- Akcja polega na uwidocznieniu tego, że jabłka są rzeczą cenną, a jednocześnie obecnie zagrożoną przez sytuację rynkową, która jest związana z rosyjskim embargiem - mówił na antenie Polskiego Radia 24 Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
Polacy świadomie sięgają po polskie produkty
Według Falińskiego, Polacy wybierają rodzime jabłka nie tylko ze względów politycznych czy cenowych.
- To kwestia świadomości, że można dać wyraz dumie z tego, co udało się osiągnąć polskiej gospodarce i polskiemu rolnictwu. Poza tym, Polacy zdają sobie sprawę z tego, że w ten sposób można pomóc nie tylko sobie, poprzez jedzenie rzeczy zdrowych, ale także wesprzeć naszą gospodarkę – uważa Andrzej Faliński.
700 tys. ton jabłek do zagospodarowania
Z powodu embarga, do zagospodarowania jest 700 tys. ton jabłek. Wszystkich sprzedać się nie uda w kraju, stąd też POHiD szuka rynków zbytu dla polskich warzyw i owoców poza granicami Polski.
- To jest jeden z ważniejszych aspektów tego projektu. Chcemy, aby polskie jabłka były sprzedawane za granicą. Tu warto podkreślić, że niektóre sieci działające w Polsce, są obecne na ponad 30 rynkach. Dzięki naszym staraniom do tej pory udało się wprowadzić kilkadziesiąt tysięcy ton jabłek na rynki zagraniczne – mówi Andrzej Faliński.
Akcja potrwa do końca roku
Akcja "Jem bo polskie" kończy się 31 grudnia 2014 roku. Nie oznacza to jednak końca działań sieci handlowych.
- Ze względów chociażby wizerunkowych, ale także relacji biznesowych między partnerami, działania w duchu tego programu będą kontynuowane - dodaje Andrzej Faliński.
Błażej Prośniewski, awi