Marcin Pieńkowski ze stowarzyszenia Nowe Horyzonty przekonuje, że warto się na niego wybrać pomimo tego, iż filmów ze Stanów Zjednoczonych mamy w kinach na co dzień prawdziwe zatrzęsienie. - My jednak pokazujemy takie produkcje, których później w większości wypadków nie będzie w regularnej dystrybucji. Stawiamy na kino niezależne z całej Ameryki, a nie tylko supeprodukcje spod znaku Hollywood i wielkich gwiazd - powiedział gość "Stacji Kultura".
Praca nad selekcją filmów trwa wiele miesięcy. Organizatorom zależy na tym, aby ukazać różnorodność amerykańskiej sceny filmowej, wskazać młode talenty, na które warto zwrócić uwagę. - Podstawę stanowi to, co pokazywane jest na największych tamtejszych festiwalach: w Sundance, Tribece i Austin w Teksasie. Te cykliczne wydarzenia są dla nas źródłem - sprecyzował Pieńkowski.
PRZECZYTAJ: Brando i Dean - oni zrewolucjonizowali amerykańskie aktorstwo
Logo American Film Festival/mat. pras.
Okazuje się, że postawienie na produkcje niezależne, często niskobudżetowe, wcale nie znaczy, że nie zobaczymy w nich gwiazd z pierwszych stron gazet. Bardzo często osoby te wręcz garną się do kina niezależnego. - W filmie "Lucky Them" ("Szczęściarze"), który wyreżyserowała Megan Griffiths, zobaczymy Toni Collette i Johnny'ego Deppa. Susan Sarandon zobaczymy w roli nauczycielki tenisa stołowego w "Pingpongowym lecie". To tylko kilka przykładów z brzegu - wyliczył gość Czwórki.
Festiwal odbędzie się rozpocznie się 21 października i potrwa 5 dni. Więcej o programie imprezy, wydarzeniach specjalnycyh towarzyszących mu i szczególnie ciekawych filmach - w nagraniu z audycji "Stacja Kultura" .
ac/kd