Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Piotr Grabka 19.06.2013

Duży powinien współpracować z mniejszym

Duże metropolie, takie jak Łódź, powinny współpracować z okalającymi je gminami w kwestii zagospodarowania odpadów. Taka współpraca jest możliwa i na pewno będzie korzystna dla wszystkich zainteresowanych, choć, by ją podjąć, potrzebne będą zmiany w obowiązujących przepisach.
Samochód łódzkiego MPO propagujący selektywną zbiórkę odpadówSamochód łódzkiego MPO propagujący selektywną zbiórkę odpadówElżbieta Mamos/PR

Taki wniosek można wysnuć po wizycie reporterskiej w Łodzi i Konstantynowie Łódzkim.

W pierwszych dniach czerwca z 18 dużych polskich miast tylko 7 miało rozstrzygnięte przetargi na wywóz i zagospodarowanie odpadów. Wśród nich była Łódź. W Łodzi zdecydowano się na przyjęcie jednakowych stawek za wywóz odpadów od osoby, bez różnic między mieszkańcami bloków i domów jednorodzinnych. Ustalona przez miasto stawka za odpady segregowane wynosi 12,69 zł miesięcznie, a za odpady niesegregowane 16,50 zł, wyjaśnia Ewa Jasińska, zastępca dyrektora wydziału gospodarki komunalnej w Łodzi.

Segregację odpadów prowadzi się w Łodzi już od 2007 r, początkowo segregowano niewiele ponad 2 procent, teraz jest to ok. 25 procent wszystkich śmieci produkowanych przez łodzian. W mieście są dwie sortownie, które przyjmują ok. 130 tys. ton odpadów. Od 1 lipca Łódź będą obsługiwały trzy firmy, które wygrały przetargi: MPO, Remondis i Eko-serwis. Miasto nie ma spalarni odpadów, ale przygotowuje się do jej wybudowania. W tej chwili wybrano doradców transakcyjnych, którzy przygotowują biznesplan i zaproponują wybór technologii.

Spalarnia zapewne powstanie w PPP, czyli partnerstwie publiczno-prywatnym. Szacuje się, że koszt inwestycji wyniesie ok. 1 mld zł. Wkładem miasta byłby teren. Łódź na pewno starałaby się także o dofinansowanie tej inwestycji z funduszy unijnych. Wiceprezydent Łodzi Radosław Stępień uważa, że jeszcze w tym roku zostanie podjęta decyzja dotycząca budowy spalarni. Natomiast to, co budzi jego niepokój związany z nowymi zasadami odbioru odpadów to poziom złożonych deklaracji (w początkach czerwca złożyło je ok. 70 proc. mieszkańców), oraz to czy wszyscy rzetelnie będą wnosić opłaty.

To będzie można ocenić dopiero kilku miesiącach działania nowych przepisów. Prezydent Stępień przyznaje, że o zbilansowanie kosztów sie nie boi, choć stawki ustalono bez marginesu bezpieczeństwa, zakładając, że opłaty będą wnosić wszyscy zobowiązani. Po przetargach okazało się, ze koszty będą znacząco niższe od początkowo szacowanych, nawet o ok. 90 mln zł. Jednak jak będzie w rzeczywistości okaże się dopiero w sierpniu 2014 r, czyli po pierwszym pełnym roku obowiązywania nowych stawek i nowych przepisów.

Poprzednie audycje z cyklu "Czysta gmina" znajdziesz tutaj >>>

Dopiero po tym okresie będzie można mówić, czy miasto zdoła obniżyć zaproponowane stawki wywożąc i zagospodarowując wszystkie śmieci. Natomiast według radnego opozycyjnego PiSu, przewodniczącego Komisji Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta Marka Michalika, wprowadzone stawki opłat są zdecydowanie za wysokie. Opowiada się za ich późniejszym podnoszeniem, gdy okaże się, że wpłaty nie pokrywają wszystkich kosztów. Natomiast zarówno radny Michalik jak i prezydent Stępień bardzo pozytywnie odnieśli się do pomysłu współpracy Łodzi z ościennymi gminami.

Podobnie uważa Henryk Brzyszcz, prezes Stowarzyszenia Związek Gmin i Powiatów Regionu Łódzkiego, a jednocześnie burmistrz Konstantynowa Łódzkiego. Jego zdaniem ustawa śmieciowa to tylko jeden z obszarów możliwej współpracy gmin łódzkiego wianuszka z metropolią. Innymi obszarami koniecznej kooperacji są układ komunikacyjny, czy gospodarka wodno-ściekowa. Należy więc licząc się ze strategią rozwoju Łodzi i uwzględniając jej potrzeby dostosowywać do tego własne programy rozwoju. Zdaniem Henryka Brzyszcza nowe regulacje dotyczące odpadów jak na razie mogą antagonizować mieszkańców Łodzi i mieszkańców okolicznych gmin, ale po dwóch - trzech latach, kiedy wszystko się ułoży, ustawa będzie czynnikiem łączącym. Doprowadzi do innego spojrzenia na ochronę środowiska, a może wręcz obniży koszty zagospodarowania odpadów.

Tak może się stać po wybudowaniu łódzkiej spalarni, do której gminy wianuszka mogłyby dostarczać swoje śmieci, co wpłynęłoby korzystnie na efektywność ekonomiczną spalarni, a gminom pozwoliłoby na oszczędności chociażby w kosztach transportu odpadów. Planowana spalarnia na pewno będzie miała wystarczające moce przerobowe. Teraz ustawa dzieli gminy z wianuszka i samą Łódź na zupełnie oddzielne, niepowiązane ze sobą rejony, ale tę sytuację będzie można zmienić. Pierwszy krok należy do metropolii, która może odegrać wiodącą rolę przy aplikowaniu o środki unijne.

W samym Konstantynowie Łódzkim - wyjaśnia wiceburmistrz miasta Krzysztof Pipiński - ustalono stawkę za odpady segregowane -11 zł od osoby i za odpady niesegregowane 16,50 zł. Mieszkańcy Konstantynowa złożyli już blisko 90 procent deklaracji, ale wymagało to sporego nakładu pracy ze strony gminy. Stawki zaproponowane przez gminę, zwłaszcza dla mieszkańców domów jednorodzinnych, oznaczają spore podwyżki. Gmina Konstantynów, tak jak wiele innych polskich gmin, będzie chciała wspomóc rodziny wielodzietne, stosując wobec nich obniżone stawki, ale to wymaga nowelizacji ustawy, a więc jest to na razie to kwestia przyszłości.

Poza tym, ponieważ gminy muszą zbilansować wpływy z opłat od mieszkańców z całością wydatków ponoszonych na wywóz i zagospodarowanie odpadów, wiele samorządów ustalało te stawki z pewnym marginesem bezpieczeństwa. W Konstantynowie przetarg został już rozstrzygnięty, jak na razie wydaje się, że będzie szansa na obniżenie stawek, ale dopiero po sześciu miesiącach będziemy na prawdę wiedzieli, czy jest to możliwe - mówi burmistrz Pipiński.

Generalnie mimo obaw związanych z wdrażaniem nowych przepisów, samorządowcy z Łodzi i Konstantynowa są optymistami i uważają, że ustawa powinna doprowadzić do tego, że śmieci znikną z ulic, rowów i lasów, a w całej Polsce będzie czyściej.

Elżbieta Mamos