Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Czwórka
Karina Duczyńska 21.02.2012

Haszczyński o życiu w wirze wojny: jeśli się nie ryzykuje, to się nie wygrywa

Jeden z niewielu ludzi w Polsce, którzy z bliska obserwowali dynamiczne wydarzenia, które miały miejsce na przestrzeni ostatnich lat w świecie muzułmańskim, m. in. w Iranie i w Turcji. Owocem jego obserwacji jest książka "Mój brat obalił dyktatora”.
Haszczyński o życiu w wirze wojny: jeśli się nie ryzykuje, to się nie wygrywafot. Aurelia Chmiel

Jak sam opowiada był świadkiem wszystkich rewolucji, po których obalano dyktatorów. Na podstawie swoich doświadczeń napisał książkę "Mój brat obalił dyktatora". – Gdy zaczęła się pierwsza rewolucja w Tunezji, doszedłem do wniosku, że to musi być coś niezwykłego i natychmiast zgłosiłem się do szefa z prośbą, żeby mnie tam wysłał – wspomina Jerzy Haszczyński, dziennikarz, reporter, laureat nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego, w Czwórce. – Nie mogę powiedzieć, żeby wcześniej przewidział te rewolucje, ale to nie udało się chyba nikomu. Jednak charakter tych wydarzeń, ich masowość, spowodowała, że musiałem tam być.

Kolejnym wydarzeniem, które stało się udziałem Haszczyńskiego, była rewolucja w Egipcie. – Do Warszawy wróciłem z Tunezji tylko na pół dnia – opowiada gość Czwórki. – Natychmiast wyszukałem najbliższe połączenie do Kairu i zdążyłem złapać samolot. Kilkanaście dni później Mubarak nie był już przywódcą…

O strachu w takich sytuacjach Haszczyński stara się nie myśleć. – Jako reporter czuję, że muszę tam być mimo że strachliwy jestem z natury – tłumaczy dziennikarz. – Niebezpiecznie było właściwie w wielu z tych miejsc, które odwiedzałem, ale przecież poczucie zagrożenia rozgrywa się wyłącznie w głowie człowieka.

Ale i jemu niektóre sytuacje zmroziły krew w żyłach. Jedną z takich sytuacji był ostrzał lotniczy, który Haszczyński przeżył w Libii. – Dojechaliśmy wraz z fotoreporterem na posterunek rewolucjonistów, to było na pustyni, nieopodal wielkich zbiorników z ropą naftową – wspomina gość Czwórki. – Nagle nadleciały samoloty rządowe Kaddafiego. Zrozumiałem, że nie mam się gdzie schować, a obok są zbiorniki, które w każdej chwili mogły wybuchnąć. Inna z takich sytuacji miała miejsce w Jemenie, gdzie obawiałem się uprowadzenia. Takich wrażeń jest wiele, ale jeśli się nie ryzykuje, to się nic nie ma.

Więcej o barwnych i często niebezpiecznych przygodach reportera dowiesz się, słuchając całej rozmowy w Czwórce.

(kd)