Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Agnieszka Jaremczak 12.12.2013

Protesty w Kijowie. Trwa wojna pozycyjna

Z jednej strony uzbrojeni po zęby milicjanci. Z drugiej - demonstranci pilnujący barykad.

Pięć barykad ma odegrać kluczową rolę w razie ewentualnego szturmu milicji i oddziałów specjalnych wojsk wewnętrznych. Każdej nocy kilkuset ludzie nie śpi. Czuwają, by nic się nie stało protestującym na Majdanie. Każdej barykady pilnuje około 200 osób.

Dodatkowo specjalne grupy kontrolują wyjścia z metra oraz terytorium Placu Niepodległości.

Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

Trwa też "uzbrajanie" Majdanu. Kierujący miasteczkiem Andrij Parubij powiedział, że mają pełny zestaw różnych środków, którymi mogą obronić się przed funkcjonariuszami. Są to drzewce do flag czy farba w sprayu, którą można zamalować kaski funkcjonariuszy.

Protestujący są nieźle zorganizowani. W miasteczku namiotowym można napić się gorącej herbaty. Zjeść talerz zupy. W rękach protestujących Ukraińców cały czas jest miejski ratusz, gdzie mogą się przespać, czy umyć.

Pogoda nie rozpieszcza demonstrantów. W ostatnich dniach mocno sypał śnieg. Temperatura spadła poniżej minus 10 stopni Celcjusza.

A mimo to wciąż chcą dołączyć nowi Ukraińcy. Przed południem liderzy opozycji oświadczyli, że milicja zatrzymuje autokary wiozące kolejnych protestujących. Przedstawiciele opozycji ze sceny na Majdanie donosili, że z Zachodniej Ukrainy może przyjechać nawet do 70 tysięcy osób. Większość dotrze do Kijowa autobusami i samochodami prywatnymi. Według opozycji, funkcjonariusze mieli przepuszczać powoli auta informując, że robią to w trosce o płynny ruch w centrum gdzie są korki.

W czwartek MSW zdementowało te informacje. Szef kijowskiej drogówki Yuriy Spaskyi oświadczył, że jego funkcjonariusze nie dostali rozkazu zatrzymywania autobusów jadących do Kijowa.

Protesty
Protesty w Kijowie

Z dotarciem na Majdan nie powinni mieć problemów także ci, którzy wybierają się metrem. W środę władze zamknęły centralne stacje metra. Zdaniem opozycji, miało to utrudnić dotarcie manifestujących na Plac Niepodległości. W czwartek od rana, mimo trwających protestów, podziemna kolejka zatrzymuje się już na wszystkich przystankach.

Dotychczas milicja dwukrotnie próbowała "uprzątnąć" Plac Niepodległości. Za pierwszym razem, 30 listopada, pretekstem było przygotowanie placu do zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. Doszło wtedy do brutalnego spacyfikowania demonstrantów. Szturm zaczął się nad ranem, gdy większość z nich spała. Funkcjonariusze pałowali ich. Kopali. Użyli gazu.

Do kolejnej próby usunięcia miasteczka namiotowego doszło w nocy z wtorku na środę. Tym razem milicjanci zaczęli stosować inne metody: wypychania protestujących tarczami . Funkcjonariusze rozebrali 2 barykady, manifestanci nie pozwolili im jednak posunąć się dalej i zmusili do wycofania się.

(źródło: TVN24/x-news)

Protestujący zapowiadają, że na Placu Niepodległości co najmniej do wtorku, 17 grudnia. Tegod nia ma dojść do posiedzenia ukraińsko - rosyjskiej komisji rządowej. Premier Mykoła Azarow już zapowiedział, że zostaną tam podpisane istotne umowy. Manifestujący na placu Niepodległości obawiają się, że Kijów znów pójdzie na ustępstwa wobec Moskwy.

Manifestacje na Placu Niepodległości rozpoczęły się 21 listopada, po tym, jak rząd ogłosił, że rezygnuje z podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Początkowo miały one charakter wyłącznie prozachodni. Po brutalnej pacyfikacji milicji 30 listopada hasła stały się otwarcie antyrządowe.

IAR/asop