Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 27.02.2014

Janukowycz zwrócił się o ochronę Rosji. "Jest zgoda"

Wiktor Janukowycz zwrócił się z oświadczeniem do obywateli Ukrainy, w którym powiedział, że wciąż się uważa za prawowitego prezydenta.
Wiktor Janukowycz, zdjęcie archiwalneWiktor Janukowycz, zdjęcie archiwalnePAP/EPA/TIM BRAKEMEIER
Posłuchaj
  • Relacja Macieja Jastrzębskiego z Moskwy (IAR): oświadczenie Janukowycza, który zwrócił się do Rosji o ochronę
  • Relacja Radomira Czarneckiego (IAR): Janukowycz twierdzi, że jest prezydentem
Czytaj także

Protesty na Ukrainie: serwis specjalny  >>>

Wiktor Janukowycz oświadczył też, że zwrócił się też do Rosji o zapewnienie mu osobistego bezpieczeństwa. Moskwa oznajmiła, że prośba Janukowycza została spełniona.
Według rosyjskich mediów Janukowycz, odsunięty od władzy przez Radę Najwyższą (parlament) Ukrainy, przebywa w należącym do administracji rosyjskiego prezydenta sanatorium w Barwisze koło Moskwy.

Janukowycz: decyzje parlamentu nieprawomocne

- Ja, Wiktor Fiodorowicz Janukowycz, zwracam się do narodu Ukrainy. Wciąż uważam się za prawowitego przywódcę ukraińskiego państwa, wybranego na podstawie swobodnego wyrażenia woli przez ukraińskich obywateli - oznajmił Janukowycz w oświadczeniu ogłoszonym za pośrednictwem agencji Interfax.
Janukowycz uznał za nieprawomocne decyzje podejmowane przez ukraińską Radę Najwyższą. Wyjaśnił, że parlament Ukrainy proceduje pod nieobecność wielu deputowanych z jego Partii Regionów i innych frakcji, którzy - jak podkreślił - boją się o swoje życie. W ocenie Janukowycza jest "absolutnym bezprawiem", że - jak to ujął - przywódców państwa wybiera uliczny tłum. Wyraził przy tym przekonanie, że południowe i południowo-wschodnie regiony Ukrainy "nie akceptują bezprawia w kraju".

"Nie mogę być obojętny"
- Na ulicach wielu miast kraju panoszy się ekstremizm. Nie mogę być obojętny wobec tragicznych wydarzeń w mojej ojczyźnie - oznajmił.
Janukowycz ostrzegł, że każdy rozkaz o użyciu armii wewnątrz kraju będzie zbrodnią. - Ja jako prezydent nie pozwalałem Siłom Zbrojnym Ukrainy, by ingerowały w wydarzenia wewnątrzpolityczne. Rozkazuję, by tak było również teraz - oświadczył.
Janukowycz oznajmił też, że swoje porozumienie z opozycją o uregulowaniu kryzysu na Ukrainie z 21 lutego uważa za niewykonane.
Poinformował, że w obliczu płynących pod jego adresem pogróżek zmuszony był poprosić władze Rosji o zapewnienie "bezpieczeństwa osobistego przed działaniami ekstremistów".
Źródło w strukturach władzy Federacji Rosyjskiej, cytowane przez agencję Interfax, przekazało, że prośba ta została spełniona. - W związku z tym, że prezydent Janukowycz zwrócił się do władz FR o zapewnienie mu osobistego bezpieczeństwa, informuję, że prośba ta została spełniona na terytorium FR  - przekazała agencja słowa swojego rozmówcy.
Rosyjskie media podają, że Janukowycz przybył do Moskwy w nocy z poniedziałku na wtorek. Najpierw zatrzymał się w hotelu Ukraina, nieopodal siedziby rządu Rosji, a później przeniósł się do sanatorium w Barwisze. W okolicach Barwichy usytuowane są też rezydencje prezydenta Władimira Putina i premiera Dmitrija Miedwiediewa.

Kryzys na Krymie, Rosja pręży muskuły [relacja] >>>

W nocy w środę napastnicy zajęli parlament i rząd Krymu, wywiesili rosyjskie flagi >>>

W reakcji na to oświadczenie kandydat na premiera Ukrainy Arsenij Jaceniuk oznajmił, że Wiktor Janukowycz nie jest już prezydentem Ukrainy, lecz osobą poszukiwaną listem gończym.
- On już nie jest prezydentem, to osoba poszukiwana, która jest podejrzewana o masowe zabójstwa, o popełnienie przestępstw przeciw ludzkości - powiedział Jaceniuk dziennikarzom w parlamencie ukraińskim, który ma zatwierdzić w czwartek skład nowego rządu.

Rosyjskie myśliwce w gotowości bojowej >>>

Ukraina ostrzega Rosję przed agresją wojskową. MSW Ukrainy: to prowokacja >>>

Tymczasem na Krymie, gdzie Janukowycz ma najwięcej zwolenników, od rana jest niespokojnie. Po godzinie 4 rano czasu miejscowego w Symferopolu około 30 osób ostrzelało budynki krymskiego parlamentu i rządu, potem wtargnęło do środka. Świadkowie przejęcia budynku relacjonowali, że napastnicy są świetnie uzbrojeni - mają karabiny maszynowe i granaty. Ukraińskie i rosyjskie media podawały, że akcję zorganizowała prorosyjska samoobrona. Informacje te potwierdził wicepremier Autonomicznej Republiki Krymu. Terroryści wpuścili do zajętego budynku niektórych deputowanych. Mają oni przeprowadzić sesję Rady Najwyższej, wchodzącej w skład Ukrainy Autonomicznej Republiki Krymu.
Prokurator Generalny Ukrainy wszczął w sprawie zajęcia budynków postępowanie na podstawie artykułu kodeksu karnego, dotyczącego aktów terroryzmu. Wokół parlamentu funkcjonariusze milicji utworzyli kordon bezpieczeństwa. Nie można podejść bliżej niż 150 metrów od budynku.

Tymczasem w stronę Symferopola jechało siedem rosyjskich transporterów opancerzonych. Dotarły do miejscowości Ukromnoje. Jak podał Interfax Ukraina, wycofały się po rozmowie z miejscową policją drogową i udały się z powrotem do bazy w Sewastopolu. Armia Federacji Rosyjskiej twierdzi, że pobyt pojazdów w tej okolicy wiązał się jedynie z zaplanowanymi wcześniej manewrami wojskowymi.

P.o. rosyjskiego ambasadora został wezwany do Kijowa. Ukraińskie MSZ chce niezwłocznych konsultacji z Moskwą w sprawie zajść w Symferopolu. Andriejowi Worobiowowi wręczono notę z żądaniem, by rosyjskie wojska pozostały w bazie w Sewastopolu.

Sekretarz generalny NATO jest zaniepokojony sytuacją na Krymie. Anders Fogh Rasmussen napisał na Twitterze, że wzywa Rosję do tego, by "nie podejmowała, żadnych działań, które mogłyby doprowadzić do eskalacji napięć lub wywołać nieporozumienie".

Na Krymie utrzymuje się napięta sytuacja w związku z tendencjami separatystycznymi. Wczoraj przed parlamentem w Symferopolu zebrało się około 10 tysięcy osób - to lojalni wobec Kijowa Tatarzy Krymscy. Z drugiej strony barykady są separatystycznie nastawieni miejscowi Rosjanie. Doszło do bójek. Nowe ukraińskie władze oskarżają Rosję o podgrzewanie nastrojów mających na celu dezintegrację Ukrainy.

PAP/IAR/agkm