Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Mateusz Rekłajtis 14.08.2014

Międzynarodowa cyberwojna

Prorosyjscy hakerzy, związani z ukraińskimi separatystami zaatakowali polskie strony internetowe. Nie działa oficjalna strona Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Przez krótki czas nieaktywna była też strona Giełdy Papierów Wartościowych.
Międzynarodowa cyberwojnaflickr/Christophe Verdier
Posłuchaj
  • 14.08.14 Rafał Tarnogórski „Informacja o polskich najemnikach i faszystowskim reżimie na Ukrainie mają charakter propagandowy i są elementami wojny informacyjnej (…)”

Prorosyjscy hakerzy, związani z ukraińskimi separatystami zaatakowali polskie strony internetowe. Nie działa oficjalna strona Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Przez krótki czas nieaktywna była strona Giełdy Papierów Wartościowych.

Do ataku na główne polityczne i finansowe polskie strony przyznała się grupa Cyber Berkut. W specjalnym komunikacie Cyber Berkut napisał, że „żąda natychmiastowego wydalenia polskich najemników" z terytorium Ukrainy.

Atak na polskie strony

W komunikacje pojawiły się również informacje o tym, że Polskie państwo uważane jest za jedno " ze sponsorów ukraińskiego faszyzmu". Zablokowanie stron dowodzi, że nie sprawdziły się zabezpieczenia polskich stron.

- Choć mamy informacje o tym, że polskie strony zostały zaatakowane to nikt nie dał potwierdzenia, że są to nie mamy pewności kto jest za to odpowiedzialny. Rzeczywiście można łatwo wywnioskować, że za tymi atakami mogą stać siły rosyjskie. Jeśli ktoś obserwuje natężenie wydarzeń na Ukrainie nie powinien być zaskoczony pojawieniem się takich ataków. Zwłaszcza, że to nie jest pierwszy taki przypadek. Pierwszą ofiarą najsłynniejszego cyberataku była Estonia. Wówczas pierwszy raz do świadomości decydentów i społeczeństw przeniknął termin wojny informacyjnej - podkreślił na antenie PR24 Rafał Tarnogórski, ekspert i kierownik projektu badawczego w Centrum Polsko- Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia.

Wojna w sieci

Za pośrednictwem Internetu można prowadzić wrogie działania, które mają na celu obnażenie  słabości jakiegoś państwa. Zwłaszcza, że wskazanie sprawców w za tworzenie takich treści w Internecie jest niezwykle trudne.

- Okazuje się, że szpiegostwo w sieci jest czymś oczywistym i każdy kraj obserwuje działania innych państw. W chwili obecnej odpowiednie służby są w stanie stwierdzić skąd pochodzą pewne działania oraz to komu najbardziej na nich zależało. Trudno jednak będzie złapać sprawcę. Wydaje mi się, że nawet sprawdzenie takiej informacji nie ma większego znaczenia. Metody ścigania mogą być bardzo różne - dodał Gość PR24.

PR24/PO