Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Dominik Panek 14.10.2012

Ekspert o skoku Felixa Baumgartnera: sukces, że przeżył

Profesor Jan Składkowski, kierownik Zakładu Astrofizyki i Kosmologii Uniwersytetu Śląskiego powiedział PAP o skoku Felixa Baumgartnera:
Felix BaumgartnerFelix Baumgartnerscreen z materiału wideo Red Bulla

"To nie był technologicznie przełom w zakresie osiągnięć fizyki czy badań meteorologicznych, ale było to duże osiągnięcie w historii skoków spadochronowych.
Tam było trochę ryzykownych momentów. On musiał przetrwać pewien czas w bardzo niskiej temperaturze i prawie zerowym ciśnieniu, dlatego był w takim prawie kosmicznym skafandrze. Drugi moment newralgiczny przeżył, gdy przekraczał barierę dźwięku - prawdopodobnie tak było - wtedy są mechaniczne bardzo duże przeciążenia, które mogły spowodować uszkodzenia.
Całe przedsięwzięcie, moim zdaniem, było bardziej komercyjne, taki sukces w stylu tych osiągnięć, jakie się wpisuje do Księgi Guinessa. Tym niemniej technologicznie to było nietrywialne. Balon musiał być bardzo lekki i bardzo wielki, po pełnym rozwinięciu taki balon osiąga rozmiary 50 piętrowego domu, a zrobiony jest z materiału grubości folii na worki. To jest technologiczne wyzwanie.
A największy sukces dla niego jest taki, że przeżył. Tam kilka rzeczy mogło pójść nie tak. Wcześniejsze próby były odraczane, ponieważ był silny wiatr, który mógł rozerwać balon. Prędkość wiatru rzędu 30 km na godzinę już była niebezpieczna".

Felix Baumgartner skoczył z wysokości 39 kilometrów i bezpiecznie wylądował na Ziemi.
Wypełniony helem balon Stratos wyniósł śmiałka na tę wysokość po starcie z prymitywnej bazy w stanie Nowy Meksyk.
Na wysokości 39 kilometrów na zewnątrz ciśnienie powietrza było znikome, bliskie próżni. Baumgartner, odziany w szczelny strój, zaopatrzony w aparat tlenowy i kamery, otworzył drzwi kapsuły i skoczył. Według pierwszych nieoficjalnych informacji, pobił rekord szybkości - spadał z prędkością większą od prędkości dźwięku. Potem zwolnił. Po ponad czterech minutach swobodnego spadania otworzył spadochron i bezpiecznie wylądował. Kontrolerzy lotu i rodzina wyczynowca - triumfowali. Podróż w górę trwała ponad dwie godziny, podróż w dół - dziewięć minut.