Stężenie substancji radioaktywnych w powietrzu nad Polską wynosi kilkadziesiąt mikrobekereli. Dla porównania, kiedy 26 kwietnia 1986 roku miała miejsce awaria w elektrowni jądrowej w Czarnobylu, w powietrzu nad naszym krajem odnotowano około dwustu bekereli. To znacząca różnica, dlatego nie ma powodów do paniki. Masowe wykupywanie z aptek płynu Lugola i jodu jest bezcelowe.
- Jeżeli by się coś zdarzyło w Polsce, to będziemy łykać pigułki KJ, czyli jodek potasu, a płyn Lugola będzie podawany tylko maluchom, żeby łatwiej połknęły – tłumaczy dr Latek.
Choć obecna awaria w elektrowni atomowej w Japonii trwa już dłużej, niż ta w Czarnobylu, nie mamy powodów do obaw. Tam wybuchł reaktor, palił się grafit, stopił się rdzeń i materiały radioaktywne z rdzenia wydostawały się z ogniem i strumieniem gorącego powietrza w górę, co ułatwiło dyfuzję. Na razie w Japonii nie mamy do czynienia z tego typu katastrofą.
- To inny mechanizm, inna ilość źródła promieniotwórczego i inny sposób rozprzestrzeniania się po planecie – wylicza gość "Czwartego Wymiaru".
W Międzynarodowej Skali Zdarzeń Atomowych "INES" Japonia otrzymała pięć punktów. To o dwa mniej niż Czarnobyl, zatem zważywszy na odległość od miejsca katastrofy, przynajmniej na razie, nie mamy powodów do paniki.
A jeśli chcecie się dowiedzieć, jak długo chmura, czy wspomniany wcześniej obłoczek radioaktywny będzie się utrzymywał nad Polską, a także jak będzie wpływała na niego pogoda, posłuchajcie fragmentu audycji "Czwarty Wymiar". Dźwięk znajdziecie w ramce po prawej stronie.
KaW