Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Aneta Hołówek 10.06.2011

Polska prawie zdała egzamin z Francją

Nasza reprezentacja przegrała z Francją 0:1, ale wstydu piłkarze nam nie przynieśli. Organizatorzy spotkania starali się, choć także i w tym przypadku nie wszyscy ich pochwalą...
Kibice na trybunach Legii podczas meczu Polska - FrancjaKibice na trybunach Legii podczas meczu Polska - Francjafot.PAP/EPA/Bartłomiej Zborowski
Galeria Posłuchaj
  • Franciszek Smuda, trener reprezentacji Polski o meczu z Francją
Czytaj także

Podopieczni Franciszka Smudy pokazali wczoraj zupełnie inny futbol niż ten, który prezentowali w ostatnich meczach. Jednak o losach meczu przesądził strzał głową Tomasza Jodłowca, który skierował piłkę do bramki Wojciecha Szczęsnego. Po tym pechowym strzale Polacy stracili bramkę, ale nie stracili chęci do gry i pewności siebie.

Atakowali, podawali celnie i bardzo chcieli odrobić stratę, w czym pomagała im licznie zgromadzona na trybunach warszawskiej Legii publiczność. - Przeciwnik zmusił nas do wielkiego wysiłku. Rywal był najwyższej klasy, tylko od takich można się uczyć – podkreślał po meczu Franciszek Smuda.

Dodajmy jednak, że przeciwnicy Polaków nie zaprezentowali przy Łazienkowskiej swojego najmocniejszego składu. Zagrali bez kilku podstawowych zawodników, m.in. Francka Ribery'ego czy Samira Nasriego, a Florent Malouda wszedł na murawę w drugiej połowie spotkania.

Smuda zdradził, że taktyka, nad którą pracuje od półtora roku, wygląda nieźle, ale chciałby jeszcze lepszej gry. - Szczególnie w ataku, bo lepiej wyglądamy po stracie piłki niż gdy ją posiadamy. Ciągle zdarza się sporo prostych błędów, łatwych strat – podsumowywał selekcjoner.

Trener tłumaczył, dlaczego nie dokonywał częstych zmian w naszej drużynie. - Zmian nie było dużo, bo staram się, by piłkarze, na których najbardziej liczę, grali długo, by doskonalili to, co ćwiczymy na treningach. Taki mecz, jak dziś Mierzejewskiemu i innym piłkarzom z polskiej ekstraklasy, daje więcej niż 13 spotkań ligowych.

Polacy zdawali egzamin

Zdawali zarówno Ci na boisku, jak i organizatorzy, dla których mecz z Francją był przedsmakiem tego, co ich czeka podczas Euro 2012.

- Dzięki udanemu przeprowadzeniu spotkania z Argentyną, policja nie zakwalifikowała meczu z Francją jako imprezy podwyższonego ryzyka. Odbyliśmy jednak naradę z przedstawicielami Legii, która na co dzień zarządza stadionem, by wyeliminować wszelkie potknięcia, i to się praktycznie udało. Wszystko przebiegało bez zarzutu – powiedziała Agnieszka Olejkowska, rzecznik prasowy PZPN.

Według Olejkowskiej na największe brawa zasłużyła jednak publiczność. - Trener i piłkarze byli zbudowani zachowaniem kibiców i gorącym dopingiem - dodała.

Problemy, które uczą

Na stadionie nie obyło się bez kłopotów. Olejkowska przyznała, że niektórzy kibice mieli problemy z biletami.

- To wina czytników. Na miejscu wystawialiśmy duplikaty i kibice mogli wejść na trybuny. Trzy osoby zrezygnowały z czekania i otrzymają zwrot pieniędzy - wyjaśniła.

Przy jednym z wejść zrobił się też zator. - Chodziło o bramki, przez które wchodziły głównie osoby z zaproszeniami. Nie wszyscy mieli ze sobą dokumenty tożsamości i pojawiły się kolejki. Tego jednak, podobnie jak zwyczaju wcześniejszego przyjeżdżania na stadion, nie uregulujemy żadnymi przepisami. Ludzie muszą przywyknąć, że na mecze z tak liczną widownią, muszą przyjść odpowiednio wcześniej. To kwestia nawyku. Tym bardziej, że we wszystkich komunikatach podkreślaliśmy, że by uniknąć korków i zatorów prosimy o odpowiednio wczesne przebycie - wyjaśniała rzeczniczka PZPN.

Debiut wolontariuszy

W czwartek debiutowali wolontariusze, którzy będą pomagać kibicom i dziennikarzom w czasie Euro-2012.

- Właściwa rekrutacja jeszcze się nie zaczęła, ale 10-osobowa grupa pilotażowa po raz pierwszy pracowała na meczu reprezentacji Polski. To dla nich pierwszy test przed ME. Szkolenia przeszli wcześniej, a pomagali już m.in. przy losowaniu grup eliminacyjnych, które w lutym 2010 roku odbyło się w Warszawie - poinformowała Olejkowska.

ah, polskieradio.pl, PAP, IAR