Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Petar Petrovic 02.01.2011

Możemy jeździć szybciej

Nowy kodeks drogowy, który obowiązuje od stycznia nowego roku umożliwia kierowcom szybszą jazdę.
Możemy jeździć szybciejźr.wikipedia

- Na autostradach można jeździć 140 km/h i o 10 km będzie można ten przepis złamać. Do tej pory granicą tolerancji było 5 km/h. Zawdzięczamy to senatorom, którzy uznali, że kierowcy, którzy prowadzą, nie powinni się koncentrować tylko na prędkościomierzach. Jest to jednak pewne kuriozum, gdyż w innych krajach europejskich przepisy są jednoznacznie respektowane – zauważyła Ilona Butler z Instytutu Transportu Samochodowego.

Na drogach ekspresowych dwupasmowych dopuszczalna prędkość wynosi do 120 km/h.

Gość "Popołudnia z Jedynką" wyraziła rozczarowanie, że o propozycji tej prawdopodobnie zadecydowały indywidualne interesy senatorów, którzy chcieliby szybciej dojeżdżać do pracy. Dodała, że wypadki nie są spowodowane tylko nadmierną prędkością, ale też innymi czynnikami.

- To jest bardzo smutne, że polski parlament podjął bardzo nieprofesjonalną decyzję, która będzie rzutować na całe społeczeństwo, praktycznie w ogóle o tym nie dyskutując – stwierdziła.

Z badań wynika, że aż 80 proc. kierowców przyznaje się do przekraczania prędkości.

(pp)

Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy kliknąć "Możemy jeździć szybciej" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.

*********

Krzysztof Grzesiowski: Miły prezent dla wszystkich kierowców – jeszcze w tym roku, a więc przed Nowym Rokiem, od 31 grudnia, od sylwestra będzie można jeździć szybciej. W naszym studiu pani Ilona Butler, Instytut Transportu Samochodowego. Witamy.

Ilona Butler: Dzień dobry.

K.G.: Więc powiedzmy, jak to będzie. Na autostradach?

I.B.: Będzie 140 oficjalnie, ale...

K.G.: Plus dziesięć.

I.B.: ...jeszcze dziesięć kilometrów można łamać.

K.G.: To skąd te dziesięć?

I.B.: Ano to jest inicjatywa senatorów, którzy uznali, że kierowcy, którzy prowadzą, to oni nie mogą się koncentrować na prędkościomierzach i w związku z tym mogą zupełnie nieświadomie popełnić błędy. Nie można ludzi karać za błędy.

K.G.: O dziesięć kilometrów mogą pomylić się.

I.B.: O dziesięć kilometrów i mogę od razu powiedzieć komentując, że jest to pewne kuriozum kolejne w naszych przepisach, dlatego że raczej w tej chwili w Europie dąży się do tego, że jeżeli są przepisy, to one są jednoznacznie respektowane i egzekwowane, czyli ten limit tolerancji, który oczywiście też istnieje w Europie, jest stopniowo zniżany.

K.G.: Czyli to mamy autostrady 140 ± 10, teraz mamy drogi ekspresowe o dwóch jezdniach w przeciwnych kierunkach. Jaka tam będzie prędkość dopuszczalna?

I.B.: No to będzie 120 znowu plus 10, dlatego że te 110 będzie w tej chwili obowiązywać do wszystkich dróg, bo podnieśliśmy tylko na dwóch typach, natomiast zdaje się, że limit tolerancji już będzie obowiązywał na wszystkich łącznie może i nawet w miastach.

K.G.: Tak się zastanawiam, co kierowało senatorami, którzy wprowadzili taki przepis, a potem zaakceptował sejm i podpisał prezydent jeszcze na dokładkę.

I.B.: Muszę panu powiedzieć, że trudno mi jest powiedzieć, dlatego że akurat senat bardzo rzadko publikuje i dość szybko swoje sprawozdania, więc nie wiadomo, jak przebiegała dyskusja, ale sądząc z tego, co pisał pan redaktor Kublik, to zadecydowały tutaj bardziej indywidualne jakieś...

K.G.: Mówi pani o artykule we wczorajszej Wyborczej, tak?

I.B.: Tak...

K.G.: Chodzi o senatora Zdzisława Iwana z Platformy z Zielonej Góry...

I.B.: Który chciałby szybciej dojechać do Warszawy. I ja jestem skłonna wierzyć w to, ponieważ pamiętam swoje doświadczenia sprzed kilku lat, kiedy Polska wprowadzała 50 km i wtedy też miałam taki głos, tym razem z Wrocławia: jak pani sobie wyobraża, że ja będę jechał siedem godzin czy osiem godzin do Warszawy? Bo przecież droga z Warszawy do Wrocławia szła przez obszary zabudowane, czyli trzeba byłoby zwalniać. Czyli przykro mi, że tak wrażliwy temat, jak prędkość, tak istotny dla bezpieczeństwa, został poddany takiej cenzurze indywidualnej, partykularnej właściwie.

K.G.: No ale ktoś powie tak: no zaraz, zaraz, a w Niemczech to można hulać, ile dusza zapragnie.

I.B.: A ja powiem: zaraz, zaraz, ale Niemcy to są jedyny kraj, który ma w tej chwili jeszcze w przepisach, że nie ma ograniczeń prędkości na autostradach. Wszyscy doskonale już o tym wiedzą, że ponad 50% ma wprowadzone limity i to są limity nie wyższe niż 120, 130, a jeżeli ktoś popełni wypadek powyżej 130, no to konsekwencje finansowe są zdecydowanie wyższe niż poniżej. Więc myślę sobie, że oczywiście łatwo jest używać przykładu Niemiec, ale to nie jest prawdziwy obraz Europy w tej chwili.

Wiesław Molak: I jeszcze jedna sprawa. W niektórych krajach Unii Europejskiej dozwolona prędkość jest mniejsza przy złych warunkach atmosferycznych, mniejsza dla młodych kierowców. U nas czegoś takiego nie ma i długo pewnie nie będzie, no bo pan senator musi zdążyć do Warszawy.

I.B.: No ale pan senator pewnie nie jest młodą osobą w tej chwili...

W.M.: Ale jak będzie padał deszcz...

K.G.: Albo śnieg.

I.B.: No, my to zresztą widzimy w tej chwili, prawda? Ostatnia informacja jest, że ten ostatni weekend był taki bezpieczny, ponieważ pogoda była nie najlepsza i kierowcy jak gdyby samodzielnie zwalniali. Natomiast tak się dzieje rzeczywiście, są w tej chwili przepisy, to zwykle w krajach na przykład skandynawskich, gdzie jest problem z oblodzeniem nawierzchni i wprowadzane znaki, z tym, że są to znaki o zmiennej treści, nie takie jak my proponujemy, że jakąś chmurkę pod znakiem, tylko po prostu one pokazują, z jaką prędkością kierowcy powinni jechać. Natomiast kierowcy rzeczywiście młodzi czasami zdarza się, że w ciągu dwóch pierwszych lat wprowadza się pewne ograniczenia, że na przykład poza terenem zabudowanym nie mogą przekraczać 80. To jest taki element pakietu dla młodych kierowców, kiedy oni nabywają doświadczenia w bardziej bezpiecznych warunkach.

K.G.: No dobrze, pani jest na nie, ale na przykład cytowany rzecznik dolnośląskiej policji Paweł Petrykowski mówi, że ze statystyk wynika, że autostrada (zatrzymajmy się przy autostradzie) jest jedną z najbezpieczniejszych dróg na Dolnym Śląsku, autostrada A-4. „To nie prędkość jest tam najczęstszą przyczyną wypadków, lecz zmęczenie i brak koncentracji, które są wynikiem długiej, monotonnej jazdy. To, że ktoś jedzie szybko, nie oznacza jeszcze, że jest większym zagrożeniem na drodze”. Czyli co? Policja jest za?

I.B.: Bo tutaj troszkę musimy wyjaśnić jedną sytuację. Wypadek to nie jest zwykle jedna przyczyna. Jest to zwykle zbitka iluś tam przyczyn. Więc tutaj mamy ewidentnie, że w przypadku, kiedy jedziemy bardzo szybko, a jesteśmy zmęczeni, czyli wzrasta prawdopodobieństwo popełnienia błędu, to po pierwsze przy dużych prędkościach konsekwencje takiego błędu są ewidentnie wyższe. I tutaj już trudno jest jak gdyby zdyscyplinować swoje zachowanie czy kontrolować zachowanie, kiedy jedziemy szybko. Więc ja myślę, że... Ja jestem bardzo zdziwiona powiem szczerze, dlatego że nasza polska policja bardzo często występuje w różnych medialnych przekazach jako rzecznicy powiedziałabym lekceważącego traktowania prędkości. Z drugiej strony wiemy, że bardzo wiele osób przekracza te istniejące dopuszczalne limity, co wskazuje, że ich efektywność w egzekwowaniu jest dość niska. Więc nie wiem, czy oni chcą w ten sposób...

K.G.: No tak, ale zawsze pada ten argument, kiedy powołujemy się na policjantów mówiących o różnego rodzaju wypadkach, że to było albo niedostosowanie prędkości do warunków jazdy, albo nadmierna prędkość, przekroczona prędkość. No więc albo wte, albo wewte.

I.B.: Znaczy częściej i taki wniosek jest, kiedy człowiek widzi wypadek i widzi, w jaki sposób został zgnieciony samochód, to znaczy wiedząc, jaka to jest klasa samochodu i widząc zniszczenie tego samochodu, możemy wnioskować o siłach, które działały. Natomiast jasne jest, że może być na przykład, że ktoś rozmawiał przez telefon, zagapił się, zjechał, jechał bardzo szybko, no i konsekwencje były duże, prawda? W ostatnich dniach mieliśmy pewnie sporo stłuczek, natomiast prędkości były niewielkie, więc zakończyły się one tylko jakimiś stratami materialnymi. Gdybyśmy jechali szybciej, to pewnie tych ofiar byłoby więcej.

W.M.: My się trochę źle czujemy w tym studiu, żeby nie powiedzieć głupio, bo bardzo często mówimy: zwolnij, bardzo często mówimy: noga z gazu, a tu mamy przed sobą takie przepisy...

K.G.: Które pozwalają jechać dużo szybciej.

I.B.: No więc niestety to jest największa tragedia, to znaczy, że polski parlament podjął bardzo nieprofesjonalną rozmowę... decyzję właściwie, która będzie rzutować w tej chwili na całe społeczeństwo, bez jakiejś większej dyskusji, bez większej refleksji. To, co się dzieje w tej chwili w Europie, to jest ewidentnie praca nad większą kontrolą nad prędkością, która jest na sieci drogowej, raczej tendencja do lekkiego zniżania, bo wystarczy Szwecja – 110-120 najwięcej. Nigdzie nie ma w tej chwili więcej niż 130 poza Niemcami. Pojawiają się różne... Francja miała ten sam problem co my, że bardzo wiele osób nie przestrzegało, tyle tylko, że oni nie podnieśli tego limitu, natomiast wprowadzili bardzo efektywny system kamer. My też niby mamy to zrobić, ale ten system prawdopodobnie zacznie działać myślę, że za jakieś trzy lata, jeżeli wszystko dobrze pójdzie. Na razie mamy przepisy prawne, które to umożliwiają, natomiast mamy nową instytucję – Inspekcję Transportu Samochodowego, która musi się zorganizować i musi to wszystko jak gdyby połączyć. Więc przez te trzy lata będziemy jeździć szybciej.

K.G.: No i jeszcze jedna informacja, na którą zresztą pani powoływała się w jednej z wypowiedzi, á propos właśnie zwiększenia limitu prędkości na autostradach czy na drogach ekspresowych. Według badań Krajowej Rady Bezpieczeństwa Drogowego aż 80% kierowców w naszym kraju przyznaje się, że przekracza limity prędkości. Teraz mamy nowe limity plus minus 10%, no...

I.B.: No więc to jest może troszkę nie do końca, bo to sugerowałoby, że to są opinie, natomiast to były badania rzeczywiste, to znaczy kontrolowano prędkość kierowców w miastach i poza nimi. I rzeczywiście te wartości były duże. A kiedy te wartości zestawiono z tym, co się dzieje w innych krajach, to oczywiście byliśmy na samym końcu. I tutaj bardzo często się powołuje... taki argument jest, że na przykład te nowe limity wprowadzone są na kilkuset kilometrach tylko dróg i to, że nie wpłynie to w ogóle na ten... Tylko ja przypomnę, że za chwilę mamy rozbudowywać tę sieć generalnie, natomiast tak naprawdę naszym głównym problemem jest to, że w tej chwili ciągle mamy różnych użytkowników dróg na tych... I nie tak dawno słyszałam dramatyczne opowieści, że nawet na autostradach zdarzają nam się wypadki z pieszymi, ponieważ nie zabezpieczono ich potrzeb przy przekraczaniu drogi. Więc w związku z tym nie jest to dobry pomysł, żeby w tej chwili po prostu podwyższać.

K.G.: Czyli od sylwestra szybciej, co nie znaczy bezpieczniej. Zresztą zobaczymy w praktyce, jak to będzie wyglądało. Dziękujemy bardzo.

I.B.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)