Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Izabela Zabłocka 27.01.2014

Wtorkowy szczyt UE-Rosja w cieniu kryzysu na Ukrainie

"Nie będziemy się zachowywać, jakby nic się nie stało" - mówi wysoki rangą dyplomata jednego z krajów UE. Putin usłyszy w Brukseli co Unia myśli o presji Rosji na Ukrainę.
Przeciwko wizycie w Brukseli prezydenta Putina protestowali obrońcy praw człowiekaPrzeciwko wizycie w Brukseli prezydenta Putina protestowali obrońcy praw człowieka PAP/EPA/OLIVIER HOSLET
Galeria Posłuchaj
  • Dzień przed szczytem Rosja-UE odbyła się manifestacja przeciwko wizycie prezydenta Putina - relacja z Brukseli Beaty Płomeckiej/IAR
Czytaj także

-Ten szczyt będzie okazją do szczerej wspólnej refleksji o naturze i kierunku strategicznego partnerstwa UE-Rosja. Mamy wiele wspólnych interesów, które zachęcają do konstruktywnej współpracy. Ale jest też między nami wiele różnic, które należy przedyskutować i wyjaśnić - zapowiedział szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy.

Poinformował, że rozmowy zaplanowane na wtorek w Brukseli mają dotyczyć polityki wobec wspólnych sąsiadów Rosji i UE, regionalnych procesów integracyjnych, spraw handlowych oraz problemów międzynarodowych.

Na tę dyskusję przywódcy Rosji i instytucji UE będą mieli tylko 2,5 godziny. Inaczej niż przy okazji poprzednich szczytów nie będzie uroczystej kolacji dzień wcześniej oraz rozmów plenarnych z udziałem komisarzy i rosyjskich ministrów odpowiedzialnych za najważniejsze resorty. Putinowi ma towarzyszyć w Brukseli tylko szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow, a UE będą reprezentować Rompuy, przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso i szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton.

-Ograniczony format szczytu to sygnał, że nie będziemy się zachowywać, jakby nic się nie stało - przyznał niedawno wysoki rangą dyplomata jednego z krajów UE.

Wielu unijnych polityków uważa, że Rosja jest współodpowiedzialna za eskalację wydarzeń na Ukrainie, gdzie w zeszłym tygodniu doszło do zamieszek między antyrządowymi demonstrantami a milicją. Pod presją Moskwy władze Ukrainy wstrzymały w listopadzie ub. roku przygotowania do podpisania umowy o stowarzyszeniu i wolnym handlu z UE, co zaowocowało protestami przeciwników władz.

W minionych miesiącach Unia nie szczędziła krytyki pod adresem Rosji, zarzucając Moskwie wywieranie presji na wschodnich sąsiadów UE, aby zniechęcić ich do zbliżenia z Zachodem i storpedować w ten sposób unijny program Partnerstwa Wschodniego. Presja Kremla poskutkowała też w przypadku Armenii, która zrezygnowała ze stowarzyszenia z UE i zapowiedziała akces do tworzonej przez Rosję, Kazachstan i Białoruś Unii Celnej. Rosja odrzuca te oskarżenia.

Protesty przeciwko wizycie Putina w Brukseli

Unia Europejska musi upomnieć się o prawa człowieka w Rosji. Domaga się tego organizacja Amnesty International, która zorganizowała demonstrację w Brukseli w przeddzień szczytu Unia Europejska-Rosja. Wzięło w niej udział kilkadziesiąt osób.

Uczestnicy manifestacji krytykowali ustawy ograniczające podstawowe prawa obywateli, prześladowania opozycji, aresztowania uczestników pokojowych demonstracji, ograniczanie praw mniejszości. -Jesteśmy tu, by wyrazić solidarność z narodem rosyjskim - podkreślali. Apelowali też do unijnych liderów, by podczas rozmów z prezydentem Władimirem Putinem zażądali przestrzegania praw człowieka.

-Rosja jest uważana za strategicznego partnera Unii, więc naciskanie na kwestie praw człowieka nie jest łatwe, ale mamy nadzieję, że nasz apel zostanie wysłuchany - powiedział Polskiemu Radiu jeden z organizatorów manifestacji Simon Papuashvili.

Dyplomaci w Brukseli zapewniają, że szefowie Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej zwrócą uwagę rosyjskiemu prezydentowi na przypadki łamania praw człowieka, że Unia krytycznie ocenia sytuację w Rosji. Organizacje broniące praw człowieka zastanawiają się, jak mocno zabrzmi podczas szczytu głos unijnych liderów.

Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

Szef NATO wzywa do spokoju i dialogu na Ukrainie

Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen potępił w poniedziałek eskalację przemocy na Ukrainie i zaapelował o rozwiązanie kryzysu poprzez dialog.

- Z wielkim niepokojem obserwuję sytuację na Ukrainie. Potępiam przemoc, jakiej byliśmy świadkami - powiedział Rasmussen na konferencji prasowej w Brukseli.

-Rząd Ukrainy jest automatycznie odpowiedzialny za deeskalację kryzysu, ochronę nastawionych pokojowo demonstrantów - podkreślił. Zaapelował o przestrzeganie podstawowych zasad demokracji, w tym wolności zgromadzeń i wolności słowa.

-Wzywam wszystkie strony, by powstrzymywały się od przemocy i pracowały nad rozwiązaniem kryzysu, opierając się na dialogu, bo suwerenna, niezależna i stabilna Ukraina, mocno przywiązana do demokracji i rządów prawa, ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa euroatlantyckiego - dodał.

Rasmussen zaznaczył, że mieszkańcy Ukrainy powinni móc samodzielnie zdecydować o przyszłości swojego kraju. -Wszystkie państwa OBWE podpisały się pod zasadą, że każdy kraj samodzielnie wybiera sojusze, do jakich chce należeć. My szanujemy tę zasadę - powiedział.

W zeszłym tygodniu w Kijowie doszło do zamieszek między antyrządowymi demonstrantami a milicją. Według mediów i opozycji w czasie starć zginęło sześć osób. W sobotę prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz zaproponował liderom opozycji podział władzy; szefowi partii Batkiwszczyna Arsenijowi Jaceniukowi zaoferował funkcję premiera, a liderowi partii UDAR Witalijowi Kliczce - tekę wicepremiera ds. kultury i nauki. Opozycja odrzuciła te propozycje.

PAP/iz ''