Jednocześnie Greenpeace wspólnie z polskimi rybakami rozpoczął kampanię na rzecz zrównoważonego rybołówstwa. Dwumasztowy jacht Greenpeace’u spotkał się u wejścia do portu w Kołobrzegu z flotyllą kutrów rybackich.
- Ta kampania to nie tylko problem rybaków bałtyckich - zauważa Magdalena Figura z Greenpeace. Wyjaśnia, że podobne kampanie są prowadzone również w innych państwach Unii. Ma na celu uświadomienie, że łowiska pustoszeją, a unijne statki muszą łowić ryby coraz dalej. Zaś Polska ma unikatową szansę, żeby mieć wpływ na politykę rybołówstwa, która jest korygowana co 10 lat. Poprzedniej korekty dokonano w 2002 roku, a więc wstępując do Unii nasz kraj musiał zaakceptować regulacje, przy których tworzeniu nie uczestniczył.
Polscy rybacy od dawna wskazują, że populacja ryb spada. Łowiska są pustoszone przez wielkie trawlery i za dużą eskalacje połowową. Pokarm, którym żywią się dorsze jest odławiany na pasze. - Te odłowy paszowe są zbyt duże - podkreśla Witold Iwan, rybak przybrzeżny. Więc dorsz nie ma możliwości rozwoju.
- Zasoby, jakie znajdują się w Bałtyku szacuje Międzynarodowa Rada Badań Morza ICS i do 31 maja ogłasza rekomendacje co do możliwości połowowych na rok przyszły - wyjaśnia mechanizm ustalania kwot połowowych Rita Tomaszewska, wicedyrektor Departamentu Rybołówstwa w Ministerstwie Rolnictwa. Na podstawie tych rekomendacji Komisja Europejska ogłasza projekt rozporządzenia kwotowego, które są przyjmowane w październiku jako wytyczne Unii.
Posłuchaj całej debaty, którą prowadziła Zuzanna Dąbrowska.
(ag)