Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Dwójka
Michał Czyżewski 13.12.2013

Kłopotliwa wolność opozycjonistów

- Jaruzelski mówił, że ci, którzy chcą, mogą opuścić kraj. Większości tych, którzy wyjechali, nie zmuszano do emigracji. Nie pozostawiono im jednak wielkiego wyboru - mówił w Dwójce Krzysztof Turowski, jeden z internowanych po wprowadzeniu stanu wojennego.
Warszawa, 1981r.Warszawa, 1981r. PAP/CAF - WAF
Posłuchaj
  • Andrzej Rozpłochowski, Andrzej Sobieraj, Krzysztof Turowski i Sławomir Chojecki wspominają stan wojenny, internowanie i emigrację (Notatnik Dwójki)
Czytaj także

- 13 grudnia o świcie wysiadłem z pociągu na dworcu kolejowym w Katowicach - wspominał Andrzej Rozpłochowski, szef Solidarności Górnego Śląska. - Byłem w grupie kilkunastu działaczy związkowych. Pierwszym, co mnie uderzyło, to pusty dworzec. Na peronach nie było ludzi. Gdy zeszliśmy do przejścia podziemnego, zobaczyliśmy idącą w naszą stronę grupę co najmniej kilkunastu innych osób. Prowadzący grupę podszedł do mnie i bezceremonialnie zapytał: "Andrzej Rozpłochowski?". Gdy odpowiedziałem "tak", rzekł do mnie: "Jesteś aresztowany; jak się, s..., ruszysz, to cię zastrzelę" - opowiadał opozycjonista.

Stan wojenny - serwis specjalny Polskiego Radia>>>

Andrzej Sobieraj, szef Solidarności regionu radomskiego, mówił o zastraszaniu i psychologicznych metodach stosowanych przez ZOMO. - Najpierw więzienie w Strzebielinku, potem transport helikopterem do Białołęki w Warszawie - wspominał. - W grupie byli m.in. Kuroń, Rulewski, Jaworski, Antek Tokarczuk, Henryk Wujec, Andrzej Gwiazda. Byliśmy w kajdankach, dodatkowo przykuci do foteli, więc w razie jakiejś awarii czekała nas tragedia. Z więzienia w Strzebielinku wyprowadzano nas w asyście ujadających psów i zomowców w szpalerze. Karol Modzelewski niósł coś pod pachą. Zomowcy mówili: "Po co mu ta paczka, czy on nie wie, gdzie jedzie?" - powiedział.

- Opuściłem areszt po czterech i pół miesiącach - mówił Sławomir Chojecki z Komisji Kultury Mazowsza. - Ponieważ miałem kilkumiesięczną córkę, po wyjściu na wolność zdecydowałem, że zostanę w domu. Pracy nie było, bo zlikwidowano mój zakład. Decyzja o tym, żeby wyjechać, zapadała długo. Wiele rozmawiałem o tym z żoną. Wydawało się jednak, że sytuacja w kraju jest beznadziejna i nic nie możemy z tym zrobić. Otrzymawszy zaproszenie od kolegi ze Szwajcarii poszedłem po paszport turystyczny. Dostałem go, ponieważ żona z dziećmi miała zostać w Polsce. Ale gdy zostałem na Zachodzie, udało jej się pół roku później dołączyć do mnie - wspominał.

Krzysztof Turowski z Łodzi, członek prezydium I Zjazdu Solidarności w Oliwie, przypomniał, że emigracja działaczy związkowych była zainspirowana przez Wojciecha Jaruzelskiego. - Mówił, że ci, którzy chcą, mogą opuścić kraj - powiedział. - W sytuacji, w której po wyjściu z więzienia okazało się, że nie mam gdzie pracować i nie mam co robić w tym kraju, postanowiłem po prostu szukać szczęścia gdzie indziej. Mnie nie zmuszano do emigracji, podobnie jak większości tych, którzy wyjechali. Zarazem jednak nie pozostawiono nam przecież wielkiego wyboru - zauważył.

Audycję "Notatnik Dwójki" prowadziła Hanna Maria Giza.

mc