Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Aneta Hołówek 02.06.2011

Radwańska przestaje kupować buty

Agnieszka Radwańska po dojściu do 1/8 finału wielkoszlemowego turnieju na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa może wrócić do czołowej dziesiątki rankingu WTA. Tenisistka jest już w domu w Krakowie, w którym czuje się jednak trochę jak gość.
Agnieszka RadwańskaAgnieszka Radwańskafot.PAP/EPA/CHRISTOPHE KARABA

- Kiedy wpadam do Krakowa, to zawsze jest za mało czasu na wszystko. Wypadałoby nadrobić zaległości towarzyskie i spotkać się z przyjaciółmi, nadrobić zaległości na uczelni, a tu jeszcze obowiązkowe wizyty u fizjoterapeuty, który musi sprawić, żeby kręgosłup mniej bolał i żebym mogła dalej grać. Te ostatnie problemy to skutek gry na kortach ziemnych, która bardzo go obciąża. Teraz czekają mnie dwa starty na trawie, więc powinno być lepiej – powiedziała Radwańska.

Poniedziałkowa przegrana z Rosjanką Marią Szarapową sprawiła, że Agnieszka Radwańska szybciej wróciła do domu w Krakowie, w którym spędzi tydzień.

- Tak długi pobyt u siebie to dość miła odmiana, bo przecież ciągle siedzę na walizkach, w hotelach czy w samolocie. Od jesieni mieszkam z siostrą w swoim mieszkaniu, ale w tej sytuacji trudno to nazwać prawdziwym domem. Oczywiście jest to miejsce do którego wracam, ale nie mam zbyt wiele okazji, żeby nacieszyć się samodzielnością. Zresztą ona wiąże się też z nieco zaskakującymi obowiązkami, które wcześniej rozkładały się między nami i rodzicami. Teraz wszystko spada na mnie i na Ulę, ale nie mam powodów do narzekania. Jakoś sobie chyba radzimy i całkiem nieźle się uzupełniamy - uważa Radwańska.

Tenisistka, w ubiegłym roku kupiła mieszkanie w Krakowie. Mieszka w nim ze swoją młodszą siostrą Urszulą. Nowy kąt tenisistek jest niedaleko starego domu w którym mieszkały z rodzicami, dlatego ojciec i zarazem trener tenisistek, Robert Radwański twierdzi, że ma je nadal pod stałą kontrolą.

- Tata jest zawsze wojowniczo nastawiony, ale on tylko tak mówi. Na szczęście, kiedy jesteśmy w domu, to nie mamy czasu na wspólne obiadki czy kolacyjki. Widujemy się dwa razy dziennie na treningach, a później każde idzie w swoją stronę załatwiać swoje sprawy, bo zaraz znów trzeba będzie się pakować i gdzieś lecieć na turniej. Na co dzień wszystko robimy w biegu, nawet jemy kiedy komu pasuje, a właściwie kiedy jest czas. Na szczęście naprzeciwko naszego domu jest ekskluzywne bistro. Można sobie tam zamówić domowe obiady i mamy z Ulą jedzenie za dziesięć minut. Zresztą jak nas dłużej nie ma w Krakowie to i tak mama zawsze wypełnia nam zamrażalnik i lodówkę gotowymi obiadami, więc po powrocie nie ma szans, żebyśmy umarły z głodu - podkreśliła Radwańska.

Tiramisu to moja specjalność

Nasza najlepsza tenisistka podkreśla, że nie jest mistrzynią w kuchni, ale również na tym polu ma małe osiągnięcia.

- Muszę przyznać szczerze, że w kuchni to ja mogę herbatę zrobić. Ewentualnie tosta czy sałatkę, albo jeszcze sushi mogę przygotować, bo na jakimś turnieju w Azji miałam okazję trochę poćwiczyć. Jednak na tym moje umiejętności kulinarne się kończą, no niestety nie będę udawać, że jest inaczej. Ale mogę się na przykład pochwalić, że z siostrą zrobiłyśmy niedawno tiramisu, dokładnie według przepisu. No i to było najlepsze tiramisu, jakie w życiu jadłam. Od biedy ono może być więc moją specjalnością - dodała.

Przestajemy kupować kolejne buty i kurtki

Słabość sióstr Radwańskich do kupowania słynnych torebek Louis Vuitton oraz kolejnych butów jest powszechnie znana. Nawet w ich nowym mieszkaniu nie są w stanie nadal rozbudowywać swojej kolekcji.

- Przyznaję, że pomieszczenie, które miało być początkowo małym gabinetem, przerobiłam na swoją garderobę. Ale wszystko jest pod kontrolą, bo z Ulą podjęłyśmy decyzję, że przez najbliższy rok nie kupujemy żadnych kurtek, niezależnie, jaka by to była okazja czy jaka firma, bo mamy sporo. Nie i już, bo sobie to obiecałyśmy. Podobnie z butami, dlatego, że jest ich wystarczająca ilość w szafie i na pewno znajdę sobie odpowiednią parę na każdą okazję - zakończyła Radwańska.

ah