Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 19.01.2011

Bez zgody Rosji nic w raporcie się nie zmieni

Prof. Genowefa Grabowska (prawnik): Teraz można liczyć jedynie na dobrą wolę Rosjan. Bo na gruncie prawa nic na nich nie wymusimy.
Genowefa GrabowskaGenowefa Grabowskafot: PAP/Jacek Turczyk

Polska od początku miała kłopot z podjęciem decyzji, na podstawie których umów międzynarodowych mają być prowadzone prace, zmierzające do wyjaśnienia przyczyn katastrofy Tu-154 w Smoleńsku. W końcu wybraliśmy Konwencję Chicagowską.

- Tej Konwencji nie można było zastosować do badania katastrofy w Smoleńsku, bo artykuł 3 mówi wyraźnie, że Konwencja nie dotyczy lotów państwowych - zwraca uwagę profesor Genowefa Grabowska z Katedry Prawa Międzynarodowego i Prawa Europejskiego Uniwersytetu Śląskiego. Dokument definiuje loty państwowe, jako loty wojskowe, loty samolotów policyjnych i straży granicznej.

Ekspert podkreśla w magazynie "Z kraju i ze świata", że w dokumencie nie ma mowy o lotach VIP-owskich, ale siłą rzeczy to są również loty państwowe. Dlatego przedstawiciele Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (IATA) podkreślają, że nie zajmą się raportem MAK.

W rosyjskim raporcie na temat katastrofy nie ma odwołania do Konwencji Chicagowskiej. Tam jest jedynie odwołanie do 13 załącznika do tej konwencji. A ten załącznik określa wyłącznie procedury. Precyzuje jak badać taką katastrofę. Nie mówi nic na temat co dalej, co np. z raportem.

Zdaniem profesor Grabowskiej, spór z Rosją na temat raportu o przyczynie katastrofy Tu154 możemy załatwić na podstawie Konwencji Haskiej, która precyzuje sposoby rozwiązywania sporów między państwami. W rozmowie z Pawłem Wojewódką gość Jedynki zwraca uwagę, że jest w prawie międzynarodowym cały wachlarz możliwości rozwiązania sporu, jednak jest jedno "ale". Oba państwa musiały by tego chcieć. A z tym jest problem.

(ag)

Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy kliknąć "Potrzebna dobra wola Rosjan” w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
Magazynu "Z kraju i ze świata" mozna słuchać w dni powszednie po godz. 12:05.

*****

Paweł Wojewódka: Państwa i moim gościem jest pani prof. Genowefa Grabowska z Katedry Prawa Międzynarodowego i Prawa Europejskiego Uniwersytetu Śląskiego. Pani profesor jest w studio w Katowicach. Witam panią bardzo serdecznie.

Prof. Genowefa Grabowska: Witam pana redaktora, witam wszystkich państwa.

P.W.: Pani profesor, mamy problem, ogromny problem prawny, bo nie chciałbym rozmawiać z panią o samym śledztwie smoleńskim, a o problemach prawnych związanych ze śledztwem, a także umowami międzynarodowymi. To śledztwo napotyka ogromne trudności, dlatego że tak naprawdę przeciętny Polak już właściwie nie rozumie, o co tak naprawdę chodzi, skąd te kontrowersje, dlaczego strona rosyjska nie wypełnia według nas podstawowych zobowiązań, dlaczego my nie jesteśmy w stanie wyegzekwować pewnych rzeczy.

G.G.: Ano zawsze tak bywa, że kiedy jest trudny problem, to podstawową rolę gra prawo, grają tak zwane podstawy prawne, czyli te dokumenty międzynarodowe, na podstawie których obydwa państwa, w tym przypadku Polska i Rosja, powinny działać. I myśmy od początku mieli kłopot ze zidentyfikowaniem tych umów, na podstawie których powinno się toczyć badanie, powinna się toczyć praca całej komisji badającej przyczyny katastrofy. Powtarzam: przyczyny, a nie orzekać o odpowiedzialności czy o winie którejkolwiek grupy ludzi zaangażowanych w tę katastrofę czy o stanie dokumentów, czy o stanie lotniska i tak dalej. Natomiast komisja...

P.W.: Pani profesor, Konwencja Chicagowska, to się najczęściej powtarza.

G.G.: Ano wybraliśmy tak, wybraliśmy Konwencję Chicagowską, to znaczy tak się mówiło do tej pory, że wybraliśmy Konwencję Chicagowską. Prawda jest taka, że jeżeli przeczytamy raport uważnie MAK-u, który musiał i określa podstawy prawne, tam nie znajdziemy odwołania do Konwencji Chicagowskiej. Tam jest tylko stwierdzenie, że katastrofa będzie badana na podstawie 13 załącznika do tej Konwencji, a ten załącznik określa tylko i wyłącznie procedury, mówi, jak badać tę katastrofę, nie mówi natomiast nic, co się dzieje dalej z raportem i tak dalej. Te kwestie określa Konwencja właśnie Chicagowska, ale Konwencji nie można było zastosować do tej katastrofy, bo artykuł 3 Konwencji mówi wyraźnie, że Konwencja nie stosuje się do lotów państwowych i definiuje loty państwowe jako loty wojskowe, loty samolotów policyjnych i loty samolotów straży granicznej. Nie mówi co prawda o samolotach vipowskich, ale siłą rzeczy one nie są kwalifikowane do lotów cywilnych. Są to także loty państwowe. I stąd mieliśmy ze strony organizacji lotnictwa cywilnego w ostatnich dniach takie wyjaśnienie, a właściwie stwierdzenie rzecznika tej organizacji, który działa w jej imieniu, stwierdzające, że organizacja nie zajmuje się ciągiem dalszym raportu MAK-u, bo nie jest do tego uprawniona, jako że koncentruje się na lotach cywilnych i na katastrofach samolotów cywilnych. I tu mamy problem.

P.W.: Pani profesor, został popełniony być może błąd, a jak wyjść z tej sytuacji? Czy jest możliwość prawna takiego bardzo skutecznego wyjścia?

G.G.: To znaczy możliwość prawna zawsze jest, ale do rozstrzygania spornych sytuacji na płaszczyźnie międzynarodowej, spornej sytuacji w konfliktach między dwoma państwami trzeba zgody obydwu stron. A więc gdybyśmy uznali, że spór wokół raportu MAK-u jest sporem państwowym, sporem między Polską i Rosją, wtedy mając taki spór i chcąc go rozstrzygnąć, musimy uciec się właśnie dośrodków prawnomiędzynarodowych. I takie środki są, takie sposoby pokojowego rozstrzygania sporów zawiera czy wymienia Konwencja Haska, która tak się właśnie nazywa: „O pokojowym załatwianiu sporów międzynarodowych”. To jest już dość stary dokument z 1907 roku, ale ciągle stosowany, ciągle w użyciu. I tam mamy wymienione takie oto sposoby, że jeżeli jest spór co do faktów między państwami, można powołać komisję badawczą. Ona tylko ustala stan faktyczny. Jeśli strony chcą rozstrzygnąć i zbadać nie tylko stan faktyczny, ale rozstrzygnąć, podać propozycje rozstrzygnięcia sporu, powołują komisję koncyliacyjną zwaną inaczej pojednawczą. Później mogą odwołać się do arbitrażu międzynarodowego, ustanowić komisję arbitrażową pomiędzy sobą albo zwrócić się do Trybunału Arbitrażowego, który funkcjonuje, choć nie działa, ale mechanizmy prawne ma. To się nazywa Stały Trybunał Arbitrażowy i również ma siedzibę w Hadze. Więc w tej sytuacji mielibyśmy do czynienia z takim szerokim wachlarzem ofert, które prawo międzynarodowe daje stronom do rozstrzygnięcia konfliktu, ale jest jedno „ale” – obydwa państwa musiałyby tego chcieć, obydwie strony musiałyby się zgodzić.

P.W.: I z tym jest problem. Dziękuję serdecznie, pani profesor. Państwa i moim gościem była pani prof. Genowefa Grabowska, Katedra Prawa Międzynarodowego i Prawa Europejskiego Uniwersytetu Śląskiego.

G.G.: Dziękuję panu, dziękuję państwu.

(J.M.)