Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 19.01.2014

Śmierć bliźniąt we Włocławku. Owsiak: nie można wciąż mówić o błędach systemu

- Mówienie o tym, że to system zawiódł, procedury, że lekarze za mało zarabiają, jest odsuwaniem sprawy na bok - stwierdził szef WOŚP Jerzy Owsiak.
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. bł. ks. Jerzego Popiełuszki we Włocławku, w którym doszło do tragediiWojewódzki Szpital Specjalistyczny im. bł. ks. Jerzego Popiełuszki we Włocławku, w którym doszło do tragediiPAP/Tytus Żmijewski

Do szpitala we Włocławku zgłosiła się kobieta w ósmym miesiącu ciąży. Mimo że zalecono cesarskie cięcie, zabiegu nie wykonano. Bliźnięta zmarły.
Szef Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (WOŚP) Jerzy Owsiak jest tym zdarzeniem zbulwersowany. Podkreślił, że cała sprawa nie może się rozmyć, a sam zrobi wszystko, żeby wyjaśnić dlaczego doszło do tragedii.
Zdaniem Owsiaka, prawdopodobnie zawinił człowiek. Zaznaczył, że szpital miał do dyspozycji sprzęt, który ratuje życie noworodkom i wcześniakom. Jedno z takich urządzeń zostało przekazane placówce przez WOŚP. Dlatego - zdaniem szefa Orkiestry - należy zbadać tak zwany czynnik ludzki.
Owsiak stwierdził, że w tym przypadku nie można mówić o błędach systemu czy o niskich zarobkach lekarzy, bo jest to "odsuwanie sprawy na bok". Przypomniał, że - według ojca dzieci - pracownicy szpitala odmówili cesarskiego cięcia, bo w pracy nie było specjalisty, który by wykonał badanie USG. Do tego lekarze nie poinformowali rodziców o śmierci bliźniaczek od razu.
- Nie może być tak, że ojciec, płacząc, mówi, że lekarz nie miał czasu z nim rozmawiać, że go zbył paroma słowami, że przez ileś godzin nie informowano ich, że dzieci nie żyją. To jest bulwersujące, to się w głowie nie mieści. Lekarz ma obowiązek rozmowy! - powiedział.

Szef Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zadeklarował wszelką możliwą pomoc prawną dla małżeństwa, które utraciło dzieci. Zapowiedział też, że będzie się zwracał do różnych instytucji z prośbą o pomoc w wyjaśnieniu śmierci bliźniąt.
x-news.pl, TVN24
Starali się o dziecko od 5 lat
Do tragedii doszło w nocy z czwartku na piątek w wojewódzkim szpitalu specjalistycznym we Włocławku. W ocenie ojca dzieci odpowiedzialność za śmierć bliźniaczek ponoszą lekarze, którzy w porę nie przystąpili do cesarskiego cięcia. Mężczyzna powiedział, że jego ciężarną żonę personel szpitala poinformował, że zabieg będzie przeprowadzony dopiero następnego dnia, ponieważ w tej chwili nie ma specjalisty, który by wykonał badanie USG, rzekomo decydujące o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia.
x-news.pl, TVN24
Dyrekcja szpitala we Włocławku ograniczyła się na razie do krótkiego komunikatu, w którym informuje, że doszło do nagłego obumarcia bliźniaczej ciąży z przyczyn w tej chwili nieznanych. Szpital wszczął już wewnętrzne postępowanie w tej sprawie.
x-news.pl, TVN24
Stan zdrowia matki, 33-letniej mieszkanki Włocławka, lekarze określają jako dobry. Kobieta jest jednak załamana psychicznie. W tej chwili znajduje się pod opieką psychologa. Małżeństwo ma 7-letniego syna. Od pięciu lat starało się o drugie dziecko.
Prokuratura zajęła się sprawą

Piotr Stawicki, szef rejonowej prokuratury we Włocławku, powiedział, że została zabezpieczona dokumentacja medyczna. - Dopiero po ewentualnym wszczęciu postępowania, podejmiemy dalsze czynności - dodał. Jak powiedział, niezbędna będzie sekcja zwłok dzieci oraz liczne przesłuchania, w tym personelu medycznego i członków rodziny.

Minister zdrowia, Bartosz Arłukowicz, powołał tymczasem specjalną komisję, która ma wyjaśnić przyczyny tragedii. W jej skład weszli wojewódzcy i krajowi konsultanci z zakresu położnictwa, neonatologii i pediatrii, a także przedstawiciele Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ).
x-news.pl, TVN24

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH

IAR, PAP, kk