"My Place" to już druga, po "Girl talk", płyta wokalistki. Monika Borzym przyznaje, że mimo zawrotnej kariery, która stała się jej udziałem, wciąż nie czyta gazet, nie ogląda telewizji. Stara się żyć w "swoim hermetycznym świecie". - Jestem raczej odcięta od tego typu informacji - mówi Borzym. - Dzięki temu, każde miejsce na świece jest moim domem, bo swój wewnętrzny spokój zabieram ze sobą wszędzie.
Borzym przyznaje, że dobrze czuje się właściwie w każdym gatunku muzycznym. - W jednych lepiej, w drugich nieco gorzej - mówi wokalistka. - Ale lubię obcować z każdą muzyką, cenię dobre kompozycje i ciekawych artystów.
Krążek "My place" powstał, jak wspomina Borzym, "totalnie szybko". - Właściwie w ciągu pięciu dni. Było przyjemnie, wesoło. To trwało aż nazbyt krótko - mówi artystka w "Poranku OnLine". - Ale starałam się nagrywać tak, by płyta była "stopklatką" z tego, jak zespół aktualnie brzmi. Bez siedzenia i kombinowania czy używania specjalistycznych programów edycyjnych. Niczego nie czyścimy, nie kleimy. To rejestracja tego, co wydarzyło się w studio.
Poza utworami autorstwa Moniki Borzym na płycie znalazły się aż trzy rovery, z czego jeden to utwór wykonywany przez amerykańską gwiazdę, Rihannę.
(kd)