Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 07.05.2014

Ukraina: referendum zostanie sfałszowane?

Są dowody na to, że Rosja, która koordynuje przygotowania do zapowiedzianego na niedzielę referendum niepodległościowego w tak zwanej Donieckiej Republice Ludowej, domaga się jego sfałszowania - oświadczyła Służba Bezpieczeństwa Ukrainy.

Dowodem jest nagranie rozmowy dwóch aktywistów z Moskwy i Doniecka, kierujących organizacjami Rosyjska Jedność i Prawosławny Donbas. Ten ostatni skarży się na to, że bez wsparcia Rosji nie ma szans na sukces w organizacji referendum o niepodległości obwodu, ponieważ ukraińska armia atakuje obwód doniecki.

- Tutaj u nas pod Donieckiem, 150 kilometrów, stoi 300 jednostek, cały pociąg sprzętu wojskowego, przerzucany jest desant, Donieck nie wytrwa. Jeśli nikt nam nie pomoże, jeśli Rosja nie wejdzie, to z nami koniec. Odwołuję referendum 11 maja, bo to się nie uda - mówi przywódca organizacji Prawosławny Donbas Dmitrij Bojcow.

W odpowiedzi szef skrajnie nacjonalistycznego ruchu Rosyjska Jedność Aleksandr Barkaszow nalega, by referendum jednak przeprowadzić. - Nie można odwoływać, bo wyjdzie na to, że się przestraszyliście. Napiszcie tam (w rezultatach głosowania), co trzeba, że nie 99 a 89 proc. jest za Doniecką Republiką, przecież nie będziecie chodzić i zbierać papierków - słychać w nagraniu.

Bojcow dopytuje, jakie pytanie powinno znaleźć się na kartach do głosowania i upewnia się, czy w referendum chodzi tylko i wyłącznie o niepodległość Donieckiej Republiki Ludowej. Gdy Barkaszow odpowiada twierdząco, Bojcow pyta o dalsze kroki.
- Co dalej? Zobaczymy, co będą robić chachły (obraźliwe określenie Ukraińców) - odpowiada Rosjanin. Barkaszow narzeka przy tym w wulgarnych słowach na bezczynność prezydenta Rosji Władimira Putina.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

Przewodniczący komisji wyborczej samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Roman Lagin twierdzi, że w referendum w sprawie jej niepodległości może wziąć udział ponad 3 mln wyborców. Powstanie tej republiki prorosyjscy separatyści ogłosili przed miesiącem.

Wyników głosowania nie zamierzają popierać Stany Zjednoczone. Według amerykańskiej administracji  będzie ono nielegalne. Sekretarz stanu USA John Kerry nazwał referendum "spreparowanym i fikcyjnym". Mówił, że USA są bardzo zaniepokojone staraniami prorosyjskich separatystów w Doniecku i Ługańsku, aby przeprowadzić to referendum.

(źródło: CNN Newsource/x-news)

- Żaden cywilizowany kraj nie uzna rezultatów tego referendum. Jeśli Rosja zrobi kolejny krok by powtórzyć nielegalną aneksję Krymu na wschodzie lub południu Ukrainy i wyśle swoje wojska przez granicę, wejdą w życie twarde sankcje ze strony USA i Unii Europejskiej - oświadczyła rzeczniczka Departamentu Stanu. Podkreśliła, że jedyne legalne wybory na Ukrainie odbędą się 25 maja.

IAR/PAP/asop

''