Europa nasila presję na pogrążoną w kryzysie Grecję, by wprowadzała oszczędności, bo tylko wtedy będzie mogła otrzymać międzynarodową pomoc. Ministrowie finansów strefy euro na spotkaniu w Luksemburgu potwierdzili nocne ustalenia. Nie zostanie więc na razie uruchomiona kolejna transza kredytów z puli 110 miliardów euro obiecanych w ubiegłym roku. Nie uzgodniono też na razie szczegółów drugiego pakietu pomocowego.
Unijny komisarz do spraw gospodarczych Olli Rehn poinformował, że pomoc dla Grecji zostanie omówiona na kolejnym spotkaniu eurogrupy 3 lipca. Ale najpierw grecki parlament musi uchwalić nowy pakiet oszczędnościowy, a rząd wywiązać się ze złożonych wcześniej zobowiązań.
- Te działania powinny zapewnić, że Grecja będzie kontynuować zmiany w finansach publicznych i reformować gospodarkę, by stworzyć warunki do stabilnego rozwoju i nowych miejsc pracy. Po zgodzie greckiego parlamentu i na podstawie raportu Komisji, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, eurogrupa zweryfikuje, czy wszystkie warunki zostały spełnione - dodał unijny komisarz.
Grecy protestują przeciw reformom przed parlamentem w Atenach, 19 czerwca. Fot. PAP/EPA/SIMELA PANTZARTZI
Plan oszczędnościowy przewidujący ograniczenie wydatków, reformę finansów publicznych i prywatyzację, czyli wyprzedaż majątku narodowego ma przynieść 50 miliardów euro. Te bolesne reformy i działania Grecja powinna była wdrożyć rok temu, gdy otrzymywała pierwszą pomoc. Ponieważ tego nie zrobiła, to na kolejne wsparcie będzie musiała poczekać kilka tygodni.
Władze w Atenach tymczasem potrzebują pomocy natychmiast - 12 miliardów euro mają jej pomóc spłacić bieżące zobowiązania. Nie wystarczy natomiast by postawić na nogi gospodarkę, odzyskać zaufanie inwestorów i powrócić na rynki. Konieczny więc będzie drugi pakiet finansowy. Mówi się, że wyniesie on od 90 do 120 miliardów euro, czyli niemal tyle co pierwsza pomoc udzielona w ubiegłym roku.
agkm, IAR