Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Michał Chodurski 06.06.2014

Będą tajne obrady Sejmu ws. uchylenia immunitetu posłowi PiS

We wtorek posłowie będą decydować o uchyleniu immunitetu byłemu szefowi CBA, Mariuszowi Kamińskiemu.

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga chce mu postawić zarzuty przekroczenia uprawnień, gdy kierował pracami Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Identyczny wniosek warszawska prokuratura skierowała przeciwko byłemu agentowi CBA posłowi Tomaszowi Kaczmarkowi (kiedyś PiS, obecnie niezrzeszony). On jednak sam zrzekł się immunitetu

Ta część obrad będzie utajniona, ponieważ informacje zawarte we wniosku o uchylenie immunitetu są objęte klauzulą tajności. Wiceszef Kancelarii Sejmu Jan Węgrzyn wyjaśnia, że w 2010 roku zmieniły się przepisy dotyczące ochrony informacji niejawnych. Ta ustawa dość rygorystycznie podchodzi do ich przetwarzania - powiedział. Dodał, że skoro Prokurator Generalny przysłał do Sejmu wiosek o uchylenie immunitetu, sklasyfikowany jako poufny, to procedura musi się odbyć pod rygorem ustawy o ochronie informacji niejawnych.

Oznacza to, że sala obrad będzie musiała być odpowiednio przygotowana. Zostaną między innymi odłączone kamery, które się tam znajdują, nie będzie też działał bezprzewodowy internet. Jan Węgrzyn dodaje, że będzie też zainstalowany specjalny system nagłaśniający, a sala sprawdzona pod kątem podsłuchów.
Z pomieszczeń wokół sali plenarnej mają być wyniesione urządzenia rejestrujące dźwięk, a pokoje te zostaną zaplombowane. Obostrzenia dotkną też pracujących w Sejmie dziennikarzy. Od dziś do wtorku medialne serce parlamentu przeniesie się do innego budynku - Sali Kinowej w hotelu poselskim.

Zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora, Sejm lub Senat wyraża zgodę na pociągnięcie parlamentarzysty do odpowiedzialności karnej bezwzględną większością głosów ustawowej liczby posłów lub senatorów.

Przekroczyli uprawnienia, które daje im ustawa?

Wcześniej prokuratura informowała, że w trwającym do 2010 r. śledztwie ustalono, iż we wnioskach do sądu i Prokuratora Generalnego o zgodę na działania operacyjne CBA z lat 2007-2009 zamieszczano "nierzetelne informacje". Podkreśliła, że w ówczesnym stanie prawnym ani sąd, ani Prokurator Generalny nie mieli wglądu w materiały operacyjne służb, a zgody wydawano na podstawie samego wniosku. W czerwcu 2011 r. weszła w życie zmiana prawa, zgodnie z którą służby mają obowiązek dołączania do takiego wniosku materiałów operacyjnych uzasadniających go.

Choć prokuratura nie ujawnia szczegółów wniosku, wiadomo, że chodzi m.in. o sprawę Weroniki Marczuk i b. prezesa Wydawnictw Naukowo-Technicznych Bogusława Seredyńskiego, a także operację w tzw. sprawie willi Kwaśniewskich.

CBA podejrzewało Marczuk o powoływanie się na wpływy oraz żądanie i wzięcie łapówki za pośredniczenie w prywatyzacji Wydawnictw Naukowo-Technicznych. Śledztwo wobec niej warszawska prokuratura umorzyła w 2011 r., gdyż "nie stwierdziła przestępstwa". Zdaniem prokuratorów Marczuk nie powoływała się bowiem na wpływy, a "pobrane przez nią pieniądze były należną jej prowizją". Prokuratura miała wtedy "istotne wątpliwości" co do legalności działań CBA wobec Marczuk.
W 2010 r. szef CBA Paweł Wojtunik złożył doniesienie o podejrzeniu nadużycia władzy i nielegalności działań operacyjnych CBA w związku z zakupem willi w Kazimierzu w 2009 r. Jak pisała "Gazeta Wyborcza", CBA - chcąc udowodnić, że małżeństwo Kwaśniewskich miało nielegalne dochody - kupiło dom w Kazimierzu nad Wisłą. Celem CBA było udowodnienie, że Kwaśniewscy wcześniej kupili dom na podstawioną osobę.

"Działaliśmy legalnie"

Mariusz Kamiński odpowiadając na zarzuty prokuratury zapewnia, że kierowane przez niego CBA działało legalnie. - Jako funkcjonariusze CBA zawsze w swojej działalności, realizując działania ustawowe, czyli walkę z korupcją w naszym kraju, kierowaliśmy się interesem publicznym. Naczelną zasadą jaka nam przyświecała była zasada, że nikt w naszym kraju nie będzie stał ponad prawem, niezależnie od jego wysokiej pozycji politycznej, biznesowej czy też społecznej -  podkreśla Kamiński.

mc