Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Agnieszka Kamińska 08.05.2014

Eberhardt : Putin chce wciągnąć separatystów do gry

Pozorne ustępstwa Putina to jedynie wybieg taktyczny - tak uważa Adam Eberhardt z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Prorosyjscy separatyści pod SłowiańskiemProrosyjscy separatyści pod SłowiańskiemPAP/EPA/ROMAN PILIPEY

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

Donieck i Ługańsk przeprowadzą "referendum", mimo apeli Putina [relacja] >>>

Prezydent Rosji zaapelował do prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy o odłożenie planowanego na 11 maja referendum. Rosja mówi też o wycofaniu swoich wojsk znad granicy, jednak na razie nie ma dowodów, aby to faktycznie uczyniła. Zdaniem Adama Eberhardta, Putin nie rezygnuje ze swoich planów wobec Ukrainy, a jego deklaracje to jedynie gra. Jak zaznacza, Putin nie przeszedł metamorfozy i nie zmienił taktyki.

Ostatnie deklaracje prezydenta Rosji, to zdaniem eksperta jedynie próba wciągnięcia separatystów, jako strony w negocjacjach. Jak zaznacza Adam Eberhardt, Putin pozornie pokazuje dobrą wolę, a potem okazuje się, że separatyści nie są w stanie zaakceptować propozycji. Pojedyncze sygnały o woli deeskalacji mają, zdaniem wiceszefa OSW, również na celu stworzenie pozoru przed zachodem, że Putin ma dobrą wolę rozwiązania konfliktu, by móc uniknąć sankcji zachodnich.

Ekspert podkreśla, że Kreml nadal będzie destabilizował sytuację na Ukrainie, zwłaszcza przed planowanymi na 25 maja wyborami prezydenckimi w tym kraju. - Najbliższe dwa tygodnie będą gorące - podkreśla ekspert i zaznacza, że aktywności sterowanych z Kremla separatystów można się spodziewać nie tylko w okręgach donieckim, czy Ługańskim, ale też znowu w Odessie, czy Charkowie i Chersoniu.

Cel Putina, jak zaznacza Adam Eberhardt, to nie tylko wschód Ukrainy, ale wciągnięcie całego kraju do swojej strefy wpływów. Zdaniem eksperta, Kreml chce pogrążyć Ukrainę w konflikcie i doprowadzić do swoistej kapitulacji, po której kraj zgodzi się na zmiany ustrojowe. dzięki nim Moskwa będzie mogła trwale wpływać na Kijów. NATO nie potwierdza deklaracji rosyjskiego prezydenta Władimira Putina o wycofaniu wojsk znad granicy z Ukrainą. Chodzi o około 40 tysięcy żołnierzy, które -  według NATO - Rosja miała w ostatnich tygodniach zgromadzić w rejonach przygranicznych. Na wschodzie Ukrainy wciąż aktywni są prorosyjscy separatyści.

IAR/agkm

''