Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Paweł Gawlik 08.09.2010

Polacy przegrali po dobrym meczu z "Kangurami"

Polska przegrała w Krakowie z Australią. "Biało-czerwoni" przeważali przez całe spotkanie, ale zabrakło im skuteczności. Gola dla Polski strzelił Robert Lewandowski.

Podopieczni Franciszka Smudy rozpoczęli mecz z animuszem. Ich ataki nie przynosiły jednak rezultatów - w polu karnym w akcje Polaków wkradała się niepotrzebna nerwowość.

W 14 minucie po raz pierwszy zaatakowała Australia i jej akcja od razu zakończyła się bramką. Z boku boiska w pole karne dośrodkował Wilkshire, z wybiciem piłki spóźnił się Michał Żewłakow i Brett Holman bez żadnych kłopotów pokonał strzałem w długi róg bramkarza "Biało-czerwonych".

Stracona bramka podrażniła Polaków, którzy ruszyli do ataków z jeszcze większym zaangażowaniem. Do wyrównania doszło już cztery minuty później. Sebastian Boenisch dośrodkował z narożnika boiska, a Robert Lewandowski świetnym strzałem zewnętrzną częścią stopy umieścił piłkę w bramce Adama Federici.

W 26 minucie na prowadzeniu ponownie znaleźli się Australijczycy. Rzut karny po problematycznym faulu rozgrywającego 99. mecz w kadrze Michała Żewłakowa wykorzystał Luke Wilkshire.

W 34. minucie Polacy ponownie mogli wyrównać, jednak wykonywany przez Lewandowskiego rzut karny znakomicie obronił Federici.

"Biało-czerwoni" od początku drugiej połowy nie ustawali w atakach. Najpierw śmiałą szarżą popisał się Peszko, ale po zatrzymaniu go przez australijską obronę sędzia nie odgwizdał kolejnego dziś rzutu karnego. Później próbowali Boenisch i Błaszczykowski, ale znakomicie spisywał się bramkarz Federici.

Polacy cały czas naciskali, stwarzając coraz więcej sytuacji bramkowych, zwłaszcza po czerwonej kartce dla Bretta Emertona w 70. minucie. Znakomitych okazji nie wykorzystali jednak Smolarek i Lewandowski i mecz skończył się wynikiem 1:2. Przegrany mecz z Australią jest szóstym kolejnym, w którym polscy piłkarze nie odnieśli zwycięstwa.

Powiedzieli po meczu:

Franciszek Smuda (trener reprezentacji Polski): Z wyniku nie może nikt być zadowolony - piłkarze, kibice, sztab trenerski, dziennikarze. Ale można być zadowolonym z zaangażowania, tempa gry naszych piłkarzy. Brakuje jednak wykończenia akcji. Gdybyśmy mieli napastników, który umieją wykorzystywać sytuacje, to byśmy wygrali z Ukrainą, jak i dziś.

Porażka z Australią jest krzywdząca dla nas. Byliśmy lepszą drużyną i powinniśmy ten mecz wygrać. Na pewno widać progres w naszej grze - było mnóstwo dobrych akcji, gry z pierwszej piłki zarówno środkiem boiska, jak i skrzydłami.

Zawsze przed meczem wyznaczonych jest do wykonywania rzutów karnych co najmniej trzech piłkarzy. Na ogół strzela ten, który w danyn momencie czuje się najmocniejszym. Robert Lewankowski po tym, jak zdobył pierwszego gola myślał, że z łatwością uzyska drugiego z rzutu karnego. Okazało się, że nie przyłożył się do tego uderzenia, trochę zlekceważył bramkarza.

Holger Osieck (trener reprezentacji Australii): Polski zespół okazał się bardzo silnym przeciwnikiem. Mój zespół grał z dużą ambicją, udało nam się pokazać nasze dobre cechy, ale na pewno po powrocie do Australii przeanalizujemy błędy, których nie brakowało w naszej grze.

Holmana, który strzelił nas pierwszą bramkę, musiałem ściągnąć z boiska ponieważ odniósł lekką kontuzje. Na pewno duży udział w zwycięstwo miał bramkarz Adam Fedecici. Jestem pod wrażeniem jego gry przez 90 minut. Ten doświadczony zawodnik pokazał, że potrafi dobrze grać będąc pod stałą presją

Jakub Błaszczykowski: Mieliśmy przewagę, szczególnie w drugiej połowie, stworzyliśmy sporo sytuacji, ale znowu mieliśmy kłopoty z ich wykorzystaniem. Gdybyśmy wykorzystali karnego, grałoby nam się łatwiej, choć sama gra chyba mogła się podobać. Podobnie jak w spotkaniu z Ukrainą były fragmenty dobrej, poukładanej gry. Jedyne, co martwi, to fakt, że rywal stworzył dwie sytuacje i zdobył dwa gole.

Euzebiusz Smolarek: Wszedłem, starałem się, dochodziłem do sytuacji, ale nie udało się trafić do siatki. Żałuję szczególnie tej pierwszej, która była stuprocentowa. Jestem jednak zadowolony z każdej minuty w reprezentacji. Z Ukrainą było ich pięć, teraz dwadzieścia i mam nadzieję, że trener będzie mi dawał szansę przez coraz dłuższe momenty.

Dariusz Pietrasiak: Na początku była delikatna trema, jak to w debiucie, ale szybko minęła. Szkoda, że zawiodła skuteczność, bo wtedy ocena meczu byłaby zupełnie inna. Co prawda ostatnie lata gra jako środkowy obrońca, ale przed laty występowałem jako defensywny pomocnik, więc nie była to dla mnie całkiem obca pozycja. Mam nadzieję, że za bardzo nie przeszkadzałem kolegom w grze.

Robert Lewandowski: Starałem się szukać w przodzie swojego miejsca i raz znalazłem się w odpowiednim miejscu, co skończyło się bramką. Co do karnego, to nie byłem wyznaczony, ale za bardzo żaden z kolegów nie garnął się do wykonania jedenastki. Czułem się na siłach, więc wziąłem piłkę i... uderzyłem słabo, powinienem przede wszystkim podnieść piłkę. Na szczęście nie był to mecz o mistrzostwo świata, ani nawet o punkty. Zresztą nie ma chyba piłkarza na świecie, nawet wśród największych gwiazd, który kiedyś nie zmarnowałby karnego.


Polska - Australia 1:2 (1:2)

Bramki: dla Polski - Robert Lewandowski (18); dla Australii - Brett Holman (13), Luke Wilkshire (26-karny)

Żółte kartki: Michał Żewłakow, Rafał Murawski (Polska); Jon McKain, Richard Garcia, Nathan Burns, Brett Emerton (Australia). Czerwona kartka za drugą żółtą - Brett Emerton w 71. minucie (Australia).

Sędzia: Ivan Bebek (Chorwacja). Widzów: ok. 18 tys.

Polska: Przemysław Tytoń - Łukasz Piszczek, Grzegorz Wojtkowiak, Michał Żewłakow, Sebastian Boenisch - Sławomir Peszko (75-Kamil Grosicki), Dariusz Pietrasiak (70-Euzebiusz Smolerek), Rafał Murawski - Jakub Błaszczykowski, Robert Lewandowski - Ireneusz Jeleń (83-Maciej Iwański).

Australia: Adam Federici - Luke Wilkshire, Lucas Neill, Jon McKain, David Carney - Mile Jedinak, Richard Garcia, Carl Valeri (55-Jason Chlina), Tim Cahill (75-Dario Vidosic), Brett Holman (30-Brett Emerton)- Scott McDonald (81-Nathan Burns).



man, gaw, PAP, IAR