Warszawski lokal ma spore szanse na zdobycie w przyszłym roku pierwszej w Polsce gwiazdki Michelin.
Oceny dokonał "tajny" inspektor, który odwiedził restauracje siedem dni po otwarciu restauracji. - Pojawił się gość, który zajadał sobie pięciodaniowe menu degustacyjne wieczorne – opowiada Wojciechem Modestem Amoro, właściciel restauracji. - W połowie wizyty zaczęliśmy podejrzewać, że to jest osoba związana z Michelin – przyznaje gość Jedynki. Dodaje, że inspektora zdradził sposób, w jaki jadł. - Poza tym interesował się wszystkim, co dzieje się w restauracji. Poprosił o moje książki, przewertował je na szybko przy stole – dodaje Modestem Amoro.
Po zapłaceniu rachunku poprosił o rozmowę z szefem kuchni. – Wyciągnął legitymacje, przedstawił się, przeprosił za to, ze jest tak wcześnie. Powiedziałem, żeby się nie przejmował, że czekałem na niego 20 lat i absolutnie nie jest za wcześnie – wspomina gość "Czterech pór roku".
Przewodnik Michelin "Main Cities of Europe 2012" opisuje restauracje z 44 miast w 22 krajach. W tym roku do przewodnika trafiły 22 restauracje z Warszawy i 20 z Krakowa.
Restauracjom opisanym w kulinarnych przewodnikach Michelin przyznaje się: Sztućce (Łyżka & Widelec) – za wystrój, jakość obsługi, atmosferę lokalu; Bib Gourmand – za stosunek jakości do ceny i Gwiazdki Michelin (w Polsce jeszcze nie ma żaden lokal) – za walory smakowe potraw.
- My dostaliśmy trzy sztućce za komfort, ale też za swoją specyfikę. Jesteśmy pracownią kulinarną – podkreśla gość Jedynki. - Pracownia od restauracji różni się na przykład tym, że nie ma stałej karty menu. Do nas codziennie docierają świeże produkty i nasze menu może się zmieniać nawet z dnia na dzień – wyjaśnia Wojciech Modestem Amoro. - Oferujemy też nietypową formułę dań. Proponujemy gościom 3, 5 albo 8 momentów, czyli takie menu degustacyjne. Zabieramy naszych klientów w podróż kulinarną - dodaje.
Właściciel "Atelier Amaro" przyznaje, że gwiazdka Michelin to gigantyczny prestiż. - To znacząca informacja dla klientów, że na przestrzeni całego roku inspektorzy sprawdzili restaurację i podpisują się pod nią dwoma rękami. To taki awans do elity – zauważa.
Rozmawiała Karolina Rożej.
(mb)