Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Michał Chodurski 06.06.2014

Lądowanie w Normandii: "nigdy wcześniej nie ześrodkowano tak dużych sił"

Wyjątkowość operacji w Normandii polegała przede wszystkim na jej rozmiarze - podkreślał w radiowej Jedynce Tomasz Malarski z Wojskowego Biura Badań Historycznych.
Widowisko artystyczne na plaży Sword. upamiętniające 70 rocznicę lądowania aliantów w NormandiiWidowisko artystyczne na plaży "Sword". upamiętniające 70 rocznicę lądowania aliantów w NormandiiPAP/EPA/IAN LANGSDON

- Nigdy wcześniej w historii nie skierowano w jeden punkt tak znacznych sił i środków, zaczynając od jednostek lądowych, poprzez ogromne lotnictwo, aż po wielkie siły marynarki wojennej - mówi Tomasz Malarski.

- Łączne straty poniesione przez aliantów podczas operacji normandzkiej mogły wynieść nawet do 200 tysięcy zabitych i rannych. (...) W tym wypadku sprawdziła się teza z teorii wojen, że strona atakująca zawsze ponosi większe straty. Na samej tylko plaży "Omaha", w pierwszych godzinach inwazji Amerykanie stracili ponad 3 tysiące ludzi. (...) W filmie Spielberga "Szeregowiec Ryan", operator Janusz Kamiński w sposób genialny przedstawił dramatyzm tych wydarzeń. W ciągu tych kilkunastu minut zdjęć zasłużył na wszystkie Oskary, które ten film dostał - mówi Malarski.

Zobacz serwis - II wojna światowa>>>

Historyk zaznacza, że choć w pierwszej fazie operacji w Normandii polskie wojska lądowe udziału nie brały, to od początku, od "Dnia D", uczestniczyły w nich Polska Marynarka Wojenna i Polskie Siły Powietrzne. - W osłonie samego desantu, jak i atakowaniu sil niemieckich brało udział 10-11 polskich dywizjonów - dodaje. Malarski przypomina, że w dalszej fazie bitwy o Normandię, brała udział także 1 dywizja pancerna gen. Maczka., która przyczyniła się do zamknięcia w "kotle" pod Falaise znacznych sił niemieckich.

Jak podkreśla gość radiowej Jedynki, w przygotowaniach do operacji lądowania w Normandii ogromną rolę odegrał działania wywiadowcze i kontrwywiadowcze. Szczególnie skuteczne były akcje dezinformujące Niemców, co do terminu, ale przede wszystkim miejsca inwazji na kontynent. - Chodziło o to, by Niemcy mieli przekonanie, że desant nastąpi w Pas de Calais, czyli najwęższym miejscu kanału La Manche - mówi historyk. Dodaje, że ta dezinformacja była udana, bo dowódcy niemieccy do końca nie wiedzieli, gdzie nastąpi lądowanie sil głównych. Zwraca uwagę, że nawet już po desancie w Normandii niektórzy dowódcy Wehrmachtu uważali, że jest to tylko dywersja, a prawdziwa inwazja nastąpi w rejonie Calais.

- Skutki strategiczne inwazji były takie, że alianci w dość szybkim tempie osiągnęli linię Sekwany i zrealizowali cele całej operacji "Overlord", czyli zajęcie północnej Francji. (...) A co szczególnie ważne Hitler musiał podzielić swoje oddziały i wycofać część wojsk z frontu wschodniego - zwraca uwagę Tomasz Malarski.

Rozmawiał Przemysław Szubartowicz.

mc/ag