Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 22.01.2014

Krew na ulicach Kijowa. Milicja z nowymi uprawnieniami

Trzy ofiary śmiertelne, co najmniej 200 rannych - to bilans tragicznych wydarzeń w Kijowie. Od rana w stolicy Ukrainy trwają starcia między milicją a demonstrantami.

Rząd Mykoły Azarowa sięga po rozwiązania wyjątkowe. Dwa dni temu zezwolił milicji na używanie broni palnej. W środę rozszerzył jeszcze listę środków, które mogą być wykorzystywane przez milicję do "powstrzymania masowych zamieszek i grupowego naruszenia porządku publicznego".

Teraz funkcjonariusze mogą używać: ręcznych granatów dymnych, granatów gazowych i świetlnych oraz granatów świetlno-hukowych. Korzystanie z niektórych z nich było dotychczas dopuszczalne wyłącznie podczas operacji specjalnych.

Zamieszki trwają przy atakowanej przez demonstrantów barykadzie milicyjnej na ulicy Hruszewskiego, która jest drogą dojazdową do dzielnicy rządowej. Milicja kilka razy wyparła stamtąd ludzi, jednak za każdym razem powracali oni przed kordony.

Trzy osoby nie żyją

Całe centrum spowite jest czarnym dymem z płonących opon, które podpalili demonstranci, aby bronić się przed ewentualnym atakiem sił specjalnych. Miejsce sprawia wrażenie pola bitwy: powybijane szyby, pozrywane kostki brukowe. W tle zgliszcza autobusu służb porządkowych, który spalił się w niedzielę. Słychać eksplozje i strzały, najprawdopodobniej z broni na gumowe pociski.

(źródło: TVN24/x-new)

Część demonstrantów nosi maski przeciwgazowe, lub kominiarki. Na głowach mają kaski. Protestujący atakują milicje i oddziały specjalne Berkut koktajlami Mołotowa, kamieniami i innymi przedmiotami.

Wideorelacja na żywo z ulicy Hruszewskiego >>>

Po stronie demonstrantów staje coraz więcej ludzi. Majdan przygotowuje się do ataku oddziałów specjalnych Berkut i wojsk wewnętrznych. Wzmacniane są barykady. Wiele sklepów, banków i biur w centrum zostało zamkniętych. Pracownikom instytucji państwowych nakazano opuszczenie pomieszczeń. Przywódcy Majdanu wzywają do przyjścia na protest, ale apelują, by kobiety i dzieci pozostały w domach.

Służba prasowa MON poinformowała, że podlegające resortowi wojska nie będą brały udziału w ewentualnych działaniach związanych z manifestacjami w Kijowie. Zarówno żołnierze, jak i technika wojskowa pozostają w koszarach.
Ale w pacyfikacji manifestacji w Kijowie biorą udział wojska wewnętrzne, które są podległe MSW. Działają one wspólnie z oddziałami specjalnymi Berkut także podległymi temu resortowi. Na jego czele stoi Witalij Zacharczenko, oddany współpracownik Wiktora Janukowycza.

Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

Nie wiadomo czym zakończyło się spotkanie prezydenta Ukrainy z przedstawicielami opozycji. Żadna ze stron nie ujawniła, co ustalono podczas spotkania. Trzej liderzy opozycji, którzy wyszli z Administracji Prezydenta powiedzieli, że o wszystkich ustaleniach poinformują później, w czasie wiecu na placu Niepodległości albo na konferencji prasowej. Na rozmowach byli: Arsenij Jaceniuk, Witalij Kliczko i Ołeh Tiahnybok.
Administracja Prezydenta na swojej stronie podała, że zakończył się "pierwszy etap rozmów".

Opozycja nie ma wątpliwości: odpowiedzialność za tragiczne wydarzenia w Kijowie spada bezpośrednio na ministra spraw wewnętrznych Witalija Zacharczenkę. We wspólnym komunikacie partie Batkiwszczyna, Swaboda i UDAR oskarżają także Janukowycza -  bo przez dwa miesiące nie reagował na żądania Ukraińców.

Oponenci władz zaapelowali także do społeczeństwa o masową mobilizację na wieczornej manifestacji w Kijowie. Z sondażu przeprowadzonego przez Fundacje Inicjatyw Demokratycznych wynika, że prawie połowa Ukraińców popiera antyrządowe protesty na Majdanie, potępia je zaś 42 procent badanych. Największe wsparcie dla antyrządowych protestów jest na zachodzie kraju oraz w centrum, najmniejsze na wschodzie i południu.

Pokrywa się to z sympatiami politycznymi Ukraińców: zwolennicy bliższej współpracy z Unią Europejską to głównie mieszkańcy Zachodu. Zaś na Wschodzie mieszkańcy opowiadają się za zacieśnianiem związków z Rosją.

Protesty w Kijowie rozpoczęły się po tym, jak rząd Azarowa ogłosił, że wstrzymuje przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Brukselą. Ludzie protestowali bez przerwy, dzień i noc od 21 listopada. Gdy w zeszłym tygodniu parlament przyjął ustawy ograniczające prawo do zgromadzeń i wolność słowa znów masowo ruszyli na Majdan. Kilka tysięcy z nich postanowiło ruszyć w kierunku dzielnicy rządowej, gdzie kordony milicji pilnowały barykady. Doszło do zamieszek.

IAR/PAP/asop