Martin Schulz został ponownie szefem grupy europejskich socjalistów. Jak można usłyszeć w Brukseli - tymczasowo. Socjaliści bowiem będą wybierać swojego przewodniczącego za pół roku. Sam Schulz nie ukrywa, że interesują go inne, kluczowe stanowiska w Unii Europejskiej. - Mam ambicje, by zostać wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej - stwierdził.
Schulz był kandydatem socjalistów na szefa Komisji Europejskiej podczas kampanii wyborczej do europarlamentu. Wybory wygrali jednak chadecy i dlatego to Jean-Claude Juncker jest teraz typowany na nowego przewodniczącego KE.
Wybory do Parlamentu Europejskiego - serwis specjalny >>>
W tej sprawie nie wszystko jest jednak przesądzone, nie wszystkim unijnym przywódcom ta kandydatura się podoba. Stanowczo odrzuca ją Wielka Brytania, wspierana przez Szwecję, Holandię i Węgry.
Brytyjski premier David Cameron uważa byłego premiera Luksemburga za zwolennika zbyt głębokiej integracji i osobę zagrażającą jego planom zreformowania więzi Wielkiej Brytanii z Unią. W kuluarowych rozmowach Cameron ostrzegał, że ewentualne poparcie Junckera przez większość przywódców państw unijnych mogłoby zdestabilizować brytyjski rząd, co przyspieszyłoby referendum w sprawie pozostania Wielkiej Brytanii w UE.
Schulz ma nadzieję, że w ramach nowego rozdania w unijnych instytucjach przypadnie mu inne wysokie stanowisko. Były szef frakcji socjalistów i demokratów w PE Hannes Swoboda ocenił, że najlepszym rozwiązaniem byłoby objęcie przez Schulza funkcji wiceprzewodniczącego KE z ważną teką gospodarczą.
Jednak decyzja o tym, kto będzie nowym niemieckim komisarzem należy do rządu w Berlinie. A z napływających z Berlina informacji wynika, że nie chce się na to zgodzić kanclerz Niemiec Angela Merkel, która stawia na obecnego komisarza do spraw energii Guenthera Oettingera. Z kolei współrządząca Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD) chce ważnej teki w Komisji dla Schulza.
IAR, PAP, kk
