10.2010

Zdrowie jest najważniejsze

W wyniku interwencji służb sanitarnych zamknięto ponad tysiąc sklepów z dopalaczami.
Sklep z dopalaczamiSklep z dopalaczami fot. PAP/Grzegorz Momot

Na biurku minister zdrowia znalazło się już pierwsze odwołanie od decyzji zamknięcia punktu sprzedaży. Jak stwierdziła na antenie Jedynki Ewa Kopacz odwołanie jest bezzasadne.

Jednak to dopiero początek "wojny" o dopalacze. Producenci i handlujący dopalaczami przygotowują się do dużej akcji prawnej, która ma podważyć decyzję Głównego Inspektora Sanitarnego.

- Działaliśmy zgodnie z prawem - stwierdziła minister Kopacz i dodała, że prawo było łamane, ale przez producentów dopalaczy.

Jak tłumaczyła zamiast produktów kolekcjonerskich dostarczali oni młodym ludziom produkty, które powodowały bardzo niebezpieczne objawy.

Minister Kopacz mówiąc o likwidacji sklepów z dopalaczami odwołała się do prawa konstytucyjnego, które upoważnia administrację państwową do nietypowych interwencji, gdy w grę wchodzi ludzkie zdrowie i życie.

Rozmawiał Paweł Wojewódka

(mb)

Paweł Wojewódka: Lekarz medycy Ewa Kopacz, Minister Zdrowia, witam panią minister. Ja nie chrypię.

Ewa Kopacz: No nie.

P.W.: Jeszcze nie, jeszcze mnie nie dopadło. No dobrze, ale na szczęście dopadło... ile sklepów z dopalaczami dopadło, pani minister, w Polsce?

E.K.: No, dużo, ponad tysiąc.

P.W.: I już jakiś odzew ze strony tych właścicieli tych sklepów, właściwie firm... nie mogę powiedzieć firm, tych sklepów, jest?

E.K.: Powiem szczerze, że już na moim biurku dzisiaj było pierwsze odwołanie od tej decyzji.

P.W.: I czym właściciel takiego sklepu motywuje to, że nie zgadza się z decyzją?

E.K.: Sądzę, że akurat w tym konkretnym przypadku posłużył się argumentem nieprawdziwym, nie przeczytał do końca znowelizowanej ustawy o naszej służbie sanitarnej.

P.W.: Że służba sanitarna może taką akcję przeprowadzić.

E.K.: Tak, ale też pamiętamy, że od stycznia tego roku mamy jednak zupełnie inny charakter służb sanitarnych. Główny inspektor sanitarny, potem wojewódzcy inspektorzy sanitarni, którzy podlegają ministrowi spraw wewnętrznych i administracji, i powiatowi, którzy podlegają wojewódzkim. A więc zupełnie inna hierarchia. I zapis w ustawie, który – mimo żeśmy depionizowali tę służbę – polegał na tym, żeby jednak główny inspektor sanitarny mógł w każdej chwili, a w takiej wyjątkowej sytuacji przejąć rolę wojewódzkiego i powiatowego inspektora i to uczynił. I ten zapis dzisiaj jest jednym z zapisów w tej znowelizowanej ustawie. No, gdzieś po drodze umknął prawnikom, którzy doradzali właścicielowi sklepu, pisząc to odwołanie.

P.W.: Słuchać takie głosy, że właśnie osoby, które są bardzo zaangażowane w owe dopalacze, zorganizowały tę sieć tych sklepów, sieć hurtowni, szykują się do dużej akcji prawnej, podważając decyzję właśnie głównego inspektora sanitarnego, podważając decyzję policji, podważając decyzję zamknięcia tych sklepów, i już podobno pozwy są szykowane. Czy jakaś szykowana obrona stanowiska również jest szykowana przez administrację rządową i samorządową?

E.K.: Powiem tak – działaliśmy zgodnie z prawem i w obrębie polskiego prawa i chcę przypomnieć wszystkim tym, którzy dzisiaj stoją po stronie tych ludzi, którzy w sposób niekoniecznie zgodnie z prawem dostarczali młodym ludziom zamiast produktów kolekcjonerskim produkty, które powodowały takie, a nie inne objawy, objawy bardzo niebezpieczne, objawy, które niekiedy doprowadzały do takiego stanu, że te dzieciaki trafiały na oddziały intensywnej terapii. A więc jeśli już ktokolwiek tu o prawie może mówić, i tym moralnym również, i etycznym, jeśli chodzi o przedsiębiorczość w Polsce, to ci pseudodżentelmeni są na pewno ostatni, którzy mogliby o tym mówić.

Ja powiem jeszcze jedno – są dwa akty prawne najwyższej rangi, to jest Konstytucja i to jest oczywiście Traktat, który w tej chwili sytuuje nas prawnie w Unii Europejskiej. I te dwa akty prawne pokazują, jak bardzo zdrowie jest traktowane ponad wszystko. Czyli stan zagrożenia zdrowia lub życia upoważnia administrację państwową do podejmowania działań nawet niestandardowych. Ale jeśli występuje choćby przez moment stan zagrożenia zdrowia i życia, to właśnie wręcz jest obowiązek nałożony na administrację, która powinna podjąć bardzo radykalne kroki.

P.W.: Ale trwa, zaczyna się, właściwie rozpoczęła się dyskusja, słychać takie głosy, że penalizacja właśnie sprawy dopalaczy nie przyniesie dobrego skutku, dlatego że może okazać się, że to jest troszkę tak jak z narkotykami, dlatego że te dopalacze są quasi-narkotykami, że to zejdzie do podziemia, że będzie można kupować przez internet, że cała ta ogromna machina, która została puszczona w ruch, jest już nie do zatrzymania.

E.K.: Nie, to nie jest tak, pamiętamy...

P.W.: To są cytaty.

E.K.: ...że trzeba działać wielopoziomowo i wielopłaszczyznowo. I oprócz prawa, które niewątpliwie powinno być prawem ostrym i radykalnie kończącym z dopuszczeniem do obrotu takich produktów, a takie prawo będzie rozpatrywane, czyli projekt ustawy będzie rozpatrywany jutro na rządzie, to oprócz tego powinny iść jeszcze inne działania, które zmniejszą popyt. Zmniejszenie popytu poprzez świadomość, świadomość tych młodych ludzi, którzy tam trafiają tylko dlatego, że moda nakazuje w ich odczuciu, że to stało się modne, to, że to jest ciekawe. Im więcej o tym mówimy, ja też tego się obawiam, im więcej mówimy w publikatorach, im więcej mówimy na pogadankach, podczas pogadanek szkolnych, tym bardziej to zaciekawia. Myślę, że te przekazy muszą być bardzo wyważone.

Ja znalazłam pewnego rodzaju sposób na to, aby dotarło do tych młodych ludzi to, co w tych dopalaczach jest najbardziej niebezpiecznego, czyli to, jak będzie wyglądało ich życie za rok, dwa, pięć, a może się skończyć też po pierwszej dawce. I o tym mają im powiedzieć ich młodzi koledzy. Ich młodzi koledzy. Tych młodych kolegów dzisiaj – i za co bardzo dziękuję od razu z góry wszystkim partiom opozycyjnym, bo były młodzieżówki wszystkich partii, które są na scenie politycznej w tej chwili, dzisiaj na spotkaniu w Ministerstwie Zdrowia, ale też byli przedstawiciele organizacji pozarządowych, byli przedstawiciele Zrzeszenia Studentów Katolickich, i ci młodzie ludzie, muszę panu powiedzieć, panie redaktorze, serce mi się cieszyło, jak widziałam, z jakim zapałem oni mówią: tak, dobrze, my jesteśmy gotowi, my jesteśmy gotowi spędzać nasz wolny czas na happeningach, my jesteśmy gotowi pójść do tej młodzieży, do tych młodych ludzi i mówić im w naszym języku, mówić im o tym, co dla nich jest w tej całej dopalaczowej histerii złego. I ja patrząc na nich, mówię: to wielka radość żyć w takim kraju, w którym przyszłość będzie zależała od tak rozsądnych ludzi. I wierzę, że ta akcja się uda.

A więc jedna akcja skierowana na młodzież, ale poprzez młodzież, druga akcja to jest uświadomienie rodziców i dotarcie z całymi materiałami, które mamy już gotowe, to jest blisko pół miliona w tej chwili ulotek, które rozdamy, jak rozpoznać dziecko, które zażyło dopalacze, jak mu pomóc w tym momencie, cała informacja o dopalaczach plus trzecia część to jest informacja taka bardzo merytoryczna do nauczycieli, którzy powinni jednak w czasie godzin wychowawczych przeprowadzać takie poważne rozmowy, pokazując, jak to jest niebezpieczne.

P.W.: Ale partie polityczne również działają, PiS proponuje, aby handel dopalaczami możliwy był dopiero po uzyskaniu zgody takiej samej jak przewiduje procedura rejestracji leków. Właśnie taki projekt ustawy czy poprawek wniósł klub Prawa i Sprawiedliwości.

E.K.: Tak, tylko że proszę pamiętać o jednej rzeczy. Ci, którzy wprowadzili na rynek dopalacze, oni bardzo dokładnie wiedzieli, co robią, wprowadzając to jako produkt kolekcjonerski.

P.W.: Albo nawóz do kwiatów.

E.K.: Albo nawóz do kwiatów. Tylko że ten nawóz do kwiatów czy ewentualnie ten produkt kolekcjonerski, który będzie na rynku, może być sprawdzany chociażby poprzez ustawę o bezpieczeństwie przedmiotów tylko pod względem tego, czy jest po polsku etykietka. Gwarantuję panu – jest na każdym z tych dopalaczy, czy nie jest szkodliwy w swym wymiarze i kształcie, mówię tu o Inspekcji Handlowej. Nie może zmienić przeznaczenia, a przeznaczenie jest bardzo dokładnie przez tych ludzi, którzy to sprzedają, opisane z tyłu: „Produkt nie do użytku wewnętrznego”. Czyli spryt tych panów, którzy robią na tym wielkie interesy i zarabiają mnóstwo pieniędzy, bo dla ciekawości podam: obliczyliśmy, że rynek dopalaczy w Polsce to jest około 5 miliardów złotych. Więc proszę sobie wyobrazić, jak to jest bardzo w tej chwili pączkujący interes. Stąd nasze szybkie działanie, bo ustawy nie pisze się z dnia na dzień, czyli ustawa, która jutro stanie na rządzie, już jest po konsultacjach, więc ona była tworzona w potrzebie takiej, kiedy my widzieliśmy, jak bardzo przyrasta ilość tych sklepów.

P.W.: Tylko tu się nasuwa jedno pytanie. To dwa lata temu pierwsze sklepy powstawały, chyba ten pierwszy w Łodzi powstał dwa lata temu. Czy nie można było przewidzieć takiej sytuacji, że do tego dojdzie, pani minister?

E.K.: Powiem tak – gdyby pan mi powiedział, że w innych krajach, takich jak Irlandia, Anglia, Niemcy, które ponoć podjęły bardzo radykalną walkę z dopalaczami, było lepsze prawo niż w Polsce, to dzisiaj bym oczywiście posypała sobie głowę popiołem. Tylko że prawo, które obowiązuje już dzisiaj bez tej nowej ustawy, powoduje to samo co w tej Irlandii, Anglii i Niemczech, że można wycofać produkt z rynku tylko wtedy, kiedy jest zidentyfikowany i wpisany do ustawy lub rozporządzenia. I co się okazuje? Że dzięki takim rozwiązaniom prawnym my non stop gonimy, ponieważ ci, którzy wprowadzają dopalacze na rynek, wiedzą, że jeśli wpiszemy na listę substancji psychoaktywnych bardzo konkretną nazwę, tak jak to było ostatnio, to dołożenie do tej substancji choćby kropli glukozy powoduje, że nie jest to już ta substancja.

Dlatego też my wymyśliliśmy coś zupełnie innego. Jest to oczywiście rozwiązanie, z którego dzisiaj będziemy mogli powiedzieć, że zarówno Irlandczycy, Niemcy, jak i Anglicy będą mogli skorzystać. My dzisiaj mówimy: nie gonimy was, my na wstępie zakładamy, że substancja, która pokazała się na rynku, jest substancją niebezpieczną i psychoaktywną i zamykamy jej obrót na półtora roku, a przez te półtora roku robimy sobie dopiero badania. Jeśli się okaże i potwierdzi się jej właściwość, wpisujemy ją oczywiście na tę listę ustawową.

P.W.: Winston Churchill powiedział, że demokracja to jest taki system wymyślony przez ludzi, on może jest, ale to nie jest najlepszy system polityczny. No i na to wychodzi, że Winston Churchill miał rację, bo w demokracji okazuje się właściwie wiele można, prawo na to dozwala. Dziękuję pani serdecznie za wizytę w studio...

E.K.: Znaczy nie zgodzę się z tą ostatnią wypowiedzią.

P.W.: Że prawo...

E.K.: Demokracja to coś ważnego i pięknego, tylko my powinniśmy umieć korzystać z tej demokracji. I ci, którzy nie potrafią z niej korzystać, a wykorzystują ją dla niecnych celów, powinni podlegać szczególnym karom.

P.W.: No i miejmy nadzieję, pani minister, że się uda.

E.K.: Tak jest.

P.W.: Dziękuję bardzo serdecznie.

E.K.: Dziękuję bardzo.

P.W.: Ewa Kopacz, Minister Zdrowia, była państwa gościem.

(J.M.)