Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Paweł Klocek 26.06.2011

Coś nie tak dzieje się z kadrą Polski?

Według byłego selekcjonera reprezentacji Polski "nie po to organizuje się mistrzostwa, by zajmować tak odległe miejsce".
Agnieszka SzottAgnieszka Szott fot. PAP/Andrzej Grygiel

W Eurobaskecie kobiet Polki odniosły jedno zwycięstwo i pięć porażek Polski. Według byłego szkoleniowca reprezentacji Tomasza Herkta wynik jest niezadowalający. Polki nie wywalczyły awansu do ćwierćfinałów, w których można walczyć o udział w igrzyskach olimpijskich w 2012 r.

- Jestem aktywnym trenerem, więc nie wypada mi oceniać pracy kolegów. Ale jedno jest pewne, nie po to organizuje się mistrzostwa, turniej, w którym gra się o miejsce na igrzyskach, by zajmować tak odległe miejsce. Na kolejny słabszy występ w ME złożyło się zapewne wiele czynników, między innymi obiektywne - fakt, że zabrakło kilku czołowych zawodniczek. Jednak jeden z najważniejszych, to coraz mniejsza, z roku na rok, rola polskich zawodniczek w drużynach ligowych. Nowy przepis o jednej Polce na parkiecie tej sytuacji na pewno nie poprawi - powiedział Herkt.

Polskie koszykarki z Herktem jako szkoleniowcem zajęły 6. miejsce w Orleanie w 2001 r., 4. w Patras, awansując do IO w Atenach. Po tym turnieju Herkt został zwolniony.

- Byliśmy cały czas w czołówce europejskiej. Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale patrząc na wyniki z przełomu wieków i to, co dzieje się z kadrą od kilku lat, mogę powiedzieć, choć być może zabrzmi to nieskromnie, że moje zwolnienie było chyba nie do końca przemyślaną decyzją. Inna sprawa, to kwestia szkolenia i brak ochrony dla polskich zawodniczek przed zalewem zagranicznych. Francja ma odpowiednie przepisy, a wyniki mówią same za siebie. Gdy pracowałem z Lotosem Gdynia miałem trzy koszykarki obce, a w kolejnym sezonie cztery, a drużyna zdobywała mistrzostwo Polski i odnosiła sukcesy na europejskich parkietach - dodał.

Według byłego szkoleniowca sukces z 1999 r. był wynikiem wieloletniej pracy całego sztabu ludzi.

- Sytuacja trenera Maciejewskiego była podobna do mojej - obydwie drużyny miały kilka lat na przygotowanie się do głównego turnieju. Nie grały kwalifikacji i szły osobnym tokiem. My włożyliśmy mnóstwo pracy, był sztab medyczny nie po to, by leczyć kontuzje, ale by najnowszymi technikami monitorować kondycję i stan zdrowia dziewczyn. Żadna zawodniczka nie wyszła na trening bez sporttestera, określenia na podstawie badań krwi poziomu zmęczenia i wytrenowania organizmu. Badania były niezwykle często. Nie wiem, czy tu korzystano z takich metod, nie wiem jak tu przebiegały przygotowania, bo nie byłem z drużyną, ale pewne jest, że wtedy dla nas było to wielkie logistyczne przedsięwzięcie pod każdym względem, nie tylko sportowym - dodał.

pk