Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Anna Wiśniewska 09.01.2018

Ustawa o elektromobilności: jakie zachęty dla właścicieli aut elektrycznych?

Sejm skierował we wtorek rządowy projekt ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych do komisji: infrastruktury oraz energii i skarbu. W pierwszym czytaniu takie rozwiązanie poparły ostatecznie wszystkie kluby.

Projekt autorstwa Ministerstwa Energii zawiera regulacje, mające wspierać rozwój rynku i infrastruktury paliw alternatywnych oraz innowacyjnych form transportu. Jak podkreślał, prezentując projekt w czasie I czytania wiceminister Energii Michał Kurtyka, zjawisko elektromobilności i wykorzystanie paliw alternatywnych to cywilizacyjna i technologiczna rewolucja, najbardziej innowacyjny dziś trend. Związane z tym zjawiskiem rozwiązania biznesowe i technologiczne będą korzystne zarówno dla polskiej energetyki, branży transportowej jak i sektora IT - mówił.

Opozycja: zbyt skromne mechanizmy wsparcia

W czasie debaty przedstawiciele opozycji wytykali projektowi przede wszystkim zbyt skromne mechanizmy wsparcia, które mają przekonywać obywateli do pojazdów elektrycznych, które są znacznie droższe od samochodów z silnikami spalinowymi. Odpowiadając na pytania Kurtyka stwierdził, że projekt jest wyważonym kompromisem między "miejscem w którym jest budżet państwa, a miejscem, w którym jest elektromobilność". Zauważył też, że cały szereg badań wskazuje, iż w okolicach 2020 r. nastąpi wielka zmiana struktury kosztowej na korzyść pojazdów elektrycznych w stosunku do spalinowych.

Wiceminister przypomniał, że koszty ustawy, czyli złożone z wielu elementów wsparcie przekracza w sumie 18 mld zł. Wskazał również, że intencją rządu jest w pierwszej kolejności rozwój niskoemisyjnego transportu publicznego. Przypomniał też, że rząd wkrótce skieruje do Sejmu projekt regulacji o Funduszu Niskoemisyjnego Transportu, który przeznaczy 1,5 proc. wpływów z akcyzy od paliw płynnych na rzecz czystego transportu.

Ostatecznie za skierowaniem projektu do dalszych prac opowiedziały się wszystkie kluby.

Celem Ministerstwa Energii, które przygotowało projekt, było stworzenie regulacji, pozwalających na budowę publicznej infrastruktury ładowania pojazdów o napędzie elektrycznym o łącznym szacowanym koszcie 303 milionów złotych, a także tankowania pojazdów na gaz CNG i LNG o łącznym koszcie budowy 189 milionów złotych. W przypadku infrastruktury dla pojazdów elektrycznych ma powstać 400 szybkich i 6 tysięcy wolnych ładowarek. W przypadku infrastruktury gazowej, chodzi o 104 stacje CNG i 14 stacji LNG.


. .

Strefy czystego transportu

W miastach będą mogły powstawać tak zwane strefy czystego transportu, do których wjazd miałyby pojazdy elektryczne, napędzane wodorem bądź gazem ziemnym. Posiadacze aut z napędem klasycznym, którzy nie będą mieszkańcami strefy, będą musieli uiścić dzienną opłatę w maksymalnej wysokości 30 złotych. Danina ta będzie dochodem samorządu, który będzie regulował sposób opłaty i granicę strefy.

Buspasy dla samochodów elektrycznych

Użytkownicy pojazdów elektrycznych będą mogli poruszać się po buspasach. Skorzystają też ze zwolnienia z podatku akcyzowego. Działanie to będzie kosztować budżet około 3 miliardów 700 milionów złotych w ciągu 10 lat.

Regulacja wprowadzi także obligatoryjny udział samochodów o napędzie elektrycznym w części administracji publicznej. W 2020 roku limit ten miałby wynieść 10 procent, by po trzech latach wzrosnąć do 20 procent, a po pięciu do 50 procent.

Projekt regulacji określa też maksymalny limit wydatków z budżetu państwa na wykonywanie zadań naczelnych i centralnych organów administracji państwowej. W 2018 roku to ponad 4 miliony złotych.

Eksperci: do kupowania aut elektrycznych mogą zachęcić dopłaty

Jak podkreślają eksperci z branży motoryzacyjnej, z jednej strony musimy zapewnić sieć ładowania aut elektrycznych, która obecnie jest na poziomie marginalnym, a ponadto stworzyć system motywacyjny, który zachęci do kupowania takich pojazdów.

Takie zachęty istnieją w wielu innych krajach, mówił Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

– W Stanach Zjednoczonych dopłaty wynoszą od 7 do 13 tys. dolarów, w Norwegii to jest ponad 7 tys. dolarów, w Niemczech 4 tys. dolarów do samochodów elektrycznych i 3 tys. dolarów do hybryd, a we Francji ponad 6 tys. euro. Widać więc, że są to kwoty niebagatelne i dlatego te kraje, które mają największe dopłaty, są na pierwszych pozycjach na rynku sprzedaży tych samochodów. I gros tej sprzedaży właśnie następuje w tych krajach, a jednocześnie widać bardzo duży spadek zainteresowania samochodami z silnikami spalinowymi – mówił Adrian Furgalski.

Również zdaniem Jakuba Farysia, prezesa Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, do kupowania samochodów elektrycznych Polaków zachęcą dopłaty.

– Czyli gdybyśmy wyobrazili sobie dopłatę w wysokości ok. 40 tys. złotych, to można by mówić wtedy o nieco większej sprzedaży. Ale te dopłaty, które są we wszystkich krajach, to jest wynik pewnej filozofii, pewnego sposobu myślenia o przyszłości komunikacji. Czyli o tym, jakimi samochodami powinniśmy się poruszać. I to legislator decyduje o tym, że raczej powinien to być samochód, który jest ekologiczny, a nie taki, który emituje dużą ilość spalin – podkreślał rozmówca Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia.

Ustawa powinna wejść w życie po 14 dniach od daty ogłoszenia w Dzienniku Ustaw, z wyjątkiem pakietu regulacji, które będą obowiązywać w innych terminach.

PAP/IAR/NRG, awi