Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Jarosław Krawędkowski 09.12.2015

Polski sukces w USA: opatentowane dozowanie światła

Po pięciu latach sprawdzania Amerykanie przyznali polskim naukowcom patent dotyczący inteligentnych systemów oświetlania i ochrony roślin, w przemysłowej produkcji szklarniowej.
Posłuchaj
  • Amerykanie przyznali polskim naukowcom patent dotyczący inteligentnych systemów oświetlania i ochrony roślin, w przemysłowej produkcji szklarniowej. Czy łatwo było osiągnąć ten sukces mówi współautor metody Profesor Stanisław M. Karpiński –biotechnolog ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie./Dariusz Kwiatkowski, Naczelna Redakc
Czytaj także

Otrzymali go, na okres dwudziestoletni, profesor Stanisław M. Karpiński i doktor Magdalena Szechyńska-Hebda z Wydziału Ogrodnictwa, Biotechnologii i Architektury Krajobrazu Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

Innowacyjność wynalazku polega na dozowaniu światła   czyli stworzeniu roślinom rosnącym w szklarni warunków świetlnych, podobnych do tych panujących pod gołym niebem, a tym samym na wykorzystaniu wszystkich możliwości roślin, którymi obdarowała je natura, wyjaśnia profesor Stanisław Karpiński.

̶ Istota wynalazku sprowadza się do odtworzenia w szklarni warunków z jakimi rośliny mają do czynienia w naturze, zarówno w krótszym, jaki dłuższym czasie. Za szybą czy folią nie mogą uruchomić wielu mechanizmów , które " pod chmurką" funkcjonują   normalnie w warunkach oświetlenia zmiennego sezonowo i w ciągu dnia -wyjaśnia profesor Karpiński.

̶ W warunkach szklarniowych, te rośliny mają bardzo słabe wartości odżywcze, brakuje im zasobów witamin, antyoksydantów, substancji chroniących przed stresem oksydacyjnym. W warunkach naturalnych, zmiennego oświetlenia indukują tych substancji bardzo dużo, w warunkach szklarniowych już nie – mówi ekspert.

Opatentowane jest rozwiązanie umożliwiające   regulację intensywności fotosyntetycznie aktywnego światła. Regulowany jest dopływ światła, tak jak to się dzieje w naturze, w ciągu dnia, od wschodu do zachodu słońca i w ciągu sezonu, w ramach tej lub innej pory roku. Każdy dzień w roku ma inną charakterystykę spektralną światła. Roślina to czuje. Ma specjalne molekularne systemy do prowadzenia kalendarza, do wykrywania, w którym dniu sezonu właśnie się znajduje.

Zapobieganie stratom energii

Opracowany przez polskich naukowców system pozwala na dozowanie światła, co w praktyce przynosi też duże jego oszczędności, w przeciwieństwie do obecnie praktykowanych metod, którym towarzyszą duże straty energii - podkreśla profesor Stanisław Karpiński.

Światło wykorzystywane tradycyjnie w systemach szklarniowych produkuje 75 do 80 procent fotonów, które zupełnie nie są wykorzystywane przez rośliny do wzrostu i do fotosyntezy. Energia idzie w próżnię. Wisienką na torcie w wynalazku jest zastrzeżenie dotyczące opcji, która umożliwia samym roślinom regulowanie, poprzez odpowiedni system sprzężenia, intensywności światła, potrzebnego do fotosyntezy. Jeżeli będą dostawały za dużo światła, zredukują je automatycznie. Co minutę jest dokonywany pomiar, który jednocześnie koryguje intensywność światła.  

Wymagana cierpliwość i... pieniądze

Aby uzyskać amerykański patent trzeba przejść długi okres egzaminowania.

Opis wynalazku został złożony w roku 2010, a patent przyznany teraz w listopadzie 2015 r. Jednak ochrona   trwa już od pięciu lat, bowiem liczy się moment zgłoszenia. Na ogół optymalny czas procedowania wynosi od 3 do 4 lat. W omawianym przypadku trwało to dłużej, dochodziło bowiem do wymiany korespondencji między zainteresowanymi stronami na temat oryginalności rozwiązań zawartych w patencie.

Obecnie naukowcy z SGGW czekają na decyzję o przyznaniu patentu europejskiego. Aby skutecznie zająć się opatentowaniem wynalazku trzeba mieć pieniądze na rozmaite opłaty, w tym utrzymanie ciągłości ochrony. Dlatego ważne jest jak najwcześniejsze nawiązanie kontaktu z podmiotem, zainteresowanym zastosowaniem nowości w praktyce, który może wesprzeć całe przedsięwzięcie już na tym wczesnym etapie.

̶ Najlepiej jest wówczas, gdy wynalazca łączy w sobie cechy naukowca i biznesmena, przyznaje profesor Karpiński. Jednak trudno jest być naukowcem i biznesmenem, jeśli jedna osoba musi ogarniać wszystko, już na początku przedsięwzięcia. Można to jednak zrobić, jeśli ma się duże doświadczenie. Tak jest w przypadku polskiego wynalazcy.

̶ Nauczyłem się dużo pracując w Szwecji, a także będąc na dwuletnim stażu w Centrum Badawczym John Innes w Anglii. Dowiedziałem się w jaki sposób funkcjonuje prawo patentowe, jak gromadzić potencjał, który jest siłą przetargową na rynku. Nie wystarczy zrobić jednego patentu w danym obszarze. Trzeba cały czas rozwijać to, czego już się dokonało. I my tak robimy – mówi profesor.

Przygotowywane jest kolejne rozwiązanie, które ma jeszcze bardziej wzmocnić wniosek patentowy już zatwierdzony w Stanach Zjednoczonych.

Polska innowacyjna zapaść

Polska należy do krajów o najniższym poziomie innowacyjności w gospodarce. ̶ Ma to swoje uwarunkowania, podkreśla profesor Karpiński, którego kariera naukowa rozwijała się w Szwecji.

̶ Poziom naszej innowacyjności , czyli liczba wytworzonych i wdrożonych patentów w całej Polsce w danym roku w dziedzinie biotechnologii, to mniej więcej, tyle, ile mają na koncie dwie, średniej wielkości firmy biotechnologiczne w Szwecji - ocenia profesor.

I dodaje - Czego jednak możemy wymagać, jeżeli poziom finansowania nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce, rzędu dwudziestu kilku miliardów złotych rocznie, to poziom finansowania jednego z uniwersytetów: Cambridge albo Stanforda…

Profesor Stanisław Karpiński został powołany przez Prezydenta Andrzeja Dudę do Narodowej Rady Rozwoju. Chce doradzać Prezydentowi, a także Ministrowi Nauki i Szkolnictwa Wyższego, między innymi w sprawach rozwijania innowacyjności. Obecnie     polska innowacyjność znajduje się w stanie zapaści, a sposobem na poprawę sytuacji jest sprowadzenie naukowców zza granicy - uważa profesor .

Przypomina, że Fundacja na rzecz Nauki Polskiej, uruchamiając program "Welcome", sprowadziła do Polski 11 naukowców zza granicy, którzy mają wkomponować się w system szkolnictwa wyższego.

̶ To nie wystarczy, potrzeba ich pięciuset, twierdzi Karpiński, i dodaje, że zadaniem Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego jest uruchomienie poszerzonego programu "Welcome".

Trzeba też stworzyć popyt na nowe rozwiązania. Niełatwo to zrobić, ponieważ zarówno przemysł ciężki jak i lekki elektroniczny, przestały istnieć. W tej sytuacji nakazem chwili jest po pierwsze sprowadzenie z zagranicy naukowców do pracy na polskich uczelniach, ale także wprowadzenie ulg dla małych i średnich przedsiębiorstw, aby było je stać na wdrażanie innowacji.

Tylko połączenie podaży w postaci nowoczesnych rozwiązań, z popytem ze strony silnych firm, może   przynieść efekty w postaci rozwoju innowacyjności, bez której nie sposób myśleć o dalszym rozwoju polskiej gospodarki.

Dariusz Kwiatkowski