Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Dorota Cała 15.11.2010

Biogazownie na Opolszczyźnie

Opolszczyzna to wyjątkowa kraina na mapie Polski. Wyróżnia się także pod względem innowacyjności ekologicznej. Po fermach wiatrowych przyszedł tam czas na biogazownie.
Dzikie wysypiskoDzikie wysypiskofot. east news

W opolskim rolnictwie, można powiedzieć, energia odnawialna coraz śmielej zaczyna zaglądać pod strzechę. Po fermach wiatrowych przyszedł czas na biogazownie. Na spotkanie z rolnikami zaproszono gospodarza, Włocha, który od osiemnastu lat jest w naszym kraju i, co najważniejsze, zna tajniki wykorzystania fermentacji w produkcji biogazu. Z Giulio Piantinim rozmawia Janusz Maćkowiak:

Ma pan doświadczenie w produkcji biogazu ze śmieci z wysypiska. Opłaca się taka działalność czy nie?

Giulio Piantini: - Jak najbardziej. Mamy gospadarstwo, które dużo pali kompostu. W oborniku odpadki ulegają fermentacji i postaje gaz, który potem sprzedajemy.

To są duże ilości?

Giulio Piantini: - Jeden megawat. Produkujemy mniej więcej trzy i pół miliona metrów sześciennych gazu.

Ile tej kiszonki trzeba zgromadzić?

Giulio Piantini: - Około dwunastu tysięcy ton rocznie. Od osiemnastu lat przebywam w Polsce, a od 2000 roku jestem Polakiem. Posiadałem nadwyżkę pieniędzy i stworzyłem gospodarstwo. Poniosłem straty, ale nie szkodzi, idziemy dalej.

Na biogazie może pan wyjdzie na swoje?

Giulio Piantini: - Mam nadzieję, dlatego próbuję.

Zenon Wiertelorz, Prezes Polskiej Grupy Energii Ekologicznej: - Znamy projekt Giulia i jego samego. Jest to przykład udanej inwestycji. Nie tylko jej autor jest zadowolony, lecz również ci, którzy do niego przyjeżdżają. Obserwują, jak można tego dokonać i zarażają się optymizmem. Pojmują, że inwestycja może i ma sens, natomiast, oczywiście, jest problem, biorący się przede wszystkim z procedur i drogi, którą trzeba przejść, żeby wybudować biogazownię. Gdy ona już działa, jest bardzo sympatycznie. Tym bardziej, że u Giulia jest to duże urządzenie przy obszernym gospodarstwie z potężną ilością biomasy odpadowej. Oczywiście, to, co wymaga zmiany mentalności, to świadomość rolników, ponieważ są przyzwyczajeni do szukania niemal co roku tego, co się akurat wtedy opłaca. Właśnie w tej innowacyjności, rozumianej jako pogoń za opłacalną produkcją, rolnicy cały czas żyją. Podobnego podejścia, niestety, nie mają urzędy wydające pozwolenia. Ciągle jeszcze mamy niedostosowany system prawny i wsparcia finansowego. Zbiór procedur, decydujących o skutecznym i szybkim budowaniu biogazowni.

Czy rzeczywiście jest to tak skomplikowane? Czy musi takie być? Przecież mam gospodarstwo, dół, w którym skladuję kiszonkę i gaz, niejako samoczynnie, podczas fermentacji powstaje. Jak zgoda urzędnika jest jeszcze potrzebna?

Zenon Wiertelorz: - Około sześćdziesiąt procent instalacji, które technologicznie są możliwe i buduje się je w innych krajach, w Polsce nie powstaje ze względu na nierentowność. System certyfikatów, stanowiący główne źródło wsparcia, jest po pierwsze, jeszcze zbyt słaby, a po drugie, nie różnicuje małych i dużych źródeł. Zatem identyczny poziom wsparcia mają inwestycje małe i duże. Różnią się natomiast rentownością.

Marian Magdziarz, główny specjalista w urzędzie marszałkowskim do spraw energetyki odnawialnej: - Nie stoi nic na przeszkodzie, aby w tę nową niszę weszli nasi rolnicy. Są oni w pełni świadomi, posiadają gospodarstwa o bardzo wysokiej wydajności i naprawdę dużych rezerwach biomasy. Z całą pewnością to wykorzystają, a żeby im pomóc, otwieramy Regionalne Centrum Energetyki Odnawialnej w Łosiowie. Będziemy tam wprowadzać wiedzę w zakresie energetyki odnawialnej, że tak powiem, pod strzechy. To chyba będzie moment, w którym nastąpi duży ruch w realizacji inwestycji.

15-11-2010 06:24 3'22