- Chełm znajduje się 20 kilometrów od granicy z Ukrainą i 40 kilometrów od granicy z Białorusią.
- Kowel i Łuck to ukraińskie miasta partnerskie Chełma. Ich mieszkańcy mogą liczyć na pomoc od polskich przyjaciół.
- - Rzeczywiście Chełm jest miastem przygranicznym i teraz pełni funkcję tzw. miasta frontowego, ponieważ na dworcu kolejowym znajduje się przejście graniczne - podkreśla Jakub Banaszek prezydent Chełma i prezes Stowarzyszenia Prezydentów Miast Polskich.
Jakub Banaszek przyznaje, że podczas wojny Chełm pomaga swoim miastom partnerskim na Ukrainie, ale także innym miejscowościom znajdującym się za naszą wschodnią granicą.
- Jesteśmy w stałym kontakcie, za pośrednictwem komunikatorów czy telefonów, żebyśmy mieli na bieżąco informacje, czego potrzebują. Na początku tych potrzeb było więcej, teraz jest trochę mniej. Wynika to z dwóch rzeczy. Jeżeli chodzi o Kowel i Łuck, to w tym momencie nie ma tam prowadzonych bezpośrednich działań wojennych, natomiast oba miasta przygotowywały się na ewentualny konflikt - zauważa Jakub Banaszek.
Chełm wysyłał również dary m.in. w okolice Odessy i Kijowa. - Proszono głównie o leki, suchy prowiant i środki pierwszej potrzeby. Zawsze staraliśmy się kompletować te rzeczy na podstawie przesłanych list i próśb, aby trafiały tylko te najpotrzebniejsze - słyszymy.
Pomoc z Zachodu
W Chełmie utworzono również specjalny hub logistyczny. Trafiają do niego dary dla Ukraińców, które są przywożone m.in. z Niemiec, Włoch czy z Francji.
- Oczywiście trafiają nie tylko do nas, ponieważ takich punktów, jak w Chełmie, jest też wiele w innych miastach w województwie lubelskim czy podkarpackim, a także w Polsce. Tutaj te rzeczy na bieżąco przepakowujemy, sortujemy i wysyłamy za pośrednictwem kolei, ponieważ pociągi cały czas jeżdżą na Ukrainę, czy za pośrednictwem zorganizowanych transportów drogowych - mówi Jakub Banaszek.
Ukraińcy zaskoczeni pomocą
Jakub Banaszek przyznaje, że Ukraińcy byli zaskoczeni skalą pomocy w naszym kraju. Bardzo często zdarzały się sytuacje, że dopytywali, czy na pewno mogą korzystać za darmo z przygotowanych dla nich produktów. - Pierwsze tygodnie minęły i przekazują sobie informacje o otwartości naszego kraju i narodu. Są przygotowani na to, że jesteśmy bardzo życzliwie do nich nastawieni - komentuje Jakub Banaszek.
Zdaniem gościa Jedynki dużym problemem jest to, że Ukraińcy kierują się przeważnie do większych miast. - Innych w Polsce nie znali. Uważają, że w Warszawie jest ambasada czy bezpośrednie połączenie - wyjaśnia.
Władze mniejszych miast starają się tłumaczyć uchodźcom, że u siebie także mają miejsca, które na nich już czekają. Podstawiają też specjalne autobusy, aby móc ich przetransportować. - Musimy robić wszystko, żeby przekonać ich do wyboru tych mniejszych miast, bo tam cały czas jest możliwość pomocy - dodaje.